Jarosław Tomasiewicz
Dzieci Sorela i Piłsudskiego – dzieje syndykalizmu polskiego
Jak napisał jeden z ideologów ruchu Kazimierz Zakrzewski, polski syndykalizm „jest związany ściśle genetycznie i ideowo z Rewolucją Majową [1926 r. – J.T.], jej zawdzięcza swe mity i tę rewolucyjną psychikę, /.../ bez której nie można sobie wyobrazić ruchu syndykalistycznego”. Nie było to przypadkowe: piłsudczyków w syndykalizmie pociągał jego sprzeciw wobec parlamentaryzmu i hasło „walki z partyjnictwem”, syndykalistyczna idea bezpartyjnych syndykatów splatała się z sanacyjnym postulatem „odpolitycznienia” związków zawodowych, w których dominowały wpływy partii opozycyjnych.
Czołowymi teoretykami polskiego syndykalizmu byli Kazimierz Zakrzewski i Jerzy Szurig, obok których wymienić możemy jeszcze T. Bigo, J. Rakowskiego, B. Wścieklicę i W. Wyszyńskiego. Choć powoływali się na Sorela, ich faktycznym ojcem duchowym był Stanisław Brzozowski (1878-1911), który – jak napisał Bigo – „przetworzył sorelizm w sposób oryginalny, bo z antypaństwowego i antypatriotycznego systemu stworzył wzniosłą filozofię pracy i patriotyzmu”. Brzozowski nawiązywał do Sorela, ale zapożyczone idee swoiście interpretował dostosowując je do polskiej rzeczywistości. Naród rozumiany jako „organizm pracy” był dla Brzozowskiego „najgłębszą rzeczywistością”; odrodzenie narodu miało nastąpić poprzez kult pracy, oczyszczający psychikę Polaka z nawarstwień sarmackiego mistycyzmu i cierpiętnictwa. Łącząc przyszłość narodu ze zorganizowaną w syndykaty klasą robotniczą był Brzozowski, zdaniem B. Suchodolskiego, wyrazicielem „nacjonalizmu proletariackiego”.
Również dla polskich syndykalistów naród i państwo były wartościami najwyższymi, którym podporządkowywano ideologię syndykalistyczną. Zakrzewski pisał: „Wierzymy w ponadklasowe państwo. Państwo jest inkarnacją dziejowej roli narodu i jako takie nie może nigdy stać się państwem klasy”. Wymarzone przez syndykalistów „państwo pracy”, oparte na samorządzie wytwórców, przeciwstawiane było demoliberalnemu „państwu politycznemu”, zdominowanemu przez skorumpowane koterie zawodowych politykierów. Stąd był tylko krok do politycznego elitaryzmu: „jeżeli demokratyzm oznacza wiarę w równość ludzi, to znów trzeba stwierdzić, że syndykalizm nie jest demokratyczny” (Bigo). Uznanie nadrzędności wspólnoty narodowej i ponadklasowego charakteru państwa prowadziło też syndykalistów do solidaryzmu społecznego (współpraca robotników i kapitalistów będąca fundamentem stworzenia „narodu wytwórców”) i odrzucenia haseł rewolucyjnych. Związki zawodowe miały być nie tyle narzędziem walki, co szkołą, w której robotnicy uczyliby się zarządzania produkcją, stopniowo dorastając do roli klasy panującej w państwie syndykalistycznym.
Nietrudno w tej ideologii zauważyć zbieżności z faszyzmem. I rzeczywiście – początkowo polscy syndykaliści z zainteresowaniem spoglądali w stronę Rzymu, widząc we włoskim korporacjonizmie wiele pozytywnych cech. Stopniowo jednak narastał krytycyzm wobec modelu faszystowskiego, któremu zarzucono „przymusowe łączenie klas w korporacjach /.../, ujarzmienie ruchu zawodowego i odebranie masom pracującym prawa swobodnego tworzenia własnej reprezentacji” (Zakrzewski w 1928 r.).
