Emanuel Szerer
Czterdziestolecie „Bundu”
[1937]
W tych dniach minęło 40 lat od założenia socjalistycznej partii proletariatu żydowskiego, Ogólnego [Powszechnego] Żydowskiego Związku Robotniczego „Bund”.
Żydowski ruch robotniczy datę tę, w życiu mas żydowskich przełomową, obchodzi wielką akcją jubileuszową. W połowie listopada b.r. odbył się w Warszawie Kongres Jubileuszowy „Bundu”, Kongres, który zgromadził około 1000 delegatów ze wszystkich zakątków Polski, w którym wzięli udział liczni goście, wśród nich przedstawiciele Polskiej Partii Socjalistycznej, któremu przysłały serdeczne pisemne powitania partie socjalistyczne prawie wszystkich krajów, z Międzynarodówką Socjalistyczną na czele, oraz cały szereg najwybitniejszych postaci międzynarodowego i polskiego ruchu socjalistycznego, towarzysze Karol Kautsky, Emil Vandervelde, major Atlee, H. Morrison, Walter Citrine, Mieczysław Niedziałkowski i in. Kongres uchwalił m.in. Manifest do żydowskich mas pracujących, uwypuklający jasno i wyraźnie rolę i działalność „Bundu” na przestrzeni minionego 40-lecia oraz aktualne zadania jego walki w chwili obecnej.
Pierwszy tydzień po Kongresie – tzw. Centralny Tydzień Jubileuszowy – obejmował uroczystości w samej tylko Warszawie. Przeszedł on pod znakiem całego szeregu masowych imprez, przy udziale tysięcy robotników żydowskich.
W chwili, gdy piszę te słowa, akcja jubileuszowa „Bundu” ogarnęła już wszystkie ośrodki życia żydowskiej klasy robotniczej w całej Polsce. Wszędzie jest ona akcją w całym tego słowa znaczeniu masową, wszędzie wydobywa na jaw entuzjazm i przywiązanie żydowskiej klasy robotniczej do „Bundu”.
Rzecz sama przez się zrozumiała: akcja jubileuszowa „Bundu”, acz odbywająca się z powodu pewnej określonej historycznej daty, nie jest poświęcona li tylko rozpamiętywaniom na temat przeszłości. Powiązanie tej ostatniej z teraźniejszością i dalszymi zadaniami ruchu, sprawdzenie zasad ideologicznych i całego dorobku „Bundu” w świetle ubiegłego 40-lecia i wyciągnięcie stąd wniosków na przyszłość – oto, co się wysuwa na czoło obecnej akcji jubileuszowej „Bundu”.
Mówi się: sprawdzianem teorii jest życie! Zastosujmy tę powszechnie uznaną tezę do naszego tematu.
Gdy czterdzieści lat temu – w roku 1897 – kilkunastu delegatów na ściśle zakonspirowanym zjeździe w Wilnie zakładało „Bund”, życie mas żydowskich tonęło w mrokach średniowiecza. „Parias wśród pariasów” – jak Kautsky charakteryzuje w swym liście do Kongresu Jubileuszowego „Bundu” sytuację podwójnie ciemiężonego proletariatu żydowskiego pod panowaniem caratu – tkwił mocno w pojęciach narzuconych mu przez carską przemoc i usłużnych jej rodzimych, „własnych”, żydowskich wyzyskiwaczy i posiadaczy. Przede wszystkim zaś święciły triumfy kult uległości wobec możnych tego świata, choćby nimi byli największe łotry i szuje, kult zwątpienia, słabości, kult poddaństwa.
W tę atmosferę niewoli nie tylko politycznej i społecznej, ale i duchowej rzucił „Bund” hasła buntu. Z podziemi konspiracji, w warunkach, których towarzyszom polskim nie trzeba opisywać, wzywał i organizował proletariat żydowski do wspólnej z całym proletariatem walki o wyzwolenie wszystkich narodów spod przemocy carskiej.
Carat zareagował na to swoimi znanymi metodami. Z drugiej zaś strony w łonie społeczeństwa żydowskiego różne elementy wstecznictwa i obskurantyzmu na swój sposób jęły przeciwdziałać podjętej przez „Bund” walce, jako że jest ona pono beznadziejna, z góry skazana na niepowodzenie, że może tylko rozzłościć potężnego, niezwyciężonego monarchę, że walka z nim nie jest rzeczą Żydów i Żydzi do niej nie powinni się mieszać itd.
