Lewicowo.pl – Portal poświęcony polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej i niekomunistycznej

Logo Lewicowo

Kazimierz Czapiński

Kautsky vs. Trocki

Mamy przed sobą już czwartą pracę Kautsky’ego o bolszewizmie.

Kautsky, jak wiadomo, jest powszechnie uznanym teoretycznym wodzem marksizmu. Nic dziwnego, że jego prace o bolszewizmie wywołały gwałtowne repliki ze strony wodzów bolszewizmu rosyjskiego. Lenin poświęcił Kautsky’emu całą broszurę, przedstawiając go jako „renegata”. Trocki w odpowiedzi na przedostatnią pracę Kautsky’ego pod tytułem „Terroryzm i komunizm” napisał obszerną książkę, którą również nazwał „Terroryzm i komunizm. Anty- Kautsky”.

Otóż czwarta praca Kautsky’ego, która leży przed nami, jest odpowiedzią na tę właśnie wspomnianą książkę Trockiego. Książka Trockiego ukazała się w lecie roku 1920, czyli jeszcze przed rozpoczęciem tzw. nowego kursu bolszewickiego. Książka Trockiego była nie tylko przeniknięta całkowicie wiarą w zbawczą potęgę „jedynego planu” i terroru, ale była po prostu peanem na cześć starej bolszewickiej idei urzeczywistnienia bezpośredniego socjalizmu w Rosji przy pomocy (jak się wyrażał Trocki) „żelaza i krwi”. Praca Trockiego była jednak tylko łabędzią pieśnią starego kursu. Niebawem twarda rzeczywistość gospodarcza i polityczna zmusiła rządy bolszewickie kurs radykalny zmienić i zamiast wprowadzania socjalizmu przy pomocy gwałtu, nastąpiła era protegowania kapitalizmu. Tak bankrutowała teoria i praktyka bolszewicka. Całą tę niezmiernie ciekawą ewolucję praktyki i teorii bolszewickiej starałem się przedstawić i zanalizować w książce pt. „Bankructwo bolszewizmu” (Warszawa 1922, nakładem Księgarni Robotniczej). Odsyłam czytelnika do tej książki, w której niezawodnie znajdzie cały szereg faktów, cyfr i cytat, nieznanych, albo niezużytkowanych przez Kautsky’ego. Otóż ta ewolucja bolszewizmu stała się najlepszą krytyką bolszewickiej polityki.

Książka Kautsky’ego wyciąga z tego faktycznego bankructwa ciekawe wnioski teoretyczne i przypomina nam, którzy w powodzi demagogii komunistycznej zapomnieli nieraz o podstawach socjalizmu, kardynalne cechy socjalistycznego światopoglądu. Z czterech prac Kautsky’ego o bolszewizmie uważam tę ostatnią pracę, znajdującą się przed czytelnikiem, za najlepszą.

Jak widzimy, książka Kautsky’ego jest pracą polemiczną. Posiada więc wprawdzie wszystkie zalety, ale też i wady książki polemicznej: nie stawia sobie za zadanie odpowiedzieć na wszystkie kwestie związane z bolszewizmem, lecz tylko na niektóre. Stąd wypływa fakt, że niektóre zasadnicze kwestie nie zostały w książce Kautsky’ego oświetlone należycie. Spróbujemy w krótkich słowach zwrócić uwagę czytelnika na te braki książki Kautsky’ego.

