„Równość”
Manifestacja majowa
[1901]
Po raz dwunasty tego roku międzynarodowa armia proletariatu odbyła w dniu 1 maja przegląd swych sił i wypróbowała ich wytrzymałość. Przegląd i próba wypadły wprost zdumiewająco. Wrogowie nasi zaczynają pojmować, że lud ma siłę i nie pozwoli ze sobą żartować.
Wiadomości ze wszystkich stron świata donoszą, że w tegorocznym święcie pracy brały znacznie większe masy ludu udział aniżeli przez inne lata.
Polski proletariat nie pozostał też w tyle poza innymi, lecz przeciwnie, stanął wszędzie w pierwszym szeregu bojowym. W Wiedniu, Budapeszcie, Berlinie, Hamburgu, Paryżu, Londynie i w wielu miejscowościach Ameryki odbyły się osobne zgromadzenia polskie w dniu 1 maja.
W Warszawie, Łodzi i Zagłębiu Dąbrowskim odbyły się liczne aresztowania robotników przed i po pierwszym maja. Rząd carski wystawił w ten sposób urzędowe świadectwo, że ruch robotniczy rośnie tam stale.
W Galicji tegoroczna uroczystość majowa przybrała niebywałe wprost rozmiary. W Krakowie, Lwowie, Przemyślu i Stanisławowie święcono uroczyście 1 maja od samego początku, lecz tego roku skala wzrosła w dwójnasób. Gdybyśmy zaś chcieli wymienić same tylko nazwy pomniejszych miast i miasteczek, w których tego roku po raz pierwszy socjalizm rozwinął swe czerwone sztandary w dniu 1 maja, zajęłoby to zbyt wiele miejsca, dlatego ograniczamy się do podania tylko następujących szczegółowych sprawozdań.
Biała. O godz. 7 wieczorem odbyło się wielkie zgromadzenie ludowe w lokalu p. Siudy przy ul. Komorowickiej. Przewodniczył tow. Trojak. Tow. dr Gross w dwugodzinnym, wyczerpującym przemówieniu wykazał wśród oklasków zebranych znaczenie uroczystości majowej. Rezolucję przyjęto jednogłośnie.
Cieszyn. Przed południem odbyło się na strzelnicy wielkie zgromadzenie ludowe, na którym wygłoszono mowy po polsku, czesku i niemiecku. Po południu odbyła się zabawa. Dziennik „Silesia” nie wyszedł wcale.
Morawska Ostrawa. Świętuje całe zagłębie górnicze. Ruch ożywiony na ulicach. Zewsząd napływają masy górników na plac przed Domem Robotniczym. Około 7000 ludzi bierze udział w zgromadzeniu pod gołym niebem. Referuje o 8-godzinnym dniu roboczym i prawie wyborczym tow. dr Zygmunt Marek w języku polskim. Po nim po czesku tow. Haberman, wreszcie po niemiecku tow. Zeplichal. Wspólna dla proletariatu austriackiego rezolucja, odczytana po polsku i czesku, zostaje przyjętą jednogłośnie.
O godz. 2 po południu olbrzymi pochód robotniczy z muzyką i czerwonym sztandarem udaje się na Polską Ostrawę, gdzie zabawą kończy się uroczystość 1 Maja.
Orłowa. W karwińskiej części ostrawsko-karwińskiego rewiru świętowanie było prawie zupełne. Na szybie arcyksiążęcym „Gabryela” zgłosiło się 36, na „Bettinie” 13, na „Eleonorze” 63, na „Nowej Jamnie” 40 górników na dzienną szychtę dnia 1 maja. Na innych szybach liczba pracujących nie przekraczała 25%, tak że na ogólną liczbę 11 000 górników bodaj czy robiło 1000 ludzi!
Pomimo że od tygodnia ciągle deszcze padał i że ranek dnia 1 maja był dżdżysty, na wiecu w Orłowej pod gołym niebem zebrało się z górą 5000 górników. Wiec zagaił poseł Cingr. Przewodniczącym wybrano tow. Jana Twardka i Józefa Barabasza, sekretarzem zaś tow. Pytlika.
