Dorota Kłuszyńska
Rada Narodowa obejmuje we władanie Śląsk Cieszyński
Jedną z najstarszych dzielnic Polski jest Śląsk Cieszyński, zamieszkały od prawieków przez plemiona lechickie. Ta kolebka państwa Piastów, chociaż mocą układu dostała się w 1339 r. za panowania Kazimierza Wielkiego jako księstwo lenne królowi czeskiemu i cesarzowi niemieckiemu, a następnie Habsburgom, nie zatraciła charakteru polskiego, mimo wszelkich wysiłków germanizacyjnych i czechizacyjnych, czynionych przez wieki przede wszystkim przez kościół, później przez szkołę, siłę kapitału niemieckiego i biurokrację czesko-niemiecką.
Było sprawą prostą i zrozumiałą, kiedy wojna światowa miała się ku końcowi, a z frontów wojennych dochodziły wieści o klęsce Austrii i Niemiec, że ludność Śląska Cieszyńskiego na olbrzymich wiecach manifestacyjnych opowiedziała się jednomyślnie za Polską już we wrześniu i październiku 1918 r. Były to pierwsze masowe wystąpienia na ziemiach polskich, a fakt ten ma swoją wymowę.
Rada Narodowa ukonstytuowała się we wrześniu, 30 października objęła faktycznie władzę. W skład Rady wchodziło 30 osób (trzy kobiety), po 10 przedstawicieli: socjalistów, śląskich katolików i ludowców (z przewagą ewangelików). Na Śląsku dokonał się akt wielkiej wagi, równouprawnienia kobiet przez wolę ludu pracującego. Entuzjazm panował powszechny, po wsiach i miastach powstały straże obywatelskie, do Cieszyna zjechało około 100 naczelników gmin, by być świadkami tej radosnej i przełomowej chwili, powrotu Śląska Cieszyńskiego, po 600-letniej rozłące, do Macierzy.
31 października Komenda krakowska przesłała telegraficzny rozkaz objęcia komendy nad garnizonem w Cieszynie przez najstarszego rangą oficera Polaka. Bezzwłocznie zaalarmowano wojsko, komendę objął porucznik Matusiak, który zaraz garnizon zaprzysiągł na wierność Polsce. Austriackiego pułkownika po złożeniu słowa honoru, że się poddaje, zwolniono, zamach ze strony niemieckich oficerów odparto, obsadzono gmachy publiczne, a żołnierze i oficerowie pojawili się na ulicach miasta z kokardami o barwach narodowych.
W Boguminie zgłosiła się 30 października tow. Kłuszyńska do naczelnika stacji o wielkim znaczeniu strategicznym, i do komendy wojskowej z zawiadomieniem o objęciu władzy przez Radę Narodową. Chodziły bowiem słuchy, że Czesi obsadzą Bogumin, że wojsko już jest w drodze. Naczelnik stacji złożył na ręce członka Rady Narodowej tow. Kłuszyńskiej przyrzeczenie, a z komendą, przy asyście porucznika Kopeckiego rozprawiono się w „krótkiej drodze”, konfiskując kasę i zapowiedziano represje, gdyby stawiano opór.
Pułkownik składając władzę, miał łzy w oczach, nie mógł pogodzie się z tym, żeby musiał kapitulować przed kobietą jako nową władzą.
Czesi jednak nie pogodzili się z faktem dokonanym objęcia rządów przez Radę Narodową i przez delegatów „Narodnigo Viboru” ogłosili się panami Bogumina, mianując kapitana Szwaba komendantem miasta.
Tow. Kłuszyńska, Gallas, Drewniak zaalarmowali mieszkańców, robotników fabryk i hut. Tysiące wyszły na ulice, otoczono dworzec i wojsko czeskie; pod pretekstem, że ulegają przemocy, Czesi się wycofali razem ze swoim komendantem.
W Skoczowie i Bielsku rozbrojono wojsko bez większego oporu, polscy oficerowie obejmowali komendę, przyjmowani z radością przez załogę i ludność.