Trzy główne kwestie rozpatruje Kautsky. Przede wszystkim kwestię demokracji. I oczywiście przychodzi do wniosku, że wszelka próba organizowania robotników, przygotowywania ich do zwycięstwa i nawet utworzenia rządów robotniczych bez gwarancji demokratycznej – jest nonsensem Zwłaszcza na zachodzie, powiada Kautsky, gdzie stronnictwa nierobotnicze są uświadomione i silnie zorganizowane, niepodobna zrozumieć, dlaczego robotnicy łatwiej mają zwyciężyć burżuazję w otwartym boju, niż w akcji legalnej, demokratycznej, przez uzyskanie stopniowe większości. Jest to rzeczywiście stanowisko zasadniczo zupełnie słuszne. Jednakowoż słowa Kautsky’ego (str. 36 niemieckiego wydania) wymagają uzupełnienia. Po pierwsze Kautsky, analizując bezpodstawność wiary w łatwe zwycięstwo socjalistyczne mniejszości na zachodzie, niedostatecznie uwydatnia specyficzne przyczyny rosyjskie, które pozwoliły jednak w Rosji drobnej mniejszości zdobyć rządy w kraju. Po drugie, Kautsky w danym wypadku nie zastanawia się nad kwestią, czy można aż tak bezwzględnie przeciwstawić hasło legalnej akcji demokratycznej metodom mniejszości, metodom zbrojnym.

Co do pierwszego punktu, a więc co do przyczyn łatwego zwycięstwa w Rosji, zaś wielkich trudności dla proletariatu na zachodzie, należy zastanowić się nad istotą bolszewizmu, nad jego społecznymi źródłami. Czyni to znakomicie austriacki marksista Otto Bauer w książce o bolszewizmie („Bolszewizm czy socjalna demokracja”), która została wydana w języku polskim i którą gorąco polecamy czytelnikowi, jako uzupełnienie wywodów Kautsky’ego. Bauer widzi główne źródła zwycięstwa bolszewików w rewolucyjności chłopa rosyjskiego, dla którego rewolucja bolszewicka była sposobnością do podziału dóbr ziemskich i do likwidacji feudalizmu. Ten rewolucyjny chłop rosyjski, likwidujący feudalizm, był i jest podstawą rosyjskiego bolszewizmu. Innymi słowy, rosyjska rewolucja bolszewicka mimo całkowicie odmiennej swojej frazeologii, przypomina w istocie swojej wielką francuską rewolucję z 1789 r. Tu i tam – piękne słowa, ale treścią likwidacja feudalizmu i przejście do burżuazyjnego ustroju. Na zachodzie jednakowoż chłop nie jest rewolucyjny, gdyż tam feudalizm dawno jest zlikwidowany: i chłop francuski stał się podporą reakcyjnego bloku narodowego, chłop austriacki – klerykalnej partii chrześcijańsko-socjalnej, chłop bawarski poparł katolickich centrowców i monarchistów itd. Tu tkwi jedna z najpoważniejszych różnic pomiędzy Rosją a Zachodem. Sam Lenin akcentował tę zasadniczą różnicę w jednej ze swych broszur, stwierdzając, że trzy właściwie warunki pomogły zwycięstwu rosyjskiego proletariatu: 1) rewolucyjność chłopa; 2) to, że wielkie państwa reakcyjne były zajęte wojną; 3) to, że olbrzymie przestrzenie Rosji dały możność zwycięstwa nad denikinami i kołczakami. Łatwo zrozumieć, że wobec tej analizy socjalnej stosowanie metody rosyjskiej do stosunków zachodnioeuropejskich nie ma żadnej racji bytu. Natomiast łatwiej możemy zrozumieć, dlaczego w Rosji mimo słabość proletariatu zwycięstwo bolszewików stało się faktem. Należy przy tym jednak przypomnieć, że i metoda demokratyczna dała w Rosji zwycięstwo wprawdzie nie bolszewikom, ale w każdym razie socjalistom. Według analizy samego Lenina, skład rosyjskiej konstytuanty, rozpędzonej przez bolszewików, przedstawiał się jak następuje:

Bolszewicy – 9 000 000 głosów – 25%

Mienszewicy i socjaliści rewolucjoniści – 22 000 000 głosów – 62%

Partie burżuazyjne itp. – 4 000 000 głosów – 13%.