Co prawda, mieszczaństwo żydowskie nie było jedyne, które w dawnej Rosji w ten sposób przyjęło walkę wolnościową „swojego” proletariatu. Inaczej w wielu mniej lub więcej istotnych szczegółach, metodach i środkach, ale tak samo negatywnie w treści i w zasadzie zareagowało na walkę wyzwoleńczą proletariatu polskiego mieszczaństwo polskie. Mimo całej „rasowej” odmienności, mimo wzajemnych walk i tarć, już wtedy – jak i nieraz później – reakcja żydowska i polska, każda na swój sposób, wystąpiły przeciwko walce wolnościowej proletariatu.
I obie poniosły klęskę. Rzekomi rewolucyjni „utopiści”, „fanatycy” – rwący się „z łopatą na słońce”, jeżeli już nie mówić o innych niewybrednych epitetach, jakimi obsypywano wówczas socjalistów, odnieśli zwycięstwo. Podminowany wspólnym bohaterskim wysiłkiem proletariatu w dawnej Rosji – „niezwyciężony” carat runął. Życie zadało kłam reakcyjnym sceptykom.
Przypadek historyczny zrządził, że w tym samym roku, w którym powstał „Bund”, odbył się pierwszy kongres syjonistyczny. I od owego czasu bez przerwy toczy się walka między „Bundem” a syjonizmem.
Jest to walka dwóch koncepcji wyzwolenia narodowego mas żydowskich. Jednej, która przyszła na świat z hasłem wyprowadzenia wszystkich Żydów do Palestyny, jak przez Mojżesza wyprowadzeni oni zostali z niewoli egipskiej. Drugiej, która wyzwolenie mas żydowskich ściśle i nierozerwalnie łączy z wyzwoleniem mas pracujących całego kraju – która nie widzi innej drogi do tego wyzwolenia, jak socjalizm i wspólna z całym proletariatem walka o jego urzeczywistnienie i nie szuka dlań żadnej nowej ziemi, gdyż ta, na której masy żydowskie od wieków bez przerwy żyją, jest i ich również ojczyzną.
Przyznajemy: jeszcze się nie ziściła nasza koncepcja całkowitego wyzwolenia mas żydowskich, bo nie ziściła się jeszcze w ogóle idea socjalistyczna. Ale już okazała się w całej pełni rola syjonizmu, już nam życie dostarczyło dość danych dla sprawdzenia koncepcji syjonistycznej.
Lata ostatnie, zwłaszcza znane powszechnie, krwawe i chroniczne już wypadki w Palestynie, wykazały i wykazują z tragiczną wprost dobitnością fiasko syjonistycznego celu. Po wszystkich wysiłkach cała ludność żydowska Palestyny jest niewiele większa od liczby Żydów w Warszawie. Przy tym reakcyjna polityka, jaką w jej imieniu i rzekomo w jej interesie uprawia cała organizacja syjonistyczna, zagraża coraz bardziej bytowi i życiu tej ludności. Rzecz zaś dla naszej kwestii najważniejsza: ideał wyzwolenia mas żydowskich przez państwo żydowskie leży w gruzach. „Państwo żydowskie”, które Anglia zamierza „ofiarować” syjonistom, o ile w ogóle powstanie (bo i to nawet jest pod znakiem zapytania), pozostanie bez wpływu na los mas żydowskich w Polsce (czy w innych krajach).
W roku, który jest czterdziestoleciem również i syjonizmu, historia zademonstrowała jego ideologiczne bankructwo. Koncepcja wyzwolenia mas żydowskich przez skupienie ich w Palestynie, jakiej hołdował niegdyś syjonizm, została faktycznie przez rzeczywistość wyeliminowana. Z kontrowersji: socjalizm czy syjonizm, albo konkretniej – wyzwolenie mas żydowskich przez socjalizm w Polsce czy przez syjonizm w Palestynie? – z tej kontrowersji pozostało tylko to pierwsze. Wprawdzie jeszcze nie jako rzeczywistość, ale już jako jedynie realna możliwość i droga.
