„Robotnik Śląski”
Zasady proletariuszowskie i kapitalistyczne
[1904]
Robotnicy łączą się coraz bardziej w swych stowarzyszeniach zawodowych, ażeby w ten sposób nie tylko móc się utrzymać przy swych dotychczasowych, nieraz krwią i głodem okupionych „zdobyczach” i zapobiec w przyszłości wszelkiemu pogorszeniu swej egzystencji, lecz także i dlatego, by przede wszystkim, jako główny czynnik społeczny, przez walkę z kapitałem, wydrzeć coraz większą część wartości, względnie plonów, własnej pracy właścicielowi środków produkcji i tym samym zakreślić pewne granice karkołomnej, dzikiej gonitwie kapitału za posiadaniem, do której nagonki, jako też i zwierzyny, zawsze dostarczać muszą biedni robotnicy. Nie są to ale bynajmniej ostateczne cele naszej walki, lecz – jak to wie dobrze każdy zawodowiec – tylko środki do wielkiej walki o wyzwolenie z więzów ekonomicznej niewoli, jaką prowadzi uświadomiony klasowo proletariat i słusznie jako swe historyczne określa zadanie.
Albowiem im większym jest prawo proletariatu stanowienia o wyzyskaniu ludzkiej siły roboczej i jej „wynagrodzeniu”, tym bliżej i bliżej jesteśmy przejścia do innej formy gospodarczej i społecznej. Rozwój kapitalistycznego sposobu produkowania, który z pojedynczej produkcji, przy pomocy pary i maszyn, w szalonym tempie przeszedł do komunistycznego sposobu produkowania – co prawda, dotychczas tylko w ramach fabryki i z korzyścią dla jej właściciela – sam wskazuje drogę, po której przejście to dokonać się musi. Już dzisiaj z coraz bardziej mnożących się ruchów socjalnych widzimy dokładnie, że nasze idee obejmują coraz szersze koła społeczeństwa, którym ostateczne cele socjalizmu nie przedstawiają się już jako utopie, lecz które – przeciwnie – otwarcie wyznają, że uspołecznienie środków produkcji, a zatem także i własności prywatnej, jest naturalnym i koniecznym procesem dziejowym.
Środki, którymi robotnik zdoła przeprowadzić swoje żądania płacy, są wprawdzie wielokrotnie przez ustawy ograniczone – i tak np. wciąż jeszcze w tej zacofanej, „wielkomocarstwowej” Austrii nie wolno robotnikom na podstawie statutów pobierać wkładek do funduszu oporu. A jednak mimo to robotnicy płacą je i pobierają, bo ich solidarność była zawsze i jest wyższą ponad wszelką „sprawiedliwość” burżuazyjną! Austria widząc to będzie musiała prędzej czy później znieść ten równie głupi, jak barbarzyński zakaz, podobnie jak to uczynić musiała z zakazem strajkowania.
Mimo ekonomicznego polepszenia bytu robotnika za pomocą siły organizacji, zupełne usunięcie nędzy jest możliwe wtedy tylko, jeżeli usuniętą zostanie gospodarka kapitalistyczna. Albowiem biedni ludzie są warunkiem życia bogatych próżniaków.
Do niedawna jeszcze nie było możliwym wykazać cyframi, jak kapitał coraz bardziej koncentruje się w rękach poszczególnych kapitalistów, podczas gdy lud roboczy staje się coraz bardziej zbiorowiskiem ubóstwa i nędzy. Dopiero przez podatek osobisto-dochodowy i tegoż wyniki statystyczne możliwym jest wykazać, w jak okropnym przeciwieństwie stoi podział ubóstwa do bogactwa. Statystyka dochodów zajmuje się tylko liczbą tych, którzy mają dochodu najmniej 1200 koron (600 zł) rocznie; wszyscy spadający niżej tego minimum nie wchodzą w rachubę. Jest więc w Austrii między 1000 zawodowo czynnych tylko 52, którzy w ogóle mają taki dochód. Wedle tego miałaby tylko 1/10 zawodowo czynnych wyższy dochód, niż 1200 koron rocznie, podczas gdy 9/10 schodzi niżej tego minimum. Między podatnikami ma na każdych 1000: 824 dochodu 1200 do 3600 koron, 152 dochodu 3600 do 12000 koron, a 24 dochodu nad 12000 koron.
Biednych jest więc bardzo wiele, bogaczów zaś bardzo mało. Interesującym jest dalsze studium statystyki zawodów. Między 1000 zawodowo czynnych jest 688 robotników, między 1000 podatników 225 robotników, między 1000 robotników zaledwie wszystkiego 17, którzy mają dochód, podlegający opodatkowaniu. Podczas gdy samoistni, oprócz dochodu z przedsiębiorstw, mają także dochód z rent i efektów, to robotnik, oprócz swej płacy, nie ma najczęściej żadnego dochodu bocznego. W tych kilku wierszach wyraża się cała niestosowność i ohyda rozdziału dochodów. Jedni tworzą i pracują, a drudzy ciągną z tego zyski. Jedni głodują i marnieją, drudzy opływają w zbytkach. I dlatego nasza walka przeciwko temu „porządkowi” społecznemu jest tylko wynikiem istniejącego bezprawia, bowiem nikt nie ma prawa do zbytku, dokąd każdy nie zabezpieczył swych potrzeb życiowych.
Każdy człowiek ma równe prawo do życia i jego rozkoszy, a zatem także i robotnik, ten właściwy wytwórca bogactw. Tego naucza socjalizm, tak prawi moralność proletariusza. Jak mogą – pytamy – kapitalistyczne zasady być zgodne z prawdą i sprawiedliwością, jeżeli dla miłości garstki „uprzywilejowanych” ludzi – których nam przedstawiają jako „czoło” społeczeństwa i w obłudzie swej uważać każą jako „autorytety” – źródło nędzy i niedostatku nigdy nie ma wysychać? Przeważającą część ludzi ma pożerać wieczna troska o nędzny byt, podczas gdy ci, którzy te fakty spowodowali, nie znają granic rozkoszy.
I czy lud roboczy ma ze spokojnym sumieniem służyć tym „zasadom”? Znać przyczynę nędzy i mimo to nie przyłożyć ręki do jej usunięcia, byłoby słabością, której się dopuścić nie śmiemy. My robotnicy będziemy walkę przeciwko takim zasadom prowadzili do końca, ponieważ wiemy, że walka nasza jest przykazaniem czystej ludzkości. Prawda musi zwyciężyć, a z nią i zasady i moralność proletariusza, która stoi ponad kontrastami społecznymi, jest jedynie ludzką i jest moralnością przyszłości – a ta do nas należy!
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w czasopiśmie „Robotnik Śląski. Organ Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej” nr 30/1904, Cieszyn, 23 grudnia 1904 r. Od tamtej pory nie był wznawiany, poprawiono pisownię według obecnych reguł.
- Kategorie:
- Prawa pracownicze
- Publicystyka
- Teksty