Stanisław Barański
Być albo nie być
[1889]
Ogłodzona przez kapitalizm, opodatkowana ludzkość szuka dróg wyzwolenia; ogłupiona przez klerykalizm i oficjalną naukę błądzi, a rozbestwiona przez rządy tyranów widzi swe zbawienie w bratobójczej walce.
Podobną jest do zamurowanego skazańca, gryzącego w męczarniach głodu własne swe członki.
W ciemnościach więzienia zakuta w kajdany militaryzmu, bezsilna, by odwalić kamień grobowy, sama się pożera i trawi ku uciesze swych katów – a wśród jęku ciemiężonego ludu i giełdowej wrzawy, szczęku oręża i syczenia gadzinowej prasy rozlega się powszechnie hasło ludożercze: Vae victis!
A więc biada Ci, głodny ludu roboczy! Nie masz dla Ciebie wolnego kąta na ziemskim globie: od wschodu do zachodu, od bieguna do bieguna podzielony i rozkawałkowany należy on do garstki szczęśliwych posiadaczy – a Tobie wara odeń, niewolniku!
W bydlęcej pokorze zaciągnij się w jarzmo bogacza pod grozą śmierci głodowej, a za Twą nędzę na ziemi, jak ongi Łazarz biblijny, otrzymasz wątpliwe królestwo niebieskie...
A gdyby Cię napadła zbrodnicza myśl buntu przeciw uświęconemu naturą i prawem porządkowi rzeczy, pamiętaj, że bronią go miliony bagnetów, które Cię nauczą szanować cudzą własność!
Biada Wam, narody-pariasy, nieposiadające dział Kruppa dla obrony granic Waszej ziemi! Dajcie się zarżnąć na ołtarzu nieludzkiej ludzkości, a w nagrodę kiedyś na gruzach Waszej cywilizacji uczony historyk orzeknie, że w walce o byt, jako rasa podlejsza, ustąpiliście miejsca szlachetniejszej...
Biada więc i Tobie, groźny niegdyś azjatyckiej i teutońskiej nawale, Narodzie Polski! Straszny dylemat –być albo nie być – staje przed Tobą w całej swej grozie...
Nie daj się, według recepty Chrystusa, ukrzyżować za obojętną na Twe męki ludzkość: śmierć Twoja byłaby hańbą i niewolą tej starej grzesznicy, a zmartwychwstanie... umarli z grobów nie wstają!
Zbrojny w hasła postępu broń się, walcz do ostatniej krwi kropli, a na odgłos tej walki ockną się ludy znękane i wyciągną dłoń bratnią ku Tobie.
A zanim wystąpisz do świętego za wolność boju, jak niegdyś rycerze, odbądź spowiedź powszechną: zrób rachunek sumienia i uderz się w piersi.
Byłeś Narodem-Szlachtą: za niewolę i nędzę ludu sprzedała ona Twą niepodległość; a ilekroć rwałeś się do broni, by zrzucić obce jarzmo, wyrodna kasta, drżąc o przywilej własności, broń z Twych rąk wytrącała.
Niepodległość odzyskasz, stając się Narodem-Ludem: Wypowiesz walkę na życie i śmierć wszelkiemu przywilejowi: wyrwiesz z jego szponów przesiąkłe krwią chłopską i potem szmaty rozszarpanej Polski, a wydziedziczony lud niech się stanie dziedzicem wydartej mu od wieków Ojczyzny…!
Miecz Twój poświęć na ołtarzu rewolucji: przysięgnij nie splamić go nigdy krwią niewinnych, przysięgnij dobywać go wszędzie, gdziekolwiek cierpi lud pracujący, gdziekolwiek jęczy ludzkość cierpiąca, przysięgnij – pod grozą własnej zagłady!
A gdybyś miał być pokonanym w tej walce z ciemnością, lepszą Ci śmierć bohatera, nad powolne niewolnika konanie... Jak ongi Samson budą rozpusty, wstrząśnij ruderą ludożerczej cywilizacji, a gruzy jej będą wiekuistym pomnikiem Twej sławy…!
Stanisław Barański
Powyższy tekst, w oryginale sygnowany pseudonimem autora „Rokosz”, pierwotnie ukazał się w piśmie „Pobudka (La Diane) – czasopismo narodowo-socjalistyczne” nr 1, Paryż, styczeń 1889 r. Od tamtej pory nie był wznawiany, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł.
• Program Gminy Narodowo-Socjalistycznej „Pobudka” [1889]
• Lidia Ciołkoszowa: Zapomniany pionier [Stanisław Barański]