Władza Rady Narodowej rozciągała się na terytorium zamieszkałe przez Polaków, od dawnej granicy węgierskiej (Czacza) do rzek Ostrawicy (Morawy) i Białki (Małopolska).
Po drugiej stronie Ostrawicy powstał „Narodni Vibor pro Slesko”, dla tej części Śląska, gdzie Czesi mieli większość. Pod naporem ucisku kapitału niemieckiego i biurokracji zmniejszył się procent ludności w powiatach polsko-ostrawskim i frydeckim. Polacy w dawnej Galicji masowo przenosili się na Śląsk do kopalń i hut, ulegli czechizacji, tak że „Czesi urodzeni w Wieliczce” byli przysłowiem, przeważnie analfabeci, wpisywali na kartach zgłoszeń narodowość czeską i dzieci posyłali do szkół czeskich, względnie niemieckich.
Jako ilustracja naporu czeskiego przed wojną może posłużyć zmiana nazwy miasta Polskiej Ostrawy na Śląską Ostrawę, zatwierdzoną ostatecznie przez rząd austriacki.
Na żądanie Czechów zawarta została umowa dnia 5 listopada 1918 r. między Radą Narodową w Cieszynie i Narodnim Viborem w Morawskiej Ostrawie, mocą której nastąpił tymczasowy podział Śląska ściśle według zasad etnograficznych, pozostawiając ostateczne uregulowanie granic rządowi polskiemu i czechosłowackiemu. Zarówno Warszawa, jak i Praga umowę tę zatwierdziły.
Mimo pozorów do porozumienia droga była jeszcze daleka, bo działały wszędzie przesłanki przeszłości, a spór polsko-czeski o Śląsk jest prawie tak stary jak historia tych dwóch narodów. Pierwszy Minister Spraw Zagranicznych tow. Wasilewski stwierdził 18 grudnia 1918 r., że traktowanie Śląska Cieszyńskiego nie może już wchodzić w zakres działania ministerstwa spraw zagranicznych, dlatego że znalazł się w zupełnie ścisłym połączeniu z Polską. Tow. Wasilewski badał tę sprawę z Masarykiem w Pradze podczas zjazdu ludowego i wyraził przekonanie, że kwestia ta musi być polubownie załatwiona między Polską i Czechami. „Terytorialnie i historycznie jesteśmy z Czechami ściśle złączeni”, dowodzi w dalszym ciągu tow. Wasilewski, „będziemy musieli prowadzić politykę wspólną, będziemy musieli współżyć”.
Nie podzielał pokojowej taktyki tow. Wasilewskiego Prezydent Republiki Czechosłowackiej Masaryk. W orędziu do narodu w grudniu 1918 r. głosił, że może być mowa o jakiejś „poprawce” granicy polskiej, uważając Śląsk za czeski stan posiadania. Nieustępliwość Czechów musiała doprowadzić do konfliktu, który zaciążył na stosunkach dwóch młodych republik. Napad czeski na Bogumin 23 stycznia 1919 r. w przeddzień wyborów do Sejmu Ustawodawczego w Warszawie był początkiem wojny polsko-czeskiej i na polach pod Skoczowem w krwawych walkach wyrosła zapora, której już później przełamać się nie udało. Przez plebiscyt miano rozstrzygnąć przynależność Śląska, jednak i do plebiscytu nie doszło, bo kiedy pod Warszawą toczyła się pamiętna walka z najazdem bolszewickim, 15 sierpnia 1920 r. Rada Ambasadorów (Francja, Anglia, Włochy, Japonia) przyznała Śląsk Czechom. Pozostały przy Polsce: połowa miasta Cieszyna i kilka wiosek tego i frysztackiego powiatu i cały powiat bielski. Granica nie biegła wprawdzie nad Białką, tylko nad Olzą, niemniej zadano gwałt prawu samostanowienia narodu w okresie, kiedy te hasła były jeszcze bardzo młode i modne. W Radzie Narodowej od września 1918 r. do sierpnia 1920 r. socjaliści odgrywali przodującą rolę z tow. Regerem, Kunickim i Kłuszyńską na czele. Dysponowali sprawną organizacją polityczną, zawodową i oświatową i robotnicy, w pierwszym rzędzie górnicy i hutnicy, zdolni byli do obrony Śląska, a zwłaszcza zagłębia węglowego. We wszystkich przedsiębiorstwach zaprowadzono 8-godzinny dzień roboczy, rozszerzono ustawodawstwo ochronne robotników, ale walka narodowościowa rozpoczęta przez Czechów nie pozwalała na dalszą owocną pracę; cały wysiłek skierowany był na obronę, zapanowały walki nieustające, w każdej gminie.
