Lewicowo.pl – Portal poświęcony polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej i niekomunistycznej

Logo Lewicowo

„Życie Robotnicze”

Sprawa ukraińska

[1934]

Gdy w swoim czasie padł z ręki bojowców ukraińskich Tadeusz Hołówko, pozwoliliśmy sobie wyrazić na tym miejscu przekonanie, że sprawy ukraińskiej w Polsce nie da się załatwić drogą ekspedycji karnych na wsie i miasteczka ukraińskie ani też nie da się jej przemilczeć.

Minęło kilka lat. I oto znów jesteśmy świadkami tragedii na tle stosunków polsko-ukraińskich. Tym razem ofiarą terrorystycznej akcji Ukraińców padł minister spraw wewnętrznych Bronisław Pieracki.

Zarówno ofiara z życia złożona przez Tadeusza Hołówkę, jak i ofiara z życia Bronisława Pierackiego, mają swoje źródło w karygodnym lekceważeniu sobie przez obóz od 8 lat rządzący Polską tej dziedziny wewnętrznej polityki państwa, która nosi miano polityki narodowościowej.

Pierwszy, długoletni minister spraw wewnętrznych rządów pomajowych, p. Sławoj Składkowski, nie widział innych zagadnień dla swego resortu jak walka z pluskwami po prowincjonalnych hotelach i zajazdach oraz budowanie słynnych „sławojek”.

Następni ministrowie spraw wewnętrznych główną uwagę zwracali na wyszkolenie policji i zaopatrzenie jej we wszystkie nowoczesne środki walki z tłumem.

Wszyscy zaś oni razem łącznie z obozem sanacyjnym wysilali się w polityce wewnętrznej w kierunku rozbijania polskich opozycyjnych stronnictw i organizacji, zakładania w nich swoich jaczejek i takiego skonstruowania nowej ustawy samorządowej, ażeby sanacja po wsze czasy miała zapewnioną większość w zarządach gminnych miejskich i wiejskich.

O tym, że w granicach państwa naszego żyje kilka milionów Ukraińców, stanowiących 14% ludności tego państwa, że naród ukraiński posiada własną, odrębną kulturę, że rosną w nim i potężnieją prądy niepodległościowe, o tym wszystkim do dziś sanacja nie chce wiedzieć.

Na sprawę ukraińską zamyka się u nas oczy, a już w najlepszym wypadku szermuje się słynnym powiedzeniem: najpierw uspokojenie, a potem reformy.

Nie ma, zdaniem naszym, nic więcej szkodliwego dla interesów państwowości polskiej jak zamykanie oczu na problem ukraiński, jak załatwianie go przy pomocy tzw. „pacyfikacji” lub metodami wychowawczymi obozu koncentracyjnego w Berezie Kartuskiej.

Tego rodzaju „posunięcia” kopią nieprzebytą przepaść między dwoma narodami skazanymi wyrokiem historii na współżycie w ramach państwowości polskiej.

Zdawałoby się, że zwyczajny chłopski rozum nakazuje szukanie porozumienia, a nie wojny z Ukraińcami.

Należałoby przypuszczać, że w interesie państwa polskiego leży, aby w dobie niepokojów i alarmów wojennych zyskać w kilku milionach Ukraińców przyjaciół, a nie wrogów, aby ich najżywotniejsze interesy związać z interesami tego państwa.

Zdawałoby się, że nasza własna historia porozbiorowa powinna była nauczyć obóz rządzący dziś Polską, że ucisk, gwałt i terror nie są w stanie złamać dążenia żywego narodu do wolności.

I dlatego właśnie, my, socjaliści polscy, łącznie z socjalistami ukraińskimi powiadamy, że najlepszym środkiem przeciw rosnącej fali nacjonalizmu ukraińskiego jest rozsądna polityka w stosunku do mniejszości ukraińskiej, jest danie narodowi ukraińskiemu szerokiej samodzielności (autonomii) terytorialnej, własnego sejmu krajowego, własnych uczelni, własnego samorządu, dopuszczenie Ukraińców do sprawowania urzędów na swoim terytorium, danie Ukraińcom prawdziwego równouprawnienia obywatelskiego.

Zamiast hasła: najpierw uspokojenie, a potem reformy, polska polityka państwowa musi w stosunku do Ukraińców rzucić inną wytyczną: najpierw reformy, a po nich uspokojenie przyjdzie i bez obozów koncentracyjnych.

Obecny stan sprawy ukraińskiej w Polsce jest wodą na młyn nacjonalizmu ukraińskiego.

Sanacja nie potrafiła i nie potrafi rozwiązać sprawy ukraińskiej. Zaostrza ona na południowo-wschodnich kresach państwa polskiego nienawiść obu narodów, sądząc, że przynależność do BBWR kilkuset renegatów-Ukraińców jest w stanie rozwiązać to zagadnienie.

Toteż z całą świadomością i z głębokim przekonaniem powiadamy, że sprawę ukraińską w Polsce zdolny jest rozwiązać ku istotnemu dobru obu narodów tylko Rząd Robotniczo-Chłopski.


Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w piśmie „Życie Robotnicze” nr 37/1934, 15 lipca 1933 r. Był to lewicowy tygodnik, początkowo wydawany przez radomskie środowisko PPS, a później przez Radę Związków Zawodowych miasta Radomia, zrzeszającą związki należące do lewicowej Komisji Centralnej Związków Zawodowych.

 

Warto przeczytać także:

↑ Wróć na górę