Anna Smolikowa
Regulacja urodzin a klasa robotnicza (Robotnicze Towarzystwo Służby Społecznej na posterunku)
[1933]
Słyszy się często, że „im gorzej, tym lepiej”, im większa nędza wśród klasy robotniczej, tym bliżej jesteśmy przewrotu społecznego.
Czy to jest prawda?
Każdemu wiadomo, że ciemnota idzie w parze z nędzą.
Tylko dobrobyt daje robotnikowi możność kształcenia się i poznania wielu praw ekonomicznych i historycznych.
A więc możemy śmiało uważać, że kto jest przygnieciony ustawiczną troską, łatwiej daje posłuch różnym fałszywym prorokom.
... Niestety, ta nieuświadomiona i znękana nędzą część klasy robotniczej bywa też często kamieniem rzucanym pod nogi organizacji walczącej o lepsze jutro, by ją w tej walce obezwładnić.
W Niemczech przedwojennych klasa robotnicza cieszyła się dobrobytem jak w żadnym innym państwie Europy.
Była uświadomiona i była ostoją i twierdzą socjalizmu.
I cóż się stało?
Wystarczyło kilka zaledwie lat bezrobocia i nędzy, a udało się wrogom zorganizować te masy i rzucić je do bratobójczej walki. Obecnie klasa robotnicza Niemiec jest zrujnowana, organizacje rozbite, a wygłodzony i zrozpaczony proletariat dał wiarę Hitlerowi.
W walce z rozszalałymi bandami reakcji cofa się cały rozwój ruchu robotniczego na dziesiątki lat.
W Polsce klasa robotnicza zawsze żyła w nędzy, toteż u nas na ciemnocie mas żerowały wrogie tej klasie kierunki polityczne i społeczne, które nie dopuszczały do wytworzenia się potężnej jednolitej organizacji.
A więc nieprawdą jest, że im gorzej, tym lepiej, nieprawdą, że nędza klasy robotniczej może przyśpieszyć przewrót społeczny, natomiast prawdą jest, że dobrobyt robotnika jest jego sprzymierzeńcem w walce o lepsze jutro.
Jedną z przyczyn nędzy wśród klasy robotniczej w dobie obecnej jest nadmiar rąk roboczych, większa ich podaż niż zapotrzebowanie wobec mechanizacji i racjonalizacji, które zawładnęły wytwórczością.
Obecnie maszyna jest przyczyną bezrobocia i nędzy, ale nie jej w tym wina, lecz ustroju społecznego, który nie skraca czasu pracy odpowiednio do postępów techniki i skazuje miliony ludzi na śmierć głodową. Znane są fakty zatapiania przez kapitalistów amerykańskich setek tysięcy ton pszenicy i kawy, wyrzucania do morza jarzyn i owoców w celu podniesienia cen na te produkty, gdy miliony ludzi głodują!
Doprawdy żyjemy jakby w domu wariatów!
Zadanie stworzenia nowego ustroju społecznego przypadnie w udziale klasie robotniczej, jako najwięcej w tym zainteresowanej. Zadanie to niełatwe! Trzeba dużo sił duchowych i fizycznych, aby mu sprostać – aby nie ulec w walce.
W tym wielkim dziele przebudowy muszą uczestniczyć kobiety, wolne, świadome.
Natura włożyła na kobiety przez rodzenie dzieci ciężkie zadanie utrzymania ciągłości życia. Przez tysiące lat kobieta biernie spełniała ten obowiązek. Była niewolnicą bez woli poddaną mężczyźnie, bo taki był obyczaj. Kobiety zaprzęgnięte do pracy zarobkowej nie mogą i nie chcą być maszynami do rodzenia dzieci, niezależnie od ich woli.
Sprawa regulacji urodzeń, tzn. sprawa świadomego macierzyństwa, jest więc dobrem, prawem kobiet i ich wola z czasem będzie decydująca.
Klasy posiadające od najdawniejszych czasów ograniczały ilość dzieci, pozostawiając rodzenie bez końca kobietom z gminu.