W grudniu 1926 r. lewe skrzydło piłsudczyzny – tzw. Związek Naprawy Rzeczpospolitej – zaczyna wydawać adresowany do robotników dwutygodnik „Solidarność Pracy” pod redakcją Jerzego Szuriga (w 1930 r. zastąpił ją miesięcznik „Syndykalista”); po kilku miesiącach Rada Naczelna ZNR powołała Wydział Robotniczy, który począł tworzyć w zakładach Koła Robotników-Syndykalistów; w końcu 1928 r. powstaje wreszcie Generalna Federacja Pracy, „jedyna niezależna centrala syndykalizmu polskiego”. W maju 1931 r. GFP łączy się z innymi piłsudczykowskimi związkami zawodowymi (solidarystyczna Konfederacja Gospodarczych Związków Zawodowych, część prawicowo-socjalistycznego Centralnego Zrzeszenia Klasowych Związków Zawodowych, nacjonalistyczne Polskie Związki Zawodowe „Praca” z Poznańskiego i Pomorza) w Związek Związków Zawodowych. Popierana przez władze centrala rozwija się szybko, osiągając w 1934 r. liczbę 169.000 członków. Organem ZZZ jest tygodnik „Front Robotniczy”; przy Związku działa Robotniczy Instytut Oświaty i Kultury im. St. Żeromskiego.
GFP ani tym bardziej zmontowany z najrozmaitszych elementów ZZZ nie były organizacjami rewolucyjnymi: nie protestowały przeciw sanacyjnemu autorytaryzmowi (ograniczanie samorządu terytorialnego, sądy doraźne, Bereza Kartuska), pomijały milczeniem kwestię kapitalizmu i walki klasowej. Wysuwane przez GFP żądanie powołania Naczelnej Izby Produkcji „opartej o samorząd gospodarczo-zawodowy”, która miałaby wziąć w swoje ręce kierowanie życiem gospodarczym, zostało na I Kongresie ZZZ zastąpiony postulatem zwiększenia roli państwa w gospodarce. Syndykalistyczny wydźwięk miały tylko nieustanne apele o zjednoczenie klasy robotniczej w niezależnych od partii związkach zawodowych. Z bojową antykapitalistyczną frazeologią ostro kontrastowała niechęć do inicjowania strajków i skłonność, by konflikty rozstrzygać poprzez arbitraż państwa.
Stopniowo jednak ZZZ przechodzi ewolucję. W jego łonie narasta cały czas walka między solidarystyczną (czy może raczej karierowiczowską) grupą Tomaszkiewicza i Malinowskiego a wywodzącymi się na ogół z GFP syndykalistami, takimi jak Jędrzej Moraczewski, J. Szurig, B. Gawlik, G. Zieliński, S. Kapuściński, S. Szwedowski. Syndykaliści nie zgadzają się na rolę posłusznej agentury sanacji w środowisku robotniczym i oponują przeciw rządowym projektom scalenia ubezpieczeń społecznych (1932) czy ordynacji wyborczej (1935). Na II Kongresie ZZZ w 1934 r., pod wpływem spowodowanej Wielkim Kryzysem radykalizacji załóg robotniczych, zaczęły ponownie dochodzić do głosu koncepcje syndykalistyczne: „Założenia kierunkowe” Związku – obok tradycyjnego reformizmu wyrażającego się w podkreślaniu ponadklasowego charakter państwa i dążeniu do ewolucyjnych przemian – zawierają szereg radykalnych akcentów (uznanie walki klas, idea samodzielności ruchu robotniczego, potępienie solidaryzmu, hasło „przejęcia na własność społeczną warsztatów pracy”).