Znowu: rozstrzygnięcie życia wypadło na korzyść „Bundu”.
Żydowskie masy robotnicze wykazały, że umieją czytać wyroki historii.
Gdy „Bund” rozpoczynał swą działalność, stanowił on – rzecz jasna – małą mniejszość w społeczeństwie żydowskim. Był od samego początku jedynym miarodajnym czynnikiem w żydowskiej klasie robotniczej, stał się od razu i pozostał do dnia dzisiejszego wyrazicielem jej potrzeb i tęsknot, jej dążeń i walk. Każda dziedzina działalności twórczej i postępowej mas żydowskich w Polsce, czy to będzie ruch polityczny, czy zawodowy, czy młodzieżowy, czy kulturalny, czy inny, wykazuje niezbicie, że „Bund” zespolił i skoncentrował wszystkie siły twórcze proletariatu żydowskiego, że jest jego jedynym istotnym reprezentantem.
W ciągu minionego 40-lecia czynione były wielokrotnie próby podważenia tego stanowiska „Bundu” wśród żydowskiej klasy robotniczej. Najważniejsza z nich to walka, jaką niespełna 20 lat temu podjęli przeciwko niemu komuniści. Nie tylko „Bund” stał się obiektem ich straszliwych nieprzytomnych ataków, los ten spotkał cały ruch socjalistyczny i „Bund” jako jedna z jego części. Ale nigdzie bodaj walka komunistów z ruchem socjalistycznym nie przybrała tak ostrego charakteru, jak ich walka z „Bundem”. Zresztą, do dziś dnia, kiedy taktyka komunistów wobec ruchu socjalistycznego uległa znacznym zmianom, ujawnia się wciąż jeszcze (zwłaszcza w zagranicznej sowieckiej prasie komunistycznej) ten specjalny stosunek komunistów do „Bundu”.
I choć rozgrywka z nimi bynajmniej nie jest jeszcze zakończona, zasadniczy jej wynik jest zupełnie wyraźny. Ataki zostały zwycięsko odparte. Komunizm ze wszystkimi swymi manewrami wyszedł z nich z dotkliwymi, z każdym dniem rosnącymi stratami.
Kierownicza rola „Bundu” w żydowskim ruchu robotniczym została nie tylko utrzymana, ale wzmocniła się i spotęgowała.
To jest dla partii socjalistycznej wiele, ale to dla spełnienia jej zadań nie wystarcza. „Bund” stoi na stanowisku konieczności pozyskania jak najwięcej sojuszników dla swej walki. Chce, by socjalizm stał się tęsknotą i dążeniem nie tylko proletariatu, lecz najszerszych mas pracujących.
W społeczeństwie żydowskim zaszły ostatnio wielkie przesunięcia w tym kierunku. Zainicjowane przez „Bund” strajki protestacyjne przeciwko antysemityzmowi, wyniki zeszłorocznych wyborów do Rady Miejskiej w Łodzi, do gmin żydowskich w Warszawie, w Lublinie, w Wilnie, w Piotrkowie i wielu innych miastach były tego najwymowniejszym dowodem. Zaś w tych dopiero dniach, już w toku akcji jubileuszowej, wynik wyborów do gminy żydowskiej w Białymstoku na nowo potwierdził wymowę poprzednio wymienionych wyborów i akcji: „Bund” zdobył 1/3 wszystkich głosów i mandatów, pozostawiając daleko w tyle za sobą pretendujące do reprezentowania „całego narodu żydowskiego” różne partie i grupy żydowskiej burżuazji.
Hegemonia, jaką „Bund” zawsze miał w żydowskim ruchu robotniczym, uległa ostatnio znacznemu rozszerzeniu. Decydująca socjalistyczna partia proletariatu żydowskiego stała się zarazem największą partią w społeczeństwie żydowskim, partią, z którą w coraz wyższym stopniu wiążą swe nadzieje najszersze masy żydowskie.
I to jest jeszcze jeden bardzo ważki sprawdzian teorii i praktyki „Bundu”.