Nie jest prawdą, że używanie środków zapobiegawczych przyczyni się do wyludnienia kraju. Jeśli w ostatnich dziesiątkach lat zmniejszył się procent urodzeń, to jeszcze w większym stopniu, w tym samym okresie czasu, zmniejszył się procent śmiertelności wśród narodów zachodnioeuropejskich.
I w Rosji powojennej przyrost ludności postępuje, choć tam idea regulacji urodzeń jest popierana przez rząd.
Burżuazja jest wrogiem regulacji urodzeń w klasie robotniczej. Potrzebuje przecież tanich rąk roboczych i mięsa dla armat!
Najsilniejszym z popędów jest instynkt płciowy. Zaspakajanie tego instynktu sprowadza na człowieka w obecnych warunkach dużo nieszczęść. Dzieci nieślubne to pierwsze ofiary tej zakłamanej moralności dzisiejszego ustroju.
Dążąc do zabezpieczenia kobiety przed ciążą nie gwałcimy instynktu płciowego, tylko go regulujemy.
Dziecko nie może być „wypadkiem”, nie może być nieszczęściem.
Higiena, nauka o ochronie zdrowia, wypowiada się za koniecznością stosowania środków zapobiegawczych ciąży.
Zdrowie kobiety, matki w znacznym stopniu jest zależne od tego, ile razy zaszła w ciążę.
Częste, nieregularne porody rujnują ją fizycznie i duchowo.
Nie każda kobieta jest dobrą wychowawczynią. Kobieta młoda, którą pociąga życie, kobieta pracująca poza domem lub obarczona pracą domową, a także kobieta, która ma wyższe aspiracje niż być matką i żoną, nie mają warunków do wychowania dzieci.
Praw dziecka lekceważyć nie wolno, a brak miłości i ciepła odbija się fatalnie na jego psychice, charakterze, a nawet złamać może życie. A więc i w tym wypadku jedynym zbawczym środkiem będą środki zapobiegawcze przed nadmierną ilością dzieci, kiedy zdrowie rodziców, zwłaszcza matki, czy warunki gospodarcze nie pozwalają na urodzenie dziecka.
Nadmiernie liczna rodzina – pisze Boy – stwarza nędzę, brud, ciasnotę, ciemnotę, bezwstyd, zdziczenie moralne, beznadziejność, rozpacz, niemożliwość myślenia o poprawie doli. Dom staje się piekłem. Żona w 30. roku życia schorowana, stara kobieta, odpychająca fizycznie; mąż, ogłuszony piskiem bachorów – ucieka do szynku, gdzie pijaństwem pogłębia jeszcze nędzę rodziny. O potrzebach kulturalnych nie może być mowy: wytwarza się stan beznadziejności i zniechęcenia, podatny do wszelkich złych podszeptów. A z tym bezlikiem dzieci co się dzieje? Chowa się to w nędzy, w brudzie, trawiono chorobami, bez opieki, bez czułości, aby pierwszą szkołę życia zaczynać w rynsztoku.
Nie ma mowy o staranniejszym wychowaniu, o radości życia; te dzieci ulicy aż nazbyt wcześnie pomnażają kadry prostytucji lub zbrodni.
Dla wszystkich wrogów regulacji urodzeń i środków ochronnych przeciw ciąży my, kobiety pracujące i niezamożne, mamy tylko taką odpowiedź:
Stwórzcie takie warunki życia, w których każda kobieta mogłaby z radością urodzić i wychować swoje dziecko. Jeśli tego nie potraficie, milczcie!
Otwieranie przychodni świadomego macierzyństwa jest obowiązkiem, które zaszczytnie spełnia Robotnicze Towarzystwo Służby Społecznej.
Anna Smolikowa
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w piśmie „Głos Kobiet”, wydawanym przez PPS, czerwiec 1933 r. Od tamtej pory nie był wznawiany, poprawiono pisownię według obecnych reguł. Grafika w tekście również pochodzi z „Głosu Kobiet”.