„Metalowiec”
Kwestia narodowościowa w organizacji zawodowej
[1909]
Szowinizm narodowy, walki narodowe, ucisk jednego narodu przez drugi – to wszystko zjawiska, które w ostatnich latach stały się tak codziennymi, że doprawdy wielu z nas przestało zwracać na nie uwagę. Tej rozpętanej orgii narodowościowej burżuazji wszystkich narodów proletariat przeciwstawił swą solidarność międzynarodową i oparty o nią wiedzie bój z międzynarodowym kapitałem.
Zdawałoby się może na pierwszy rzut oka, że kwestia narodowościowa dla związków zawodowych, które na swym sztandarze wypisały przede wszystkim walkę z wyzyskiem ekonomicznym, nie odgrywa zbyt ważnej roli. A przecież ostatnie zwłaszcza czasy przekonują nas codziennie, że organizacja zawodowa jest jednym z pierwszorzędnych czynników, które doprowadzić mogą do zupełnego wyzwolenia narodu. Sprawy narodowościowe wkraczają bardzo często w sferę interesów czysto ekonomicznych, i chociażby już z tego tylko powodu, dla organizacji zawodowej nie mogą być obojętne i zmuszają ją do zajęcia pewnego ściśle określonego stanowiska.
A co przede wszystkim zasługuje na uwagę zorganizowanego proletariatu w obecnej dobie szału narodowościowego, to fakt, że sfery burżuazyjne z coraz to większą energią starają się przekonać robotników, że jedynie zbawienną i korzystną dla nich formą organizacji jest organizacja narodowa. Tak, jak chrześcijańsko-socjalistyczni itd. wmawiają w klasę robotniczą ustawicznie, że jedyne zbawienie jej leży w chrześcijańskim socjalizmie i związkach klerykalnych, zupełnie tak samo wszelkiego rodzaju demagodzy narodowościowi w obłudny sposób starają się udowodnić, że dla robotników jest miejsce tylko w związkach narodowych. Zwłaszcza wśród robotników czeskich w Austrii prowadzi się pod tym względem bardzo żywą agitację, przedstawiając, że robotnik czeski należąc do związków centralnych, ogólnopaństwowych, nie tylko nic sobie dopomóc nie może, lecz jeszcze bardzo często ponosi dotkliwą szkodę. Robotnicy niemieccy – tak argumentują zazwyczaj demagodzy narodowościowi – widzą w robotniku czeskim, jako kulturalnie niżej stojącym, swego przyrodzonego konkurenta, który obniża im płacę – a zatem muszą być wrogo wobec niego usposobieni. Z drugiej strony robotnicy niemieccy, jako członkowie innego narodu, posiadający swój specjalny charakter i właściwości narodowe, nie są nigdy w stanie odczuć i zrozumieć robotnika czeskiego – słowem, według nich nie ma nic wspólnego, co by robiło konieczną wspólną organizację i wspólne prowadzenie walki.
Naturalnie, cały ten obłudny sposób dowodzenia można obalić w bardzo prosty sposób i wykazać, że taki podział narodowościowy w organizacjach zawodowych byłby dla proletariatu wszystkich narodowości danego państwa nieszczęściem, a jedyną korzyść odnieśliby z niego tylko przedsiębiorcy. Ci, którzy najbardziej krzyczą i gadają o konkurencji robotników, o rozbieżności ich interesów – ci, gdy tylko zachodzi potrzeba ze względu na ich interes, używają robotników bez względu na ich narodowość. Ileż to razy w razie wybuchu strajku najwięksi hakatyści niemieccy werbowali robotników innych narodowości – tych wrogów swoich, aby użyć ich jako broni przeciw robotnikom niemieckim. Narodowościowy podział organizacji umożliwiłby tylko przedsiębiorcom w razie wybuchu walki łatwiejsze werbowanie łamistrajków, robotnikom zaś nie przyniósłby żadnej korzyści. Niedawne to jeszcze czasy, bo zaledwie lat kilka, kiedy np. w Galicji istniały zupełnie odrębne stowarzyszenia krajowe, a przecież jedna i druga większa walka przekonały tam robotników polskich, że jeżeli chcą wyjść z walki zwycięzcami, to muszą stanąć w jednym szeregu z robotnikami innych narodowości państwa. I mimo krzyków i protestów burżuazji i drobnomieszczaństwa robotnicy polscy wstąpili wszyscy do związków centralnych.
Robotnicy dojrzali rozumieją, że walka o rozwój narodu, o rozwój jego kultury nie polega na pustych frazesach demagogów. Walka ta w bardzo znacznej mierze leży właśnie w suchej na pozór organizacji zawodowej. Rozwój kultury narodu zależnym jest od stopnia rozwoju jego życia ekonomicznego i kwestia narodowościowa w przeważnej swej części rozwiązaną być może dopiero w związku z wielkimi zagadnieniami natury ekonomicznej, przez siły wspólnej i jednolitej organizacji klasowej robotników. A cała polityka związków zawodowych skierowana jest przede wszystkim w celu podniesienia stopy życiowej, podniesienia wszelkiego rodzaju potrzeb kulturalnych przez wyższe zarobki i krótszy dzień roboczy. To jest wspólny cel robotników wszystkich narodów, i wspólnym też jest opór burżuazji wszystkich narodów, na jaki robotnicy natrafiają w dążeniu do urzeczywistnienia tego celu.
Narodowców nie boli, że większa część narodu chodzi głodna, że zarobki ich nie wystarczają na zaspokojenie najprymitywniejszych potrzeb, że setki i tysiące opuszcza kraj swój, by szukać szczęścia na obczyźnie. Dla nich to nic. Ich boli tylko to, że robotnicy łączą się we wspólne związki ze swymi niemieckimi towarzyszami klasowymi, aby przy ich pomocy zdobyć sobie wyższe zarobki i zapewnić sobie możność egzystencji, aby móc wziąć udział w całej narodowej pracy kulturalnej. Frazesy narodowościowe, przy pomocy których nasze sfery mieszczańskie starają się przyciągnąć robotników do związków narodowych, dyktowane są tylko jedynie starą zasadą: „Divide et impera”, rozdzielaj i rządź zwaśnionymi.
Dla rozwoju narodu jednak daleko więcej znaczy każde skrócenie dnia roboczego, każda korona podwyżki zarobku, co wszystko można zdobyć tylko za pomocą zgodnego współdziałania wszystkich robotników, niż najpiękniej brzmiące frazesy. Robotnicy łącząc się w międzynarodowe wspólne związki zawodowe więcej robią dla swego narodu, niż ci, którzy siedząc zazdrośnie na swojej zagrodzie, krzyczą: „Naród” – a równocześnie wyzyskują słabszych swych braci. Naród naprawdę silny musi mieć silne podstawy, musi mieć rozwinięte i silne wszystkie swe warstwy – a klasa robotnicza zyskać może siłę przez solidarność z robotnikami wszystkich innych narodów i jednolicie prowadzoną walkę z kapitałem – który mimo narodowych frazesów, jest międzynarodowym. Tak więc międzynarodowa organizacja zawodowa robotników, to jedna z dźwigni odrodzenia i siły narodu.
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w tygodniku „Metalowiec – organ Związku Metalowców w Austrii” nr 2/1909, 9 stycznia 1909 r., Kraków. Było to czasopismo skierowane do polskich pracowników przemysłu metalowego w zaborze austriackim, związane z Polską Partią Socjalno-Demokratyczną. Od tamtej pory tekst nie był wznawiany, poprawiono pisownię według obecnych reguł.