Do pierwszego punktu porządku dziennego: „Ośmiogodzinna szychta i ochronne ustawodawstwo dla robotników” – przemawiał tow. poseł Cingr. W pełnym zapału i starannie opracowanym referacie poruszył mówca wszystkie kwestie należące do tego punktu porządku dziennego. Wspominając o intrygach pewnych klik, do których należą szlachcice z „Koła polskiego” z dr. Kolischerem i hr. Potockim na czele, a zmierzających do tego, aby nie dopuścić do uchwalenia w parlamencie ustawy o ośmiogodzinnej szychcie dla górników, zapowiedział tow. Cingr, że posłowie socjalno-demokratyczni wytężą wszystkie swe siły w interesie tego najżywotniejszego i najsprawiedliwszego żądania nie tylko górników, ale też całego proletariatu.
Mówca kończy swą mowę gorącym apelem do zebranych, aby energicznie poparli usiłowania swych posłów, aby tak jak dziś stali wszyscy zawsze i każdej chwili gotowi do boju o swe prawa w szeregach organizacji zawodowej.
„O powszechnym głosowaniu i prawach politycznych” mówił tow. Tadeusz Reger. Musiał on staczać ciągłą walkę z komisarzem policji Ginalskim, który zaraz na początku np. oświadczył, że nie dopuści do odbycia wiecu, jeżeli Zgromadzenie nie zostanie otwartym punktualnie o 10 godzinie. W ciągu mowy przerywał on bezustannie tow. Regerowi i co chwilę groził rozwiązaniem. O nadużyciach podczas wyborów, jakie się dzieją, jeżeli te wybory są jawne i pośrednie, p. Ginalski mówić nie pozwala; o szkolnej gospodarce szlachty i klerykałów tym bardziej nie. Jeżeli się mówi, że zgromadzenia w Austrii muszą cierpieć zbyteczny dozór policyjny, dr Ginalski bierze to do siebie i powiada, że jego osoby nie wolno wciągać do dyskusji itd. P. Ginalski jest jednak tak nerwowy, że nigdy nie wie, co ma robić, i zwykle przerywa albo za późno, kiedy już „zbrodnicze” słowa uleciały w świat, albo za wcześnie, kiedy jeszcze nie wiedzieć, do czego mówca zdąża, przez co powstają nieraz wesołe niespodzianki. Tow. Reger wspomniał o rozruchach głodowych we Lwowie i wskazał na brak zrozumienia interesów ludu pracującego u ciał prawodawczych, które na wojsko, na nowe armaty, na wyścigi konne lub nawet na uczty dla bogatych zawsze mają miliony i krocie tysięcy, ale o to, aby dostarczyć pracy tym, którym dostarczyć nie jest już w stanie bankrutujące społeczeństwo szlachecko-kapitalistyczne, nikt nie pomyśli. Tu przerywa p. Ginalski: „To nie należy do rzeczy!”.
Tow. Reger udowadnia, że gdyby lud miał prawo wyborcze do sejmu, do parlamentu i do rad gminnych, musiałoby być inaczej, że zatem – to należy do rzeczy.
O stosunkach panujących w Rosji p. Ginalski, Polak, stanowczo mówić nie pozwolił. Tow. Reger zaproponował, aby zebrani, odkrywszy głowy, niemym protestem zaznaczyli swój podziw dla nieustraszonych bojowników za wolność i swobodę pod carskim knutem i w ten sposób wyrazili cześć i sympatię swym braciom za kordonem. Tego nie mogą nam zakazać, bo milczeć żaden jeszcze paragraf w konstytucyjnej Austrii nie zabrania.
Dr Ginalski znów trąca w łokieć przewodniczącego i puka ołówkiem. Po chwili odczytuje mówca znaną rezolucję. Przed głosowaniem jeszcze zabiera głos tow. poseł Cingr. Zaledwie jednak wspomniał o Rosji, zerwał się dr Ginalski i rozwiązał wiec.
Warto zaznaczyć także, że dr Ginalski głośno oświadczył, że jeżeli zgromadzeni natychmiast się nie rozejdą, to wezwie żandarmów, i że mu wszystko jest jedno, jakie będą tego skutki.
