„Radomianin” (PPS)
Świeżego powietrza!
[1922]
„Zatęchła prowincja”, „kąt zapadły” – oto te przyjemne epitety, na które miasto nasze coraz bardziej zasługiwać zaczyna z punktu widzenia potrzeb kulturalnego człowieka. Pomijając już to, że prawie 70-tysięczne miasto nie może się zdobyć na stały teatr, na publiczną bibliotekę, na wygodny dom ludowy i inne „luksusowe” rzeczy – sam fakt, że przez lat kilka nie mieliśmy choćby najskromniejszego, ale przyzwoitego i stojącego na możliwym poziomie kulturalnym organu opinii publicznej, fakt ten jest świadectwem grożącego wyjałowienia i apatii.
Czy miasto nasze ma w ogóle jakieś życie duchowe, czy istnieje myśl krytyczna a śmiała, której nie wystarcza warsztat zawodowej pracy, kino i knajpka czy cukiernia? Takie pytania zaczynają trapić niejednego. Doprawdy, powierzchnia naszego życia coraz bardziej zaczyna przypominać stojącą wodę; zaczynają się na niej bujnie rozrastać szkodliwe wodorosty drobnomieszczańskiego kołtuństwa, cywilnego tchórzostwu, apatii społecznej, analfabetyzmu politycznego i zwykłego chamstwa. A nie wolno zapominać, że przecież życie ani chwili nie stoi na miejscu, że pod tą martwą powierzchnią nurtują prądy przeróżne: złe i dobre, pożyteczne i szkodliwe, twórcze i rozkładowe, że musimy je znać, a chcąc poznać musimy je rozpatrzeć w pełnym świetle dnia; przypomnijmy sobie wreszcie, że Radom szczycił się nie bez słuszności, że kroczył w pierwszym szeregu w pochodzie postępowej, „buntowniczej” myśli i miał opinię „rewolucyjnego” miasta w najlepszym tego słowa znaczeniu.
Czy pamiętacie te gorące masówki po fabrykach i po lasach okolicznych za czasów caratu, towarzysze, robotnicy?
A te pochody i krwawe nieraz demonstracje, czy to nie w Radomiu miały miejsce?
A czy niejeden z przedstawicieli pracującej inteligencji nie wspomina ze szlachetnym zadowoleniem tych burzliwych dni walki z reakcją i ciemnotą w „Uniwersytecie Ziemi Radomskiej”, w „Towarzystwie Kultury Polskiej”, na łamach. „Kuriera Radomskiego”!
A czy nie Radom jeden z pierwszych wypędził okupantów i pierwsze komórki polskiego życia państwowego tworzył w pamiętne dni listopadowe w 1918 roku!
Ma więc robotnik i inteligent radomski piękne kartki życia w niedawnej przeszłości i tradycję nienajgorszą. Legła na tych kartkach warstwa kurzu powojennej śpiączki i – miejmy nadzieję przejściowej – apatii. Trzeba ją, na miły Bóg, strząsnąć!
Stwierdzamy: publiczne życie w Radomiu jest chore na śpiączkę; atmosfera tego życia jest stęchła i dużo w niej zarazków wstecznictwa, ciemnoty i złośliwości bezmyślnej. A nie lepiej się dzieje w całej ziemi radomskiej.
I jako wyraz odczucia przez partię naszą i przez liczne, niezdeprawowane jeszcze masy, nieodzownej konieczności oczyszczenia lej atmosfery i puszczenia strumienia świeżego powietrza – staje „Radomianin” przed radomianami.
Zdajemy sobie sprawę z tego, że ciężka walka nas czeka. Poznaliśmy przeciwnika i wiemy, że rzuci się na nas z całym rynsztunkiem swoim: potwarzą, plotką, ordynarnym wymysłem, obłudnym oburzeniem, zarzutami kalania świętości i zdrady narodowej, może amboną itd. Rękawica rzucona. Stać będziemy z jedyną bronią śmiałej prawdy u nogi.
Powyższy tekst to wstęp od redakcji do pierwszego numeru tygodnika „Radomianin – organ Okręgowego i Miejscowego Komitetu Polskiej Partii Socjalistycznej”, Radom 8 kwietnia 1922 r. Od tamtej pory nie był wznawiany, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł.
- Kategorie:
- Publicystyka
- Teksty
- Teksty programowe