M. Raczyński
Na widnokręgu wyborczym
[1928]
W niedzielę wybory do Nowego Sejmu. Do egzaminu dojrzałości staje klasa robotnicza. W dniu czwartym marca według praw Konstytucji na lat pięć rozstrzygniemy o naszych losach i charakterze polityki wewnętrznej i zewnętrznej. W tym dniu wola społeczeństwa zadecyduje o formie i obliczu rządu, który będzie wyrazem takiego sejmu, jaki powołamy do życia. Z faktu tego zdają sobie dokładnie sprawę wszystkie stronnictwa, które stanęły do walki wyborczej, aby zgodnie według swoich programów, podjąć pracę dla interesów przez siebie reprezentowanych. Jedno z ważniejszych zadań, jakie przyszły parlament będzie miał do wykonania, to rewizja Konstytucji dziś obowiązującej. Od chwili wejścia w życie Konstytucji naszej w praktyce okazuje się, że ma ona wiele braków, że należy ten czy inny artykuł zmienić lub też zupełnie skreślić (np. Senat).
Partia nasza w manifeście wyborczym wyłuszczyła postulaty, z którymi pójdzie do sejmu, aby w miarę swoich sił tam je urzeczywistniać. PPS walcząc od z górą trzydziestu lat za sprawę robotniczą, walkę oparła na realnym programie, który przy poparciu zorganizowanych szeregów robotniczych będzie wcielać w życie. Cecha naszej walki to właśnie ta wytrwałość na stanowisku i straży mas robotniczych, którą żadna partia poszczycić się nie może. Jako partia robotnicza nie dla ambicji podjęliśmy walkę z wrogiem ludu pracującego, a z obowiązku, jaki spada na ludzi świadomych, bronienia wyzyskiwanych i upośledzonych przed szakalami, którzy chcą rwać na sztuki żywe ciało klasy robotniczej.
Gdy czytamy hasła wyborcze, z którymi pseudoobrońcy idą do ludu, zdawać by się mogło, że bezpośrednio po wyborach i ustrój Państwa, i położenie klasy robotniczej ulegnie radykalnym zmianom na lepsze, bowiem wszystkie stronnictwa od skrajnie prawych do lewych według tych haseł o to walczyć w sejmie obiecują. Co za bezmiar obłudy! Jaka moc nikczemności kryje się za tymi obietnicami. My z całą klasą robotniczą walczyć chcemy o prawa, których ona jest pozbawioną!
Zgrupowana reakcja w bloku prorządowym (Wiślicki, Sapieha, Radziwiłł, Stecki i cały legion innych), przedstawiciele wielkiego kapitału i obszarnictwa, zdecydowani wrogowie demokracji, ciemiężyciele i wyzyskiwacze klasy robotniczej, aby oszukać lud miasta i wsi, w akcji wyborczej rzucają hasło kontroli nad przemysłem i produkcją. Czyż nie jest to obłudą i nikczemnością, że ci, którzy gnębią lud pracujący, którzy go wyzyskują, którzy w pogoni za bogaceniem się zepchnęli robotnika na dno nędzy, którzy przez stałe podnoszenie cen na swoje produkty wytworzyli stan chronicznego bezrobocia, dziś gdy potrzeba im głosów dla zdobycia mandatów, dają obietnice kontroli źródeł, z których płynie bogactwo do ich kas. Gdy posłowie socjalistyczni w poprzednim sejmie zgłosili wniosek o kontrolę nad produkcją, ci panowie podnieśli wrzawę, że to bolszewizm i zagrozili w razie uchwalenia wniosku, konsekwencjami w postaci unieruchomienia fabryk. Nie tędy droga panowie z listy numer jeden, na ten lep robotnik nie pójdzie! Postulat ten będzie zrealizowany, ale bez waszego udziału, albowiem klasa robotnicza przez swoją organizację, przez PPS i związki klasowe położy rękę swoją na tajemnicy waszych źródeł zysków, jakie ciągniecie z krwawicy ludzkiej. A postulaty o ubezpieczeniu na wypadek starości, kalectwa, śmierci itp. w ustach kapitalisty i obszarnika wyzyskiwaczy, toć przecież urąganie dzisiejszej doli robotniczej, to ohydne kłamstwo i demagogia, bowiem nikt inny, jak tylko panowie Wiśliccy w Sejmie zwalczali ubezpieczenia społeczne. P. Wierzbicki, prezes „Lewiatana” (związek wielkiego przemysłu) ma walczyć dla robotników o prawa socjalne. Na tak ordynarny bezwstyd głoszenia podobnych haseł przez blok współpracy z rządem, mogą się zdobyć tylko sługusy kapitału. Idąc do wyborów pod hasłem współpracy z marszałkiem Piłsudskim burżuazja chce uśpić czujność klasy robotniczej, aby dostawszy się do sejmu, zadać cios zdobyczom socjalnym i jak za dawnych „dobrych czasów” pod rządami caryzmu gnębić robotnika.
