Gazeta Robotnicza
Piekło bezrobotnych
[1933]
Instytut Gospodarstwa Społecznego rozpisał ankietę – o czym pisaliśmy już w „Gazecie Robotniczej” – konkurs wśród bezrobotnych pracowników fizycznych. Wpłynęło 774 pamiętników bezrobotnych, z tego pięćdziesiąt kilka wydanych zostało w osobnej książce i wszystkie te prace napisane przez ludzi nie przywykłych do władania piórem – mimo często niewyrobionego stylu i dziwacznej ortografii – tętnią prawdą życiową, tą straszną prawdą Polski bezrobotnej.
Głód i nędza była natchnieniem „Pamiętników” i jeśli nawet spotykamy w niektórych utworach „upiększenia” literackie, to jednak nie ma ani śladu sztuczności lub przesady. Jest raczej jęk straszliwy i beznadziejne wołanie.
,,...O, kiedyż się skończą te nasze męczarnie? Kiedy wreszcie przestaniemy być nędzarzami my wszyscy, którzy przecież mamy zdrowe i młode ręce do pracy, z której moglibyśmy żyć jak ludzie? O, kiedyż zaryczą syreny fabryki, by oznajmić, że jest praca? Kiedy to nastąpi, kiedy?... O błogosławiona praca, praca, praca!”...
Życie bezrobotnego przekształca się stopniowo w marną wegetację wiecznie głodnego nędzarza. „Nie pamiętam, kiedy byłem syty”. „Wszystko było głupstwem. Ja byłem głodny” – ten motyw powtarza się stale na stronicach „Pamiętników”. I wkrótce potem przewija się nowy refren – straszliwej beznadziejności: „nie wiem, co to będzie...”.
Apatia ogarnia człowieka bezrobotnego, kiedy wszystkie zasiłki są wyczerpane, a wszelkie próby poszukiwania pracy skończyły się niepowodzeniem. Myśl o samobójstwie zaczyna nęcić. „Nie ma już dla mnie teraźniejszości ani przyszłości; są tylko moje zmysły i śmierć”. Więcej nawet. Rozpacz nieszczęśliwych jest taka, że przed własnym samobójstwem gotowi są wymordować całą swoją rodzinę. Byle nie cierpieć i nie patrzeć na cierpienia najbliższych – „Bo przecież z tego wszystkiego można oszaleć, można popełnić jakieś szaleństwo”.
Ale oto bezrobotny wychodzi na miasto i widzi, że są jednak szczęśliwcy zadowoleni i syci. „Przechodzę Nowym Światem, gdzie tyle wystaw, przepełnionych najrozmaitszymi potrawami, i tyle barów i restauracji, w których siedzą tacy sami ludzie jak ja, którzy posiadają podarowane im przez Boga dwie ręce, dwie nogi, dwoje oczu i takież same zęby i język, którym w tej chwili wprowadzają do przełyku jakieś mile woniejące a bardziej budzące we mnie głód i drapiące po moich biednych, ciągle węszących nozdrzach, potrawy”. Te wystawy suto zastawione kiełbasami, delikatesami, ciastkami i czekoladą potęgują jeszcze katusze zgłodniałych. Oto co wyznaje bezrobotny cieśla ze Lwowa. „Doprawdy szyby wystaw w cukierni z całymi stosami czekolad mają dotychczas dziwne szczęście, gdyż nieraz przychodziła mi myśl: runąć całym tułowiem w głąb wystawy, wbić się zębami w misterny stos czekolad i żreć, żreć, pochłaniać kawałami,... a potem niech mnie powieszą nawet”.
Pod wpływem podobnych widowisk narasta coraz bardziej skarga przeciwko rażącej niesprawiedliwości społecznej. Rwą się nici dawnych tradycji patriotycznych, wpajanych przez otoczenie. „Gdzież jest ta ojczyzna, o której śpiewają nam piewcy i która ma być matką dla szczerze miłującego swój kraj obywatela? Czyżby na marne poszły walki bojowców – bohaterów proletariackich i kwiatu młodzieży robotniczej? Więc tak wyglądać ma ta ojczyzna!!!”.
A potem staje już wyraźne pytanie. Kto winien? Dlaczego tak jest – zapytują chórem pamiętnikarze. I jeden z nich, brukarz z Warszawy rozważa: „Byłem głodny, chociaż wokoło mnie pełno było żywności. Wystarczyło przecież wyciągnąć rękę przez drzwi sklepu, a już człeku mogłeś zatknąć próżnię bolesną wyjącego o pokarm żołądka. Lecz nie mogłeś tego uczynić. Setki policjantów pilnowało tego jadła, którzy w każdej chwili gotowi byli rzucić się na nędznika konającego z głodu, który odważył się bezczelnie wyciągnąć łapę swoją po chleb. Gdzież znaleźć sprawiedliwość?”. Ślepa nienawiść do teraźniejszości przekształca się coraz wyraźniej w nienawiść do ustroju kapitalistycznego i tych, którzy całości tego porządku pilnują. To wyznanie pamiętnikarza jest bardzo charakterystyczne zwłaszcza dla naszej rzeczywistości. A w dalszym ciągu swych wspomnień autor dochodzi do mocniejszych i jakże trafnych wniosków: „Czas najwyższy podłożyć dynamit pod spróchniałą budowę świata kapitalistycznego... Czas najwyższy, aby na całym globie ziemskim rozbrzmiał potężny zew wzywający proletariat do walki klasowej”.