Powstanie rządu robotniczo-chłopskiego w Lublinie i później w Warszawie powitano na Śląsku bardzo gorąco, zwłaszcza robotnicy oświadczyli gotowość popierania go z całej siły, czemu dano wyraz na 23 zgromadzeniach, zwołanych w większych miejscowościach 1 grudnia 1918 r.
W rezolucji uchwalonej powiedziano, że lud polski zamieszkujący Ziemię Śląską uważa ją za nierozerwalnie związaną z państwem polskim i postanowiono wziąć udział w wyborach do Sejmu w Warszawie.
Na uwagę zasługuje bohaterska walka górników zagłębia karwińsko-ostrawskiego. Przez sześć tygodni trwali w strajku politycznym, nie wykuwając żadnych żądań ekonomicznych, wyłącznie przyłączenia całego Śląska do Polski.
Niemcy, skrajni szowiniści, zamieszkali na Śląsku, wypowiedzieli się za Czechami, licząc, że republika czechosłowacka nie wytrzyma próby życia. Dawali temu często wyraz, że w połączeniu z Niemcami sudeckimi będą mogli odegrać w tym procesie rozkładowym ważną rolę. W Polsce, gdzie stanowiliby znikomą mniejszość, wypróbowana tolerancja i ustępliwość polska stanowiłaby niebezpieczeństwo spolonizowania.
Irredenta niemiecka działała, żeby przy pierwszej sposobności dojścia Hitlera do władzy zapalić ogień buntu, zagrozić istnieniu republiki. Zagadnienia mniejszości narodowych nie są sprawą łatwą do rozwiązania. W Czechosłowacji przy ośmiu narodowościach trudności były jeszcze większe, bo „naród panujący” stanowił zaledwie połowę ludności państwa.
Rada Narodowa nie dążyła do konfliktów, chciała, jak cały naród polski, zgodnego współżycia z sąsiednim narodem czeskim. Lojalnie i chętnie spełniała wszystkie zarządzenia np. Komisji Plebiscytowej, która zjechała na Śląsk po zawieszeniu broni w wojnie polsko-czeskiej w lutym 1919 r. Jednak i ta dobra wola nie dała wyników, skoro założenie, z którego wyprowadzali Czesi swoje żądania, było nieuzasadnione.
Błędy popełnione zemściły się strasznie na Czechach. Zagadnienie narodowościowe nie jest łatwe, przyznajmy to otwarcie, niemniej można było, nawet w stosunkach tak skomplikowanych, znaleźć drogę do zgodnego współżycia ze Słowacją i z Polską, tak jak tego pragnął minister Wasilewski, świetny znawca zagadnień narodowościowych.
Po innej drodze potoczyły się dzieje, ale sprawy nie są przesądzone. Zawsze można zbudować most zgody, gdy narody wyzbędą się trujących miazmatów szowinizmu, który nie jest synonimem miłości ojczyzny. Muszą zamilknąć podżegacze, najwięksi szkodnicy każdej sprawy narodowej.
Dorota Kłuszyńska
Powyższy tekst Doroty Kłuszyńskiej pierwotnie ukazał się w piśmie „Kronika ruchu rewolucyjnego w Polsce – kwartalnik poświęcony dziejom walk o niepodległość i socjalizm” tom IV nr 4 (16), październik – grudzień 1938 r. Od tamtej pory nie był wznawiany, ze zbiorów Remigiusza Okraski, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł.
Na podobny temat warto przeczytać:
Arnold Kwietniowski: Oderwani od Macierzy (Polacy na Śląsku Cieszyńskim) [1921]
Arnold Kwietniowski: Przed rozstrzygnięciem [1920]