Gdyby chcieć jak najkrócej ująć istotę ideologiczną „Bundu”, wystarczyłoby jedno słowo: SOCJALIZM. Z niego wysnuwa „Bund” postulat i praktykę zdecydowanie klasowej, konsekwentnej polityki proletariackiej, polityki, która nie uznaje nigdy i w żadnych okolicznościach solidarności z rodzimą burżuazją, która nie uznaje – jak to czynią niektórzy żydowscy „socjaliści” – walki z antysemityzmem, z nacjonalizmem polskim przez współpracę z nacjonalizmem i reakcją... żydowską. Nacjonalizmowi „obcemu” przeciwstawia „Bund” solidarność i braterstwo wszystkich pracujących przeciwko wszystkim ciemięzcom i wyzyskiwaczom w imię wspólnej walki o Polskę bez faszyzmu, nacjonalizmu i antysemityzmu, o Polskę Socjalistyczną.
Z tego hasła międzynarodowego braterstwa walki proletariackiej wynika jedna z najbardziej zasadniczych idei „Bundu” – idea jedności socjalistycznej.
„Bund” jest dziś odrębną, samodzielną partią socjalistyczną proletariatu żydowskiego. Ten stan rzeczy, który poszczególnym towarzyszom wydawać się może jako objaw pewnego separatyzmu czy nawet nacjonalizmu, nie odpowiada ani dążeniom, ani nastawieniu ideologicznemu „Bundu” i nikt chyba bardziej od „Bundu” nad nim nie ubolewa.
Bo „Bund” nie chce być samodzielną partią, nie związaną organizacyjnie z całością ruchu socjalistycznego w kraju. Chce być częścią tego ruchu, częścią autonomiczną w zakresie spraw i zagadnień dotyczących specjalnie proletariatu żydowskiego.
Kiedyś ta kwestia organizacyjnej autonomii proletariatu żydowskiego w łonie jednej ogólnokrajowej partii socjalistycznej wywoływała dużo sporów. Dziś należą one do przeszłości. Życie rozstrzygnęło je całkowicie po myśli „Bundu”. I nie sądzę, by po doświadczeniach minionego 40-lecia ktokolwiek w szeregach socjalistycznych, uznając zasadę i konieczność jedności socjalistycznej, uważał za możliwe i celowe realizowanie jej w sposób zabijający wszelkie żywotne i twórcze siły proletariatu mniejszości narodowych.
Jeszcze jedna kwestia, dla żydowskich mas robotniczych szczególnie doniosła – sprawa ich dążeń i postulatów kulturalnych.
Od wielu lat toczy się w obozie socjalistycznym dyskusja na temat socjalizm a kultura, proletariat a kultura. Mało gdzie jest to zagadnienie tak aktualne i żywotne, jak w społeczeństwie żydowskim. I nigdzie, bodaj, w żadnym społeczeństwie linia podziału klasowego nie pokrywa się w tym stopniu z linią podziału kulturalnego, jak w społeczeństwie żydowskim. Zaczynając od podstawowej kwestii języka (żydowski czy hebrajski?), poprzez zagadnienia szkolnictwa i całej treści kultury – o wszystko toczy się tu zacięta walka.
Walka naturalnie jeszcze nieukończona. Ale jej dotychczasowe zdobycze, osiągnięte niemal wyłącznie wysiłkiem mas żydowskich i nie do pomyślenia bez „Bundu” – dowodzą, że i na tym polu życie i jego wymogi są po stronie żydowskiego ruchu socjalistycznego.
W ciężkich chwilach obchodzi „Bund” swe 40-lecie. Ciemne siły reakcji faszystowskiej konsolidują się pod sztandarem żydożerczego antysemityzmu. Jak Hitler w Niemczech, chcą one w ten sposób dorwać się do władzy i zakuć cały kraj w totalistyczną niewolę. A na pierwszy ogień wystawione są w tym natarciu masy żydowskie.
Ufny w słuszność swych zasad, tak świetnie potwierdzonych przez życie, wzmocniony zaufaniem najszerszych mas żydowskich, „Bund” wierny swym dotychczasowym zasadom, powiada tym masom w dniach swego czterdziestolecia:
Wasza jedyna nadzieja w Socjalizmie.
Emanuel Szerer
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w miesięczniku socjalistycznym „Światło” nr 12/1937, od tamtej pory nie był wznawiany, ze zbiorów Remigiusza Okraski. Na zdjęciu plakat Bundu w wyborach do władz miejskich Wilna z okresu międzywojennego.