„Równość”
W jedności siła!
[1899]
„Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!” – nauczał Karol Marks. Odtąd słowa te stały się hasłem, ideałem każdego rozumnego i uświadomionego socjalisty, stałym dążeniem wszystkich batalionów walczącego w imię swych klasowych interesów zorganizowanego proletariatu, stały się myślą przewodnią, jednoczącą owe bataliony w jedną wspólną, międzynarodową armię.
„Zgoda buduje, niezgoda rujnuje”. Dość spojrzeć na zupełny gospodarczy i polityczny upadek tego państwa, w którym żyjemy, aby się przekonać o prawdziwości tych prostych słów. Szowinizm narodowościowy i rasowe lub wyznaniowe rozbestwienie klas burżuazyjnych, wywołujące ciągłe spory i zatargi pomiędzy uprzywilejowanymi warstwami narodów zamieszkujących Austrię, doprowadzają państwo do upadku i nie pozwalają społeczeństwu kroczyć naprzód na drodze do rozwoju kulturalnego i cywilizacyjnego.
Rzućmy okiem na odwrót na wzrost siły i potęgi stronnictwa socjalistycznego i rozwój ruchu robotniczego w Austrii, a wówczas zrozumiemy dopiero, jaka siła leży w zgodzie i jedności. W Austrii istnieje obecnie 57 politycznych (z tego 2 dzienniki), 38 zawodowych i 11 naukowych i literackich pism socjalnodemokratycznych, wychodzących w językach niemieckim, czeskim, polskim, włoskim i słoweńskim; stowarzyszeń robotniczych politycznych, zawodowych i kształcących jest około 2400, w których liczba członków przewyższa sumę 300 tysięcy. „Związek socjalno-demokratyczny” w wiedeńskim parlamencie, składający się z Niemców, Czechów, Polaków i jednego Rusina, obejmuje 15 posłów; liczba rad gminnych wiejskich i miejskich, kas chorych i innych ciał samorządnych, do których wkraczają zwycięsko socjalni demokracji, rośnie stale i tak szybko, że wprost stało się już rzeczą niemożliwą o każdym pojedynczym wypadku osobno donosić. Ale dopiero jeśli przypomnimy sobie imponujący przebieg choćby tylko tegorocznych strajków, zwłaszcza zwycięskich strajków tkaczy w Bernie, Karniowie, Ćwikowie i w całych Czechach i Morawach, dopiero jeśli uprzytomnimy sobie olbrzymie korzyści, jakie klasa robotnicza z tych strajków odniosła, zrozumiemy głęboką, szlachetną i światoburczą myśl wyrażoną w pięknym obrazku, którym dzisiejszy numer „Równości” ozdobiliśmy.
„W jedności siła!”
Przy tej sposobności dzielimy się z naszymi Towarzyszami i Towarzyszkami pocieszającą i wesołą nowiną. We Francji, w tym „sercu i głowie wszelkich rewolucji”, skąd po raz pierwszy przed 110 laty zabrzmiały hasła wolności, równości i braterstwa, gdzie po raz pierwszy ogłoszono „prawa człowieka” i gdzie też po raz pierwszy przed półwiekiem lud roboczy, rozwinąwszy czerwone sztandary, spróbował rządzić sam sobą – nie było dotąd zgody i jedności w obozie socjalistycznym. Socjaliści francuscy podzieleni byli na kilkanaście partii i frakcyjek, z których najznaczniejsze nazywały się marksistami, guedystami, allemanistami, broussistami itd., które zwalczały się częstokroć wzajemnie z całą zajadłością i dlatego, chociaż w parlamencie francuskim np. była spora liczba posłów socjalistycznych, to jednak rozdzieleni, nie mogli wiele zdziałać. Sprawa Dreyfussa i zamachy klerykałów i monarchistów na całość republiki położyły jednak temu koniec. We Francji, która nie zna monarchy, czyli cesarza lub króla, rządzi się naród sam, za pomocą parlamentu, a najwyższą