Czyli, że już wybory do konstytuanty (metoda demokratyczna) pokazały, że w Rosji wprawdzie nie ma większości dla bolszewików, ale jest większość za socjalistami, czyli że w danym wypadku większość kraju wypowie się za poparciem bolszewików, którzy przeprowadzą podział gruntów. Wiadomą bowiem jest rzeczą, że obiektywny sens zwycięstwa bolszewików nad denikinami, judeniczami, kołczakami i wranglami był ten, iż chłopi poparli bolszewików, widząc w owych carskich generałach reakcję zamierzającą z powrotem odebrać zdobyte przez chłopów grunta.

Te rozważania pomogą nam zrozumieć ową łatwość, z jaką zastosowano antydemokratyczną metodę w Rosji. Teraz druga kwestia, związana z demokracją. Kautsky stawia w swej książce metodę demokratyczną, metodę zdobywania większości, jako metodę niemal absolutną. To znaczy, jak gdyby nie uznaje możliwości stosowania innej metody na zachodzie w żadnych warunkach. Wspomina jednak na stronie 36 niemieckiego wydania, że metoda demokratyczna może być stosowana tylko „w normalnych warunkach”. To słuszne. Nie mówi jednak, jakie stosunki są nienormalne, wskazuje tylko na Rosję. Ale to nie wystarczy. Tu zachodzi cały szereg kwestii bardzo poważnych, których rozstrzygać na marginesie książki Kautsky’ego nie będziemy, ale na które pragniemy zwrócić uwagę czytelnika. Zachodzi mianowicie pytanie, czy np. warunki pewne nie zmuszą proletariatu chwycić za broń w razie zamachu stanu ze strony burżuazji. Co prawda, można powiedzieć na to, że w tym wypadku będzie chodziło robotnikom nie o naruszenie zasady demokratycznej, lecz raczej o obronę takowej. Ale skoro się mówi o zdobywaniu większości z jednej strony, zaś o akcji zbrojnej z drugiej, a więc o przeciwstawieniu tych dwóch metod, należy mieć na uwadze także i tę ewentualność, walki zbrojnej – w ogóle rewolucyjnej. Przypominamy czytelnikom, że tzw. tezy czwartej (wiedeńskiej) międzynarodówki właśnie bynajmniej nie wykluczają metody rewolucyjnej, zwłaszcza w krajach, gdzie reakcja przeciwstawia robotnikom silny aparat ucisku. Tak samo program PPS, jak wiadomo, bynajmniej nie wyrzeka się akcji rewolucyjnej w pewnych warunkach.

Może jednak jest niesłusznie przeciwstawiać akcję rewolucyjną demokracji. Przypuśćmy. Zachodzi jednak druga, już mniej bezsporna kwestia: czy zawsze i na każdym miejscu (niezależnie od momentów rewolucyjnych) metoda zdobywania rządów musi być metodą stopniowego uzyskiwania większości. Oczywiście pod tym względem nie zachodzi np. zasadnicza trudność w takiej Anglii, gdzie proletariat ma większość w kraju; tak samo nie ma większych trudności zasadniczych w uprzemysłowionych Niemczech, które przytacza Kautsky jako przykład. Jeśli weźmiemy kraje zacofane pod względem struktury gospodarczej, jak np. Jugosławię, albo chociażby np. Francję, to zobaczymy, że nasza kwestia nie będzie taka prosta. Jeśli np. rewolucja socjalna w tej lub innej formie (przypuśćmy nawet w formie zdobycia legalnej większości w parlamentach) rozgorzeje w Niemczech, Anglii, Czechosłowacji, Austrii itd. – czy może wówczas proletariat francuski niewzruszenie, spokojnie czekać, aż ewolucja gospodarcza i propaganda socjalizmu doprowadzą do zdobycia większości w kraju. Zresztą czy wówczas z żywiołową siłą nie nastąpi wybuch proletariacki?