Po odśpiewaniu „Czerwonego sztandaru” uszykował się imponujący pochód z muzyką, na którego czele jechało kilkunastu cyklistów na pięknie przystrojonych kołach. Pochód dążył z Orłowej do Łazów, gdzie w ogrodzie na „Wesołej” odbyła się po południu zabawa ludowa. Ale i tu jeszcze zgotował nam Ginalski dokuczliwą niespodziankę, nakazując zdjąć dwie czerwone chorągwie z białymi napisami. Zrzucanie niewinnych dekoracji oburzyło do głębi wszystkich, który też dali wyraz temu w ten sposób, że otoczywszy kołem drzewa, na których chorągwie wisiały, śpiewali „Czerwony sztandar” i wznosili grzmiące okrzyki na cześć socjalnej demokracji.
W Szumbarku odbył się wiec pod gołym niebem w ogrodzie p. Rosnera, na którym przemawiał tow. Praszek. Towarzysze z Błędowic przyszli na wiec w pochodzie z muzyką.
***
Wiedeń. Przebieg uroczystości majowej był imponujący. Praca w całym mieście ustała zupełnie. Przed południem odbyło się 54 zgromadzenia, z tych 41 niemieckich, 8 czeskich, 1 czesko-niemieckie, 1 włoskie, 1 węgierskie, 1 polskie (w II dzielnicy w kawiarni „Urania”), na którym przemawiali tow. Słowik i Kauner, i 1 rusko-polskie (w X dzielnicy w restauracji „zum Rosenhof”). Na wszystkich zgromadzeniach jednomyślnie przyjęto znaną rezolucję wspólną. Po południu około godz. 2 wyruszyły z punktów zbornych w różnych dzielnicach grupy robotników, które na Ringstrasse złączyły się w olbrzymi, imponujący pochód. Na czele pochodu jechała grupa robotników-kolarzy na umajomych zielenią i ozdobionych czerwonymi dekoracjami rowerach. Osobną grupę stanowili też akademicy-socjaliści. Pochód ruszył do Prateru, gdzie w 46 lokalach bawiono się do wieczora. Polscy towarzysze zebrali się w restauracji „zum braunen Hirschen”. Wieczorem nieprzejrzane masy ludu powróciły z Prateru do miasta, gdzie w wielu stowarzyszeniach robotniczych odbyły się wieczorki i zabawy taneczne. Kolejarze odbyli zgromadzenie wieczorem. Wszyscy robotnicy drukarscy świętowali z wyjątkiem zatrudnionych w drukarni państwowej. Dlatego nie wyszedł żaden dziennik wiedeński oprócz urzędowej „Wiener Zeitung”.W Austrii Dolnej odbyło się w 17 miejscowościach 18 zgromadzeń. We wszystkich innych prowincjach wypadł obchód majowy daleko wspanialej niż w latach poprzednich.
Budapeszt. Tutejsza polska organizacja socjalistyczna ma do spełnienia ważne zadania: obejmuje ona swą agitacją robotników i chłopów emigrujących z Galicji. Co roku przybywają inni ludzie i co roku trzeba zaczynać pracę na nowo. Towarzysze nasi wiedzą jednak, że praca ta nie jest daremną i dlatego pracują z poświęceniem.
Przed pierwszym maja odbyły się dwa zgromadzenia agitacyjne, na których przemawiali tow. Rakoczy, Kubit, dr D. i inni. Niepodobna opisać zapału słuchaczy, z których większość pierwszy raz była na zgromadzeniu socjalistycznym. Odzywały się głosy: To są prawdziwe słowa! Rychtelnie mówią!
Robotnicy polscy święcili dzień 1 maja wraz z robotnikami węgierskimi. W pochodzie wzięło udział kilkanaście tysięcy robotników. Wznoszono okrzyki i śpiewano pieśni rewolucyjne. Na końcu ulicy Andrassego przemówił do zebranych tłumów tow. Bokanyi, niedawno wypuszczony z więzienia.
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w piśmie „Równość. Pismo poświęcone sprawom zawodowym, społecznym i politycznym ludu pracującego. Organ Polskiej Partii Socjalno-demokratycznej” nr 13/1901, 11 maja 1901 r. Od tamtej pory nie był wznawiany, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł. „Równość” była jednym z kilku organów prasowych PPS-D, obejmując zasięgiem Śląsk Cieszyński i okolice.