głową w państwie jest prezydent rzeczypospolitej, czyli republiki, wybierany co 7 lat przez konwent albo zgromadzenie narodowe, składające się z Izby Posłów i Senatu. Klerykałowie i zwolennicy rządów cesarskich lub królewskich, czyli monarchiści, korzystając z zamieszek powstałych wskutek sprawy Dreyfussa, chcieli obalić republikę. Wówczas wystąpił znakomity mówca, adwokat i były poseł socjalistyczny tow. Jaurès, który wskazał na grożące niebezpieczeństwo i wezwał socjalistyczną ludność Paryża i Francji do zgody i jedności. Usiłowania jego odniosły skutek, socjaliści połączyli się, wybrali wspólny komitet wykonawczy i stanęli w obronie republiki, a przestraszeni klerykałowie i monarchiści pochowali się w mysich dziurach. Wstąpienie tow. Milleranda i Baudina do ministerstwa wywołało jednak nowy rozłam między socjalistami. Jedni byli przeciwko temu, drudzy pochwalali krok tow. Milleranda. Celem rozstrzygnięcia tej kwestii, jak również celem ostatecznego zjednoczenia wszystkich frakcji w jedną silną partię socjalistyczną zebrał się dnia 3 grudnia ogólny zjazd socjalistów francuskich w Paryżu. Delegatów przybyło 1500. Po tygodniu rozpraw kongres uchwalił, że socjalista ma prawo ubiegać się o mandaty pochodzące z wyboru do wszystkich ciał, w których może prowadzić walkę klasową; członkiem burżuazyjnego ministerstwa z zasady socjalista być nie może, wyjąwszy nadzwyczajne wypadki, gdzie by chodziło o obronę praw i swobód ludowych, jak np. teraz. Nadto uchwalił zjazd rezolucję wzywającą wszystkich socjalistów do połączenia się i uchwalił wybrać wspólny komitet partyjny.Szalone, nie milknące brawo zatrzęsło murami sali obrad, gdy przewodniczący tow. Delory, burmistrz miasta Lille, w swym zakończeniu zawołał: „Odtąd nie chcemy być guesdystami, allemanistami, broussistami – lecz socjalistami!”.
Przywódcy zjednoczonych stronnictw stanęli wkoło związani bratnim uściskiem i otoczeni kilkudziesięciu czerwonymi sztandarami, wówczas zabrzmiała „Internationale” (Międzynarodówka), stara pieśń francuskich socjalistów. Odtąd francuski socjalizm szybszym krokiem pobiegnie ku mecie…
Każdy musi przyznać, że prawdziwe braterstwo ludów, prawdziwa solidarność wyzyskiwanych i walczących o swe prawa, prawdziwy i nieskalany chrześcijanizm są możliwe, rozwijają się, dochodzą do cudownego rozkwitu i wydają błogie owoce tylko pod czerwonym sztandarem międzynarodowej socjalnej demokracji.
Ze słuszną dumą i głębokim wzruszeniem zadowolenia możemy stwierdzić, że dotychczas nikomu, żadnej partii politycznej, nie udało się zjednoczyć pod swym sztandarem ani tak różnorodnych pod względem narodowościowym, językowym, obyczajowym i religijnym, ani tak olbrzymich mas jak socjalnej demokracji! Ale żadna też partia nie zdziałała dla ludu tyle dobrego co partia socjalistyczna. Dlatego popierajcie rozwój partii socjalistycznej, starajcie się o rozszerzanie pism i stowarzyszeń robotniczych, pamiętając o tym, że tylko w organizacji, tylko w jedności leży nasza siła!
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w piśmie „Równość – organ Polskiej Partii Socjalno-demokratycznej” nr 36/1899, 28 grudnia 1899 r. Od tamtej pory nie był wznawiany, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł. „Równość” była jednym z kilku organów prasowych PPS-D, obejmując zasięgiem Śląsk Cieszyński i okolice.