Braterstwo krwi chłopów i fornali – rozmowa z Ireną Kosmowską
[1936]
Wypadki ostatniego tygodnia zwróciły oczy całego kraju na powiaty środkowej Małopolski. W dniu 29 czerwca [1936] we wsi Nowosielce odbyła się uroczystość poświęcenia kopca ku czci wójta Pyrza, który trzysta lat temu organizował zbrojny opór przeciwko tatarskim hordom. W uroczystości tej wziął udział Generalny Inspektor Sił Zbrojnych gen. Rydz-Śmigły, który przyjął defiladę dwustu tysięcy chłopów spod sztandarów Stronnictwa Ludowego i z rąk przedstawicieli tego stronnictwa przyjął uchwałę zgromadzenia chłopskiego, żądającą przywrócenia swobód demokratycznych w Polsce, zmiany konstytucji, uczciwych wyborów do Sejmu i wreszcie amnestii dla byłych więźniów brzeskich.
W kilka dni po tym w tych samych okolicach kraju doszło do wybuchu strajków rolnych, zakończonych użyciem przez policję broni. Padło jedenastu zabitych.
Aby wyjaśnić naszym czytelnikom te dwa doniosłe wydarzenia, zwracamy się do wybitnej działaczki Stronnictwa Ludowego, ob. Ireny Kosmowskiej, z prośbą o przedstawienie tła zarówno podniosłej uroczystości, jak i krwawych strajków.
***
– Obchód ku czci wójta Pyrza – mówi ob. Kosmowska – zorganizował miejscowy komitet, który zwrócił się z zaproszeniem z jednej strony do Stronnictwa Ludowego, z drugiej zaś do reprezentanta wojska gen. Rydza-Śmigłego. Z rana 29 czerwca we wsi sąsiedniej odbył się olbrzymi wiec przez nas zorganizowany, w którym wzięło udział 120 000 ludzi. Po zakończeniu wiecu uczestnicy udali się w ordynku do Nowosielec. Tam w czasie defilady wręczono gen. Śmigłemu uchwaloną rezolucję, zawierającą znane Wam żądania, będące streszczeniem zasadniczego stanowiska naszego Stronnictwa i najszerszych mas chłopskich.– Czy strajki, które wybuchły kilka dni później, były czymś nieoczekiwanym?
– Bynajmniej. Podobne strajki, o tym samym podłożu, miały miejsce w tych samych okolicach i w zeszłym roku. Temu podłożu na imię 60 groszy za dzień ciężkiej pracy na roli. Te strajki w roku zeszłym zakończyły się zupełnie spokojnie. Dziś – nie z winy ludności – stało się inaczej.
– W strajkach brały udział wielkie masy chłopów. Czy byli to tylko ci bezpośrednio zainteresowani?
– Wystąpienie fornali znalazło głębokie zrozumienie i poparcie gospodarzy. Wieś tamtejsza jest bowiem całkowicie sproletaryzowana. Na dwóch morgach siedzi nierzadko rodzina złożona z kilkunastu osób. Dawniej, w czasach przedkryzysowych, przyrost ludności znajdował ujście w emigracji, w wędrówkach do miast. Dostatniejsi gospodarze posyłali swe dzieci do gimnazjów tak licznie niegdyś rozsianych w tej części kraju. Dziś to wszystko należy do przeszłości. Surowa rzeczywistość tym ludziom raczej spokojnym, konserwatywnym, miłującym tradycję dyktuje marzenia rozstrzygnięć ostatecznych radykalnych. Tak dalej być nie może – oto głębokie przeświadczenie ludu zarówno z chat, jak i z czworaków fornalskich.
– Między jednymi i drugimi nie ma więc różnić i waśni?
– Nie. 29 czerwca fornale brali udział w święcie chłopskim. Chłopi poparli walkę fornali. Zakończenie jej znacie.
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w PPS-owskim tygodniku „Tydzień Robotnika” nr 28, 12 lipca 1936 r. Od tamtej pory nie był wznawiany, ze zbiorów Remigiusza Okraski, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł.
oraz prezentację jej życia i poglądów:
Remigiusz Okraska: Warszawska radykałka