W 1935 r. ZZZ zawiera „pakt o nieagresji” z socjalistyczną centralą KCZZ, w następnym roku członkowie Związku biorą udział wespół z socjalistami i komunistami w pogrzebie ofiar masakry w Krakowie i w walkach ulicznych we Lwowie. Hasła na pochodach 1-majowych ZZZ głoszą walkę z faszyzmem i kapitalizmem oraz jednolity front proletariatu, a cenzura konfiskuje ulotki, plakaty i pisma związkowe. Nie podoba się to jednak działaczom umiarkowanym, którzy zaczynają odchodzić z ZZZ, pociągając za sobą część członków. Na ich miejsce napływają młodzi zwolennicy syndykalizmu z organizacji takich jak Stowarzyszenie Młodych Syndykalistów (utworzone w 1936 r. przez lewicę Związku Polskiej Młodzieży Demokratycznej – R. Biernacki, Z. Ziółek i T. Żwan już od 1935 r. wydawali z inspiracji ZZZ „Front Młodych. Organ młodzieży syndykalistycznej”) i Polska Młodzież Społeczno-Demokratyczna (od 1938 r. związana z lwowskim Klubem Demokratycznym).
Na III Kongresie Związku w 1937 r. dochodzi do przesilenia. Uchwalona wówczas „Deklaracja ideowa” głosi walkę klas, domaga się nacjonalizacji i komunalizacji wielkich zakładów (małe i średnie mają być pod kontrolą związkową), banków i handlu zagranicznego, postuluje „demokrację ludową” (łączącą silną władzę wykonawczą z prawami obywatelskimi i udziałem mas ludowych w rządzeniu). Co więcej, Kongres uchwala rezolucję solidaryzującą się z walką prowadzoną przez hiszpańską centralę anarchosyndykalistyczną CNT przeciw rebeliantom gen. Franco oraz odmawia przystąpienia do tworzonego przez sanacyjną prawicę Obozu Zjednoczenia Narodowego.
Usunięci z władz ZZZ solidaryści w porozumieniu z OZN przystępują do kontrofensywy – następuje fala rozłamów, w wyniku których powstaje w październiku 1937 r. Zjednoczenie Polskich Związków Zawodowych o charakterze nacjonalistycznym i solidarystycznym. Stan ZZZ do końca tego roku kurczy się co najmniej o 40-50 procent. W 1938 r. osłabiony ZZZ (liczyć ma już tylko 35.000 członków) odbywa swój ostatni IV Kongres. Uchwalona na nim „Deklaracja Ideowa” łączy syndykalizm (bezklasowe społeczeństwo wytwórców, społeczny zarząd warsztatami pracy, bezpartyjne związki zawodowe jako organizacja proletariatu, strajk generalny aż do zwycięstwa nad kapitalizmem) z patriotyzmem (troska o los narodu i państwa, „budowanie nowego ustroju na podłożu polskim”, zachowanie niezależności od Międzynarodówek). „Wolny człowiek w wolnej Polsce” – to hasło dobrze oddaje ideologię polskich syndykalistów.
Po klęsce wrześniowej syndykaliści na czele z Zakrzewskim i Szurigiem (obaj giną w Palmirach w 1941 r.) tworzą w październiku 1939 r. konspiracyjny Związek Syndykalistów Polskich, do 1941 działający pod nazwą Związek „Wolność i Lud”. Od grudnia 1939 r. pod komendą Kapuścińskiego (a potem Romana Galicza i Jerzego Złotowskiego) tworzone są Oddziały Bojowe ZSP, które podporządkowują się Związkowi Walki Zbrojnej, zachowując wszakże niezależność polityczną i organizacyjną; obok nich działają też Oddziały Szturmowe „Zew”. ZSP dysponuje rozbudowaną prasą: obok centralnych organów „Akcja” (1939-41) i „Sprawa” (1941-44), wydawał też programowy „Czyn”, informacyjną „Iskrę”, przeznaczoną dla wsi „Sprawę Chłopską” i adresowaną do młodzieży „Myśl Młodych”. Zwłaszcza to ostatnie pismo cieszyło się dużą popularnością ze względu na odżegnywanie się od doktrynerstwa i postulat wypracowania nowego pokoleniowego światopoglądu. W 1942 r. ZSP tworzy (wraz z Polskim Stronnictwem Demokratycznym i lwowską grupą Socjalistów Ludowych „Wolność”) Front Lewicy Patriotycznej, który w 1944 r. łączy się z Naczelnym Komitetem Ludowym (stworzonym pod egidą Robotniczej Partii Polskich Socjalistów) w Centralizację Stronnictw Demokratycznych, Socjalistycznych i Syndykalistycznych. Z inicjatywy ZSP powstają wówczas (głównie w Warszawie i na Kielecczyźnie) liczne komitety fabryczne, będące konspiracyjną namiastką związków zawodowych.
