„Tydzień Robotnika”
Pod czerwonymi sztandarami PPS masy pracujące Polski oddały hołd pamięci Gabriela Narutowicza
[1937]
Minął tydzień, ograniczony dwoma datami 12 i 19 grudnia. Minął tydzień, który był dla ludu polskiego pewnego rodzaju repetycją ze znajomości historii. I to historii najświeższej, a niesławnej. Tydzień ten poświęciliśmy pamięci Prezydenta Gabriela Narutowicza, pierwszego wybrańca ludu w Wolnej Polsce. Pierwszego prezydenta, który zanim zdążył uczynić cośkolwiek na swym stanowisku – padł z ręki endeckiego mordercy.
Jakże bardzo nie na rękę było tym, którzy sięgają dziś po władzę, po rząd dusz narodu – przypomnienie tych dni i faktów. Jakże nie w smak szło i tym, którzy ustępując coś nie coś ze swych wpływów, usiłują z góry wkupić się w łaski swych domniemanych zastępców i wspólników żłobu. Jak bardzo pragnęliby, aby nad tą trumną, pierwszą trumną sternika zmartwychwstałej Polski było cicho!... Jak bardzo chcieliby zapomnieć o owej spowiedzi zabójcy Prezydenta przed sądem, o przyznaniu się, że kula, która dosięgła Gabriela Narutowicza, była pierwotnie przeznaczona dla Józefa Piłsudskiego.
Tę ciszę, którą usiłowano okryć trumnę Gabriela Narutowicza – przerwała klasa robotnicza. W dniach bratania się ludzi uważających się za spadkobierców ideowych Piłsudskiego ze spadkobiercami ideowymi tego, który nosił w swym rewolwerze kulę przeznaczoną dla Piłsudskiego – w dniach, kiedy niewiadomszczyzna wypełzła z mroków i znowu poczyna przemieniać rzeczywistość polską w afrykańską dżunglę – robotnicy przypomnieli krajowi świetlaną postać Gabriela Narutowicza i haniebną zbrodnię endeckich pachołków burżuazji.
Akcja przeprowadzona przez PPS miała charakter masowych, żywiołowych manifestacji. W manifestacjach tych ujawniała się wola ludu położenia kresu faszystowskim zakusom. Przypominając chwile sprzed lat piętnastu, gdy broczył krwią Prezydent – klasa robotnicza ślubowała nie ustać w walce z wrogiem wolności, z wrogiem ludu.
Manifestacje rozciągnęły się na okres tygodniowy. W niedzielę dnia 12 odbyły się w całym kraju zgromadzenia robotnicze. Na zgromadzeniach tych mówcy PPS wyjaśnili znaczenie akcji, opowiedzieli historię tragicznych dni 1922 r. Wszędzie spotykało się gorące szczere potępienie endeckich zbrodni. Wszędzie ślubowano wierność sztandarom demokracji, czerwonym sztandarom PPS.
W Warszawie odbyło się w jednym dniu o jednej godzinie 35 takich zgromadzeń.
Na dzień 16 grudnia PPS rzuciła hasło uczczenia pamięci Gabriela Narutowicza przez 5-minutowe wstrzymanie się od pracy i ciszę. I ta demonstracja w całym kraju w jednej godzinie, w majestatycznej powadze skupiła myśli całego ludu dokoła osoby tego, który reprezentował Polskę nową, Polskę demokracji.
Na sygnał fabrycznych syren zamarły hale fabryczne i warsztaty, przerwano pracę w biurach, zatrzymały się tramwaje. W Warszawie w elektrowni tramwajowej wyłączono prąd.
Ludzie stawali na ulicach i odkrywali głowy.
Manifestacja ta była tak potężna i powszechna, że nie sposób było endo-sanacyjnym pismom schować ją pod korcem... milczenia.
PAT nawet uważał za konieczne podać o niej wzmiankę, oczywiście skrzętnie pomijając, kto był jej inicjatorem i organizatorem, kto rzucił hasło, podjęte przez olbrzymie masy.
Niedziela 19 grudnia była terminem trzeciej wielkiej manifestacji masowej. W dniu tym nie tylko odbyły się zgromadzenia, ale i pochody manifestacyjne. Najpotężniejszy i najpiękniejszy taki pochód odbył się w Warszawie. Wczesnym rankiem przed lokalami dzielnic partyjnych zgromadzili się robotnicy, członkowie partii, związków zawodowych, sympatycy. Po przemówieniach ruszyły pochody na plac Grzybowski. Stamtąd, gdy zebrali się już wszyscy, ruszył wielki, 20-tysięczny pochód na plac Małachowskiego, do gmachu „Zachęty”, gdzie był zamordowany prezydent Narutowicz, i przed tym gmachem, przed popiersiem męczennika idei wolności i demokracji, przedefilowali karnie czwórkami robotnicy Warszawy. Chyliły się przed wizerunkiem Gabriela Narutowicza bojowe czerwone sztandary, zaściełały schody gmachu wieńce od dzielnic i związków, z defilującej kolumny leciały gałązki zieleni, wiązanki kwiecia…
Po tej żałobnej defiladzie przy dźwiękach orkiestr grających marsz pogrzebowy i hymn robotniczy – pełne mocy i porywające przemówienie wygłosił tow. Zygmunt Zaremba, wzywając zgromadzonych do wytężenia wszystkich sił w walce o wolność i demokrację.
Zaznaczyć trzeba, że pierwszy raz wzięła udział w manifestacji PPS delegacja Klubu Demokratycznego z prof. Michałowiczem na czele.
Ten „tydzień historii” – tydzień obrachunków ludu polskiego z wrogami jego, dopomógł jeszcze wyżej wznieść sztandar demokracji, sztandar wolności. Masy robotnicze pracownicze i chłopskie przypieczętowały swym udziałem w tych manifestacjach swą po wielokroć wypowiadaną wolę walki o Polskę wolności, sprawiedliwości, równości i prawa.
I znowu, jak w każdej walce o wolność, na czoło wysunęły się opromieniane sławą wywalczenia Niepodległości czerwone sztandary PPS i gwardia ich żelazna – robotnicy Polski.
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w tygodniku „Tydzień Robotnika” nr 54/1937, 21 grudnia 1937 roku. Był to wysokonakładowy tygodnik wydawany przez Polską Partię Socjalistyczną, funkcję redaktora naczelnego pełnił Zygmunt Zaremba. Od tamtej pory tekst nie był wznawiany, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł. Ilustracja pochodzi z oryginalnego tekstu.Warto przeczytać także:
Tomasz Nocznicki: Przemówienie w sprawie zabójstwa prezydenta Narutowicza [1923]