Tutaj nie trzeba niczego dodawać. Wprawdzie nie wszyscy autorzy „Pamiętników” mają takie wyraźne i zdecydowane poglądy, jak ten młody warszawski robotnik-samouk. Masa nędzarzy – bezrobotnych czeka na razie na cud jakiś. Tymczasem znosi to piekło straszliwe niedoli i nędzy Polska bezrobotna. Ale przecież „nędzarze nie mają nic do stracenia oprócz nędzy...”.
***
W Zawierciu jest aż 25 000 bezrobotnych na 33 000 mieszkańców. Można więc śmiało nazwać Zawiercie miastem bezrobotnych. Wśród bezrobotnych panuje bezgraniczna nędza i głód.Wiele rodzin bezrobotnych odżywiać się musi obierzynami z kartofli. Sklepy wstrzymały całkowicie kredyty wiedząc, że nędzarze nie zdołają spłacić długów.
Również tania kuchnia działająca od kilku dni okazała się zupełnie niewystarczająca.
Ogromna większość bezrobotnych nie może wydać 10 groszy na obiad.
Los dzieci bezrobotnych jest wprost straszliwy. Są one skazane na zagładę, jeśli nie przyjdzie jakaś energiczna akcja pomocy.
***
I oto w Polsce obliczają, że do wywozu węgla, cukru, zboża i innych produktów dopłaca społeczeństwo rocznie około 750 mln złotych. Działają tu i premie wywozowe bezpośrednio wypłacane eksporterom za wywiezienie towarów, i premie ukryte w postaci tańszego przewozu kolejami, i wysokie ceny krajowe, w których mieści się dopłata eksportowa.750 mln złotych to koszt utrzymania 300 tysięcy rodzin robotniczych rocznie, to milion dwieście tysięcy najmniej głów, milion dwieście tysięcy ust do nakarmienia i grzbietów do odziania. Nakarmić, odziać, ogrzać mieszkanie tych 300 tys. rodzin robotniczych – czy będzie konieczność wywozu?
W Rumunii na zapowiedź zamknięcia rafinerii nafty i wyrzucenia 1000 robotników na bruk, robotnicy zdemolowali doszczętnie lokale fabryczne. Był to błąd, gdyż kiedyś te warsztaty pracy mają należeć do nich, ale był to zrozumiały odruch rozpaczy.
W Ameryce giną obok drapaczy chmur, obok gmachów wielkich banków bezrobotni z nędzy. Stan Michigan musiał ogłosić moratorium tygodniowe z powodu trudności finansowych.
W Niemczech jest 6 mln bezrobotnych, a rząd Hitlera powoduje podwyżkę cen szmalcu i chleba.
Włochy mają 2 mln bezrobotnych, ludzie padają tam na ulicy z głodu, ale Ojciec Św. nakazał sporządzenie planów na budowę 30 kościołów w nowo powstałych dzielnicach Rzymu.
Na Śląsku mamy blisko 150 tys. bezrobotnych, a burżuazyjna większość Sejmu Śląskiego uchwala blisko półtora miliona na subwencje.
Czas najwyższy, aby na całym globie ziemskim rozbrzmiał potężny zew, wzywający proletariat do walki klasowej.
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w „Gazecie Robotniczej” – organie PPS Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego, 18 luty 1933. Następnie wznowiono go w II tomie reedycji „Pamiętników bezrobotnych”, zatytułowanym „Pamiętnikarze po latach. Pamiętniki w świetle prasy”, Państwowe Wydawnictwo Ekonomiczne, Warszawa 1967. Przedrukowujemy go za tym ostatnim źródłem, przygotował Piotr Kuligowski.
„Pamiętniki bezrobotnych” były szeroko zakrojonym projektem badawczym lewicującego Instytutu Gospodarstwa Społecznego, kierowanego przez wybitnego naukowca i myśliciela lewicy, prof. Ludwika Krzywickiego. Pomysłodawcą konkursu na pamiętniki bezrobotnych był w październiku 1931 r. Władysław Landau. Po ogłoszeniu konkursu, w krótkim terminie – do 15 stycznia 1932 r. – wpłynęły 774 prace. W jury konkursu zasiadali Tadeusz Boy-Żeleński, Stanisław Stempowski, Tadeusz Szturm de Sztrem, Antoni Zdanowski i Bronisław Ziemięcki, a wstępnej selekcji prac dokonały Janina Ettingerówna, Wanda Korczakowa i Halina Krahelska. Jury przyznało kilkanaście nagród pieniężnych, natomiast nakładem IGS ukazał się w 1933 r. książkowy wybór 57. najlepszych pamiętników, ze wstępem Krzywickiego. Po latach, w roku 1967, dokonano reedycji owego zbioru pamiętników, wzbogacając go o tom II, poświęcony dalszym losom tych autorów, których udało się odnaleźć, a także pochodzącym z epoki recenzjom „Pamiętników...” – udało się odnaleźć ponad 100 stron rozmaitych omówień tomu wydanego przez IGS.