Uchwalona w 1943 r. deklaracja ideowo-programowa ZSP stanowiła kolejny krok w kierunku klasycznego syndykalizmu. Czytamy w niej: „Wolność człowieka i społeczeństwa w nowej Polsce wymaga ugruntowania wolności i niezależności gospodarczej, gwarantującej dobrobyt wszystkim. Dlatego też kapitalizm zburzony być musi, zastąpiony planową gospodarką wolnościowego socjalizmu, urzeczywistnioną przez syndykalizm rewolucyjny”. Socjalizm ten miał być osiągnięty przez uspołecznienie szeroko rozumianych środków produkcji i „regulację wszystkich gałęzi produkcji /.../, wymiany i rozdziału przez organizacje gospodarcze, jakimi są związki zawodowe, rady fabryczne, spółdzielnie /.../”, tworzące oddolnie system zwieńczony Centralną Radą Gospodarczą. Ustrój polityczny Polski Ludowej miał się opierać na „związku samodzielnych, wolnych gmin, zarządzanych przez reprezentację wybraną na podstawie wolnych wyborów przez wszystkich pracujących”; biurokrację państwową mieli zastąpić delegaci wybierani przez samorządy. „Polskie masy pracujące – głosił dokument – nie będą się domagać spełnienia tych postulatów od państwa. One je realizują same w momencie okupacji, podejmując pod czarno-czerwonymi sztandarami rewolucyjną walkę o swe prawo do samorządu”.
Myliłby się jednak ten, kto uznałby, że polski syndykalizm zatracił oto swą zaszczepioną mu przez Brzozowskiego patriotyczną specyfikę. Centralną kategorią w ideologii ZSP był „lud-naród” – klasy pracujące, faktycznie konstytuujące wspólnotę etniczno-terytorialną. Ów „lud-naród” zorganizować miał się w państwo rozumiane jako „wspólne gospodarstwo zbiorowe” i „wspólna własność obywateli” – jako federacja korporacji gospodarczych, kulturalnych i terytorialnych, realizująca władzę społeczeństwa, a nie władzę nad społeczeństwem. ZSP dbał o granice tego państwa, postulując oparcie ich o Odrę i Bałtyk (przy zachowaniu na wschodzie granic z 1939 r.); propagował też ideę stworzenia wspólnoty słowiańskiej w Europie środkowej.
Radykalnie antykomunistyczny, był przeciwny Związek Syndykalistów Polskich współpracy Centralizacji z PPR. Komuniści starają się jednak przyciągnąć lub zneutralizować konkurencyjne partie robotnicze: jak wspominał Paweł Lew Marek (działacz przedwojennej Anarchistycznej Federacji Polski i redaktor wydawanego podczas Powstania Warszawskiego „Syndykalisty”), we wrześniu 1944 r. przedstawiciele PPR, proradzieckiej RPPS, semi-trockistowskiej PPS-Lewicy i Syndykalistycznego Porozumienia Powstańczego podpisali wspólną deklarację, która oddawała zarządzanie przemysłem w ręce związków zawodowych, a z Krajowej Rady Związków Zawodowych czyniła najwyższy organ polityki gospodarczej w państwie. Umowa ta oczywiście nigdy nie została dotrzymana, zaś ZSP zakończył swą działalność w 1945 r.
Jarosław Tomasiewicz
Tekst przedrukowujemy za stroną internetową biuletynu „ZaKORZENIEnie”.