Prowadzona w tym kierunku agitacja ze strony bloku (czytaj: czwartej brygady) musi być należycie ocenioną ze strony społeczeństwa, a szczególnie klasy robotniczej. Ostatnio jesteśmy świadkami bałamutnej agitacji za jedynką uprawianej w kinoteatrach przed wyświetlanie obrazów o dobrodziejstwach, jakie spłynęły na ludzi pracy dzięki rządowi pomajowemu. Pokazuje się kominy kopalń węglowych, które blokowcy nazywają bogactwem narodu i dlatego każą głosować na listę numer jeden. I nie do pomyślenia, aby uprawiający agitację za pomocą filmów mieli czoło nazywać to bogactwem narodu, gdy robotnik pracując w podziemiach węglowych mrze z głodu, gdy na każdym kroku czyha na niego straszna śmierć, gdy pracując w pocie czoła dobywa ostatka sił i nie ma żadnego zapewnienia na starość, gdy niemoc go owładnie, a wyczerpanego fizycznie rzuca się na pastwę losu. Czy bogactwa baronów węglowych nazywacie panowie z jedynki bogactwem narodu?
Takim będzie to, ale wtedy, gdy kopalnie, fabryki i wszystkie warsztaty pracy będą uspołecznione, gdy zniknie nędza tych, którzy te bogactwa tworzą, tj. ludu pracującego. W numerze 47 „Robotnik” z dnia 16 lutego podaje wzmiankę o fałszerstwie bloku prorządowego, który fotografie z obchodu pierwszomajowego w Warszawie PPS przezroczami pokazuje w kinach, że te masy głosują na listę numer jeden. Czy to ma być moralna sanacja, kiedy przywłaszcza się cudzą własność? A wszak fotografia z tymi tysiącami manifestującymi swoje postulały w dniu 1 maja r. ub. na Placu Teatralnym w Warszawie, na której czerwone sztandary zakryto transparentami z jedynką, to własność PPS. Zdradziły oszukaństwo jedynki widoczne wierzchołki sztandarów i emblematy pracy. Czy takie metody agitacji wyborczej są zgodne z hasłem moralnej sanacji? Wszystkiego po tym zlepku spodziewać się. można. Pośród całej ohydy demagogicznej ziejącej z pism wyborczych jedynki, nic się nie da zapisać na dobro bloku jak tylko kłamstwo, obłuda i fałsz. Toteż wyborcy niechaj pamiętają, że losu swego nie wolno powierzać w ręce ludzi, którzy nigdy z nimi nie byli, którzy, gdy skończą się wybory, nie staną w szeregach robotniczych, aby wspólną walką zdobywać lepsze jutro. Przyszłość swoją klasa robotnicza musi własnymi rękoma budować i twardo stać pod sztandarem organizacji, która przez dziesiątki lat prowadzi ją do ostatecznego zwycięstwa oddając swój głos w dzień wyborów na listę nr 2 Polskiej Partii Socjalistycznej.
M. Raczyński
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w czasopiśmie „Łodzianin – tygodniowy organ Polskiej Partii Socjalistycznej” nr 10 (646), 3 marca 1928 r. Od tamtej pory nie był wznawiany, poprawiono pisownię według obecnych reguł.