Widzimy, że zagadnienie to nie jest takie łatwe. Oczywista, bankructwo bolszewizmu i straszliwe następstwa rządów kliki w Rosji powodują Kautsky’ego słusznie do przeciwstawienia fantastycznej teorii mniejszości – poglądów demokratycznych. Jednakowoż, jak widzimy, zachodzi tu szereg zagadnień teoretycznych, przez Kautsky’ego niedostatecznie oświetlonych.

Tyle co do pierwszej części pracy Kautsky’ego. Druga jest poświęcona zagadnieniom dyktatury. Doskonałe tu są analizy Komuny Paryskiej i psychologii bolszewizmu. Kautsky powołuje się na słowa Engelsa z roku 1891, że Komuna Paryska była właśnie dyktaturą proletariatu i dobitnie wykazuje, że rządy bolszewickie nic nie mają wspólnego z metodą Komuny Paryskiej, a więc nie mają nic wspólnego z istotną dyktaturą proletariacką. Komuna Paryska zniosła wojsko stałe; usunęła policję polityczną; oparła swój ustrój na głosowaniu powszechnym itd., podczas gdy bolszewizm stworzył potęgę armii, zaprowadził samodzierżawie policyjnej czerezwyczajki i zamiast powszechnego głosowania przeprowadził rządy kliki. Przez pewien czas te rządy kliki były usprawiedliwiane tym, że Rosja znajduje się w stadium „przejściowym” do socjalizmu; skoro jednak z bezpośredniego przejścia do socjalizmu zrezygnowano i wprowadzono „nowy kurs” – jakież więc mają usprawiedliwienie te rządy oligarchów i terror. Przestają więc być zjawiskiem „przejściowym” i stają się zwykłym despotyzmem.

Zwracamy dalej uwagę czytelników na ciekawą analizę społeczno-psychologiczną podstaw bolszewizmu w Rosji. Tak samo, jak niegdyś anarchista Bakunin wierzył w bezpośrednie przejście do ustroju przyszłości i w cudotwórczą potęgę Centralnego Komitetu, tak samo czynili to bolszewicy. I tak samo, jak Bakunin rozbił I międzynarodówkę, tak samo Lenin rozbił II; obaj myśleli, że ich czyn jest rewolucyjny, dokonany w imieniu najbardziej rewolucyjnej, najbardziej postępowej części proletariatu. Nie rozumieli tego, że są właśnie w Rosji reprezentantami nie najbardziej postępowej, lecz najbardziej zacofanej części proletariatu, i swego dzieła rozbijania jedności proletariatu dokonują jako reprezentanci specyficznych, zacofanych warunków rosyjskich. Tak samo i wiara w „plan”, cechująca centralistów leninowskiego typu, jest specyficznie rosyjskim zjawiskiem; nigdzie na zachodzie niepodobna sobie wyobrazić takiej niewiary w jednostkę, takiego braku indywidualności, takiej wiary w posłuszeństwo ślepe mas! To są pierwiastki czysto azjatyckie, to jest spadek po rosyjskim samodzierżawiu.

Ten centralizm, ta wiara we wszechmoc państwa nie doprowadziły do niczego, i Kautsky słusznie konstatuje, że rządy bolszewickie zniszczyły w Rosji nawet te słabe przesłanki socjalizmu, jakie tam istniały w postaci wielkiego przemysłu, i cofnęły Rosję do XVIII wieku. W ten sposób bolszewizm działa reakcyjnie i zmusza Rosję do szukania pomocy u kapitalistów zachodnioeuropejskich. Rządy rosyjskie doprowadziły do tego, że Rosja staje się stopniowo kolonią zachodnioeuropejskiego kapitalizmu, zaś bolszewicy faktycznymi sojusznikami zachodnioeuropejskiego kapitału – przeciwko własnemu proletariatowi.

Kautsky nie przytacza żadnych cyfr. Wobec braku miejsca i my nie możemy tu przytoczyć wielu danych faktycznych. Zwrócimy jednak uwagę czytelnika, jako na rzecz niezmiernej wagi, że książka Kautsky’ego została napisana w początkach nowego kursu rosyjskiego i dlatego całe faktyczne bankructwo starego bolszewickiego systemu jeszcze się nie ujawniło. Może czytelnik zechce przejrzeć ciekawą książkę S. Zagórskiego, profesora piotrogrodzkiego „Współczesna ewolucja bolszewizmu rosyjskiego” z przedmową Vanderveldego (tylko po francusku: „L’évolution actuelle du bolchevisme russe, Paris, Povolotzky Editeur)”. Ciekawy bilans starego kursu gospodarki bolszewickiej przedstawia nam w swej rosyjskiej broszurze R. Rakietow: „Szkic gospodarczej i finansowej sytuacji Rosji współczesnej”. Na podstawie oficjalnych danych bolszewickich Rakietow konstatuje nie tylko straszliwą ruinę całego przemysłu rosyjskiego, ale i miasta w ogóle. To miasto, jako centrum kultury i socjalizmu ginie pod bolszewickimi rządami, gdyż robotnik opuszcza miasto, gdzie nie może znaleźć utrzymania. Taki ubytek ludności wynosi np.

w Piotrogrodzie 51%

w Moskwie 44%

w Jarosławiu 43%

itd.

Szczególnie uderza ten fakt dezurbanizacji Rosji (dezurbanizacja tzn. niszczenie środowisk miejskich), gdy przyglądamy się ubytkowi ludności w środowiskach czysto przemysłowych, jak np.

Orechowo-Zujewo 52%

Kołomna 51%

Bogorodsk 50%

itd.

Jednocześnie wzmaga się procent śmiertelności w miastach, np. w Piotrogrodzie w r. 1912 – 22 na tysiąc; 1919 – 43; 1920 – 90. Ten ubytek ludności możemy skonstatować tak samo w absolutnych cyfrach ludności robotniczej, np. w Moskwie i Piotrogrodzie: w Moskwie w 1912 r. 360 tysięcy robotników; w 1920 – 89 tysięcy; w Piotrogrodzie w 1912 – 200 tysięcy; w 1920 – 100 tysięcy. Czyli, że w Moskwie liczba robotników zmniejszyła się o 75%, zaś w Piotrogrodzie o 50% w porównaniu z okresem przedwojennym. Ładna to jest „dyktatura proletariatu”, która doprowadza do zupełnego zniknięcia proletariatu. Na zjeździe Politproswietów w Moskwie 17 października 1921 r., Lenin wygłosił całkowity akt skruchy, przyznając się, że jego teoria była „mylną”, a praktyka błędem i powiada „o ile wielki przemysł kapitalistyczny został zrujnowany, o ile fabryki i warsztaty stanęły, proletariat znikł”. Cóż to za rządy proletariatu, które doprowadziły do zniknięcia tego proletariatu?

Przechodzimy do trzeciej części książki Kautsky’ego. Poświęcona jest tzw. przymusowi pracy, zaprowadzanemu niegdyś przez bolszewików (zgodnie z teorią „planu” i terroru), a obecnie stopniowo znoszonemu. Kautsky tu wypowiada kilka bardzo ciekawych poglądów może niezbyt nowych, ale niestety w dobie powojennej nieraz przez socjalistów zapominanych. Chodzi mianowicie o jednostkę, o indywidualność ludzką, którą bolszewicy pomiatali w tak niesłychany sposób. Trocki stworzył nawet całą teorię, według której człowiek jest w ogóle „zwierzęciem leniwym” (Faultier), które można do lepszego ustroju prowadzić tylko w drodze przymusu. Ze słusznym oburzeniem piętnuje Kautsky te wywody Trockiego, pojmującego socjalizm jako koszary. Jednostka jako taka, dla Trockiego nie ma żadnego znaczenia. Zdaniem Kautsky’ego, ustrój socjalistyczny nie może być pomniejszeniem wolności jednostek, lecz powinien być jej powiększeniem. Przeciwstawienie socjalizmu i indywidualizmu nie ma żadnej racji bytu: jeśli robotnik odrzuca „wolność” burżuazyjną, to nie dlatego, że on jej nie chce, lecz dlatego, że jest mu jej za mało. Jakżeż teraz nazwać tę teorię bolszewicką, w której „żelazo i krew” Trockiego mają przez długi czas być środkiem do uzyskania ustroju przyszłości? „To dla wielkiego celu” – polemizuje z Kautskym Trocki. – „Ale w takim razie – odpowiada Kautsky – można usprawiedliwić wszystko”. Wszak zdobywcy Ameryki południowej dokonywali swych rzezi w imię Boga.

Te wywody Kautsky’ego polecamy szczególnej uwadze, zapewne jednak sam czytelnik zauważy, że i tu (tak, jak to było z demokracją) Kautsky prowadzi polemikę w formułach prawie absolutnych. Oczywistą jest rzeczą, iż na ogół cała słuszność jest po jego stronie, a nie po stronie bezdusznych, mechanicznych formuł Trockiego, które sprowadzają socjalizm do kwestii „żelaza i krwi”. Całkowicie rozumiemy i uznajemy słowa Jauresa, który zawsze stał na stanowisku, że socjalizm nowoczesny winien być uzupełnieniem wielkiego dzieła francuskiej rewolucji, która oswobodziła jednostkę tylko częściowo (pod względem, formalnym, prawnym), zaś socjalizm ma oswobodzić jednostkę całkowicie (pod względem materialnym i kulturalnym). Albo gdy kierunek neokantowski w socjalizmie niemieckim uważa za główną zasadę etyki socjalistycznej hasło Kanta, głoszące, że indywidualność ludzka nigdy nie może być środkiem dla drugiego człowieka, lecz zawsze celem w sobie (Selbstzweck), rozumiemy doskonale żywą treść tych poglądów, akcentujących wielkie, prawie bezwzględne pierwiastkowe prawa indywidualności ludzkiej. Wszak forma społeczna dla człowieka, a nie człowiek dla formy.

Ale... zachodzi tu znowu pewna trudność. Mianowicie trudność absolutnego zharmonizowania jednostki i formy społecznej. Jeden z wybitnych rosyjskich filozofów prawa, Nowgorodcew, w swej głośnej pracy „O ideale społecznym” („Ob obszczestwiennom idieale”) stara się nawet „obalić” cały marksizm, cały socjalizm za pomocą wywodów o niemożności ścisłego zharmonizowania społeczeństwa i jednostki, gdyż jednostki są zbyt różnorakie, a poza tym pragnienia i dążenia ich są nieskończone; jakżeż tedy zamknąć te rozbieżne jednostki w skorupie ściśle zharmonizowanej (chociażby najidealniejszej) formy społecznej? To naturalnie sofizmat ze strony prof. Nowgorodcewa, albowiem socjalizm wcale nie dąży do absolutnej harmonizacji, do całokształtu raz na zawsze zamkniętego. Wystarczy przede wszystkim, jeśli da możność wszystkim ludziom jednakowego rozwoju i usunie straszliwe skutki nierówności materialnej.

Jednakowoż prawdą jest, że jakkolwiek pożądaną jest największa swoboda i nietykalność jednostki i jakkolwiek do tego powinniśmy dążyć, to jednakowoż w absolutnej terminologii tu mówić nie możemy. O absolutnej wolności może mówić chyba Stirner, niemiecki anarchista, indywidualista, który gotów nawet jest w pewnych momentach swej książki („Der Einzige und sein Eigentum”) uznać wojnę wszystkich przeciwko wszystkim za normalny stan społeczeństwa. Ale już Kropotkin (także anarchista, ale komunista) wprawdzie chce największej wolności dla jednostki i wierzy w solidarność i harmonię jednostek, ale żąda już (patrz jego książkę „Zdobycie Chleba”) od jednostek pewnego obowiązkowego minimum świadczeń na rzecz społeczeństwa, grożąc w przeciwnym wypadku nieposłusznej jednostce bardzo niemiłymi konsekwencjami...

Stąd jest jasne, że wprawdzie zasada „wolnej jednostki” (Freie Persönlichkeit) u Kautskiego jest zasadą bezwzględnie słuszną i etycznie bezwarunkowo cenną dla światopoglądu socjalistycznego w przeciwstawieniu do bolszewickiego. Prawdą więc jest, jak powiada Kautsky, że indywidualizm i socjalizm nie są pojęciami się wykluczającymi, lecz właśnie uzupełniającymi się.

Niemniej jednak warunki pracy polemicznej nie pozwoliły widocznie Kautsky’emu rozwinąć należycie tej ważnej myśli i pogłębić kwestii granic możności uzyskania dobrowolnej harmonizacji, solidarności jednostek ludzkich w ruchu proletariackim i socjalizmie.

Konkluzja Kautsky’ego: bolszewizm jest zjawiskiem reakcyjnym, skoro niszczy przemysł rosyjski i spycha Rosję do XVIII, wieku; skoro rozbija jedność akcji proletariatu w imię najbardziej zacofanej jego części; skoro dławi rozwój jednostki ludzkiej przy pomocy „krwi i żelaza”. Kautsky pisze na ostatniej stronie swej książki: „bolszewizm pozostanie ciemną plamą w historii socjalizmu”...

Dodajemy do tego, że stał się potężnym ciosem wymierzonym przeciwko ruchowi robotniczemu, jak słusznie stwierdził Bauer na ostatnim zjeździe austriackiej socjalnej demokracji w Grazu, jak słusznie stwierdzili mówcy na ostatnim zjeździe niemieckich „niezależnych” w Lipsku – proletariat rozbity na frakcje, osłabiony, znajduje się prawie wszędzie w defensywie, w pozycji ochronnej, zaś wzmocniony kapitalizm atakuje i nawet takie skromne zdobycze, jak 8-godzinny dzień pracy, prawie wszędzie są zakwestionowane. Po niewczasie nagle rozległo się hasło ze strony bolszewików o konieczności „jedynego” frontu proletariackiego (patrz „Rote Fahne”, odezwa trzeciej międzynarodówki). Ale walka bratobójcza trwała już zbyt długo, ażeby można było ją ułagodzić... Zresztą nietrudno zrozumieć, w jakich intencjach moskiewska międzynarodówka te nowe dyrektywy wydała.

Niezawodnie ma rację Bauer, gdy w swych artykułach o nowym kursie sowieckim wywodzi, że krańcowości bolszewizmu pomogły rosyjskiej rewolucji dobić feudalizm (tak samo, jak to było w rewolucji XVII wieku w Anglii i XVIII wieku we Francji), jak wiadomo, Engels ustanawiał nawet pewne prawo historyczne wychodzenia każdej rewolucji poza swój właściwy cel, tak, ażeby cel ścisły został tym skuteczniej osiągnięty: tak np. angielscy rewolucjoniści XVII stulecia chcieli wytworzyć Anglię „Chrystusową” – tego oczywiście nie przeprowadzili, ale ustrój burżuazyjny wprowadzili, zaś feudalizmowi cios zadali. Tak samo i w Rosji krańcowości bolszewizmu nadały rewolucji rozmachu i pomogły dobić pierwiastki feudalne. Innymi słowy, Rosja przeżyła swój wiek XVII (Anglia) i XVIII (Francja). Skromna treść likwidacji feudalizmu ubrała się w szaty czerwