Stanisław Dubois
Wobec sytuacji pomajowej
[1926]
Jak podmuch świeżego wiatru w zatęchłej atmosferze życia politycznego w Polsce odczuliśmy uchwałę CKW PPS o przejściu tej czołowej organizacji proletariatu do opozycji wobec obecnego rządu.
Sytuacja stawała się bowiem ciężka. Mówimy szczerze i otwarcie, choćby to było przykre czy komuś niemiłe, choćby to obalało „nietykalność” świętości i autorytetu. Kogo jak kogo, ale nas, młodych, nie wciągniętych w arkana polityki, nie znających ideowego kompromisu, ta szczerość obowiązuje.
Z majowym przewrotem klasa robotnicza związała wiele tęsknot, pragnień i nadziei, których urzeczywistnienia się spodziewała i spodziewać się mogła.
Odpowiedzialność za losy kraju wziął człowiek, który bezgraniczną niemal ufność miał wśród proletariatu polskiego. Potężna, wielka, jedyna może w Polsce indywidualność, której ogromne zasługi dla kraju nie dadzą się skreślić w artykule dziennikarskim. Cóż tedy dziwnego, że robotnik i chłop wierzyli, iż ten, z którym i pod którego przewodem lata wspólnie walczyli – wprowadzi w życie hasła tego obozu, z którego wyszedł.
Zwłaszcza że wróg potężny – polska reakcja, w dniach majowych zbita i skopana leżała, nie podnosząc tchórzliwie ani jednego słowa głośnego protestu.
Budowa nowej Polski, na nowych społecznych zasadach opartej, stawała się logiczną koniecznością.
Minęło sześć miesięcy, a wypadki, zgodnie z wolą twórcy przewrotu, wbrew wszelkiej logice, potoczyły się w przeciwnym kierunku. Powiedzmy otwarcie: marszałek Piłsudski nie chciał walczyć o Polskę ludową, nie stanął po stronie obozu pracy.
Przeciwnie, od „legalizacji” przewrotu począwszy, w całokształcie posunięć rządów pomajowych jaskrawo odczuć się dała grawitacja ku sferom kapitalistyczno-obszarniczym i podporządkowanie polityki ich interesom. Co więcej, zasady demokracji bywały i są z lekkim sercem gwałcone przez urzędowe pisma, piórami wysoko postawionych rządowców propagowano „piłsudczyznę” jako faszyzm.
Nie będziemy opierać swego oskarżenia na krwawych zajściach w Gostyninie czy Inowrocławiu [1], nie będziemy mówić o tym, że w dziedzinie gospodarczej, w walce z bezrobociem nic niemal nie uczyniono.
Nie chodzi nam wreszcie o wytykanie poszczególnych błędów czy nietaktów.
Chodzić nam będzie o zasadniczą metodę postępowania rządu, o to, do czego on dąży.
Niestety, o celach rządu nic powiedzieć nie możemy na podstawie słów czy enuncjacji jego kierowników. Zachowują oni grobowe milczenie, osłaniając się jakąś zasłoną tajemniczości, która w państwie demokratycznym jest nie do pomyślenia. Społeczeństwo ma wszak prawo wiedzieć, co rząd odpowiedzialny czynić zamierza.
Z poczynań tego rządu można jednakże urobić sobie opinię o jego tendencjach i określić doń stosunek ruchu robotniczego z punktu widzenia socjalistycznego.
Dla nowoczesnego ruchu socjalistycznego demokracja jest podstawą, na której opiera swą dalszą o socjalizm walkę. Klasa robotnicza broni demokracji, gdyż ona wyzwala ją spod tyranii klas posiadających i daje możność swobodnego rozwoju.
Tymczasem stosunek rządu do demokracji, do parlamentaryzmu, który jest jej wykładnikiem – jest niemalże wrogi. Ciągłe, powiedzmy łagodnie, „zatargi” z konstytucją, ustawiczne planowe obniżanie powagi parlamentu (stać czy siedzieć [2], „unieważnienie” zgłoszonych na poprzedniej sesji interpelacji, opóźnienie w zwołaniu sesji obecnej, bojkotowanie komisji sejmowych itd.), którego prawa wbrew konstytucji i interesom szerokich mas chciano by ograniczyć do zera, wreszcie ów niesłychany wprost dekret prasowy [3] – są chyba aż nadto jaskrawym dowodem, że nie mamy tu do czynienia z poszczególnymi „błędami”, ale z metodą podważania demokracji.
W życiu politycznym rząd nie chce opierać się na lewicy społecznej. Wprawdzie lekko walczy z reakcyjną endecją (choć powołanie posła Wierzbickiego na prezesa doradczej komisji gospodarczej zdawałoby się temu zaprzeczać), która od laty do obecnego szefa rządu odnosiła się w sposób niegodny – to jednak rząd współdziała ze skrajną konserwą, dopuszczając ją z otwartymi ramionami do współdziałania (Meysztowicz, Niezabytowski, obsada placówek zagranicznych), ba, nawet wspiera poczynania zmierzające do utworzenia stronnictwa konserwatywno-monarchistycznego. Bezkarnie panoszący się monarchizm ma zastąpić dawną podporę – lewicę.
A że obszarnictwo swe poparcie dało rządowi nie za darmo – to chyba jasne. Znamy nawet cenę, za jaką rząd ma poparcie tych sfer – jest nią reforma rolna.
A życie gospodarcze? Czyż ono może kształtuje się w myśl interesów proletariatu? Chyba przemożny wpływ p. Wierzbickiego na tę dziedzinę życia, rozdział podatków pośrednich i bezpośrednich zdecydowanie temu zaprzecza?
Czyż więc ten antydemokratyczny i antyparlamentarny rząd, oparty o wielki przemysł i ziemiaństwo, spełnił pokładane w nim nadzieje?
Sześć ostatnich miesięcy daje temu wymowną, przeczącą odpowiedź. Opozycyjne stanowisko PPS i całej klasy robotniczej wobec tego antydemokratycznego rządu stało się koniecznością.
I dlatego my, młodzi socjaliści, którzy walki o nasze hasła nie chcemy na chwilę choćby odłożyć, czuliśmy się nieswojo wobec nieco długo trwającego biernego, przychylnie wyczekującego stanowiska PPS wobec obecnego rządu.
Teraz odetchnęliśmy. Raz jeszcze stwierdziliśmy, iż PPS nie zawodzi, że w ocenie sytuacji politycznej nieraz może długo waży swą decyzję, ale zawsze oceni ją słusznie i zgodnie z zasadami socjalistycznymi. I to ostatnie posunięcie partii napawa nas jeszcze większym do niej zaufaniem i większą w nią wiarą.
A jeszcze słówko, panowie pretorianie z „Głosu Prawdy”, którzy czujecie się powołani do „pouczania” polskiego socjalizmu, „wytyczania” mu dróg, by kroczył po mętnych, bez linii zasadniczej, bez jasnego programu społecznego drogach waszej „sanacji” moralnej. Odsuńmy wasze piękne słowa, pomińmy waszą pełną „szlachetności” frazeologię, a zapytajmy o treść, o program. Przecież to wasze „odrodzenie moralne” jest ogólnikiem bez treści. Przecież nie rozwinęliście żadnego programu społecznego, gospodarczego, politycznego. Kłócicie się wciąż sami z sobą, wpadacie w sprzeczności. Jedna strona waszego „Głosu Prawdy” kłóci się z następną.
Czyż to wasza bezprogramowość i fałszywa, obłudna (Związku Naprawy Rzeczypospolitej) bezpartyjność czy apartyjność jest waszą twórczością i waszymi nowymi prądami? Czyż swój brak zmysłu społecznego poczytujecie sobie za zasługę? Jakżeż sami siebie obniżacie, porównując się do faszyzmu? Czyż ten system metod gwałtu nad jednostką i ohydnych zbrodni za wzór sobie brać chcecie? Jeśli już was nie stać na własne idee, toż nie bierzcie wzorów najgorszych! Nie szkalujcie własnego swego ruchu!
My wierzymy, że między nami tak jak nie stanął, tak nie stanie cień polskiego Matteottiego. Wiemy, że obcy jesteście gwałtom i temu wszystkiemu, co wniósł faszyzm do grobowego życia Włoch. Po cóż więc sięgacie po tę etykietę?
Nie idea, nie program was łączyły, co was spaja i prowadzi razem – to jedynie kult dla jednostki. Ale kult dla jednostki, choćby największej, najbardziej zasłużonej, jaką niewątpliwie jest Piłsudski, nie może zastąpić idei i programu.
Twórczy istotnie jest socjalizm, który ma program społeczny, który wnosi do życia ideę, wiecznie nowe i żywe prądy, który jest walką człowieka uciśnionego z krzywdą o prawdę i sprawiedliwość.
Toteż teraz zrozumiecie, panowie pretorianie, dlaczego my, młodzież socjalistyczna, nie czujemy rozczarowania, katzenjammeru z powodu zawiedzionych nadziei, które obóz robotniczy przywiązywał do przewrotu majowego.
Czciliśmy Piłsudskiego i uznajemy jego zasługi, ale nie był on dla nas kultem, celem samym w sobie. Chyliliśmy przed nim czoło, ale nie byliśmy wpatrzeni tylko w niego.
Celem naszym była walka o socjalizm, której ani na chwilę nie zaprzestaliśmy, w wyzwolenie człowieka pracującego byliśmy wpatrzeni.
I teraz nie zaprzeczamy Piłsudskiemu i jego obozowi dobrej woli. Nie zaprzeczamy, że niektóre posunięcia tego obozu mogą być pożyteczne dla państwa.
Niemniej jednak drogi nasze się rozeszły i z tego wysnuć należało konsekwencje. Socjalizm musi iść własną drogą. My, młodzi socjaliści, wraz z całą klasą robotniczą zostaniemy w obozie demokracji, od której obóz Piłsudskiego się odsunął, i dalej bez rozgoryczenia w imię naszych zasad o socjalizm walkę prowadzić będziemy.
Stanisław Dubois
Powyższy tekst Stanisława Dubois pierwotnie ukazał się w lewicowo-młodzieżowym czasopiśmie „Głos Niezależny” nr 2, 1 grudnia 1926 r. Przedruk za Stanisław Dubois – „Artykuły i przemówienia”, Książka i Wiedza, Warszawa 1968; przypisy pochodzą od redaktorów tamtej edycji.
Przypisy:
[1]: Mowa o krwawych starciach policji z bezrobotnymi w Gostyninie 22 VI i Inowrocławiu 12 VII 1926 r.
[2]: Chodzi o zalecenie rządu, aby posłowie na znak szacunku dla prezydenta wysłuchali, stojąc, dekretu o otwarciu jesiennej sesji sejmowej w listopadzie 1926 r., odczytywanego przez marszałka Sejmu.
[3]: W listopadzie 1926 r. rząd, korzystając z pełnomocnictw prezydenta, wydał ustawę prasową nakładającą za wystąpienia antyrządowe kary od 100 zł do 10 tys. zł z zamianą na areszt od 10 dni do 3 miesięcy. Dekret ten wywołał sprzeciw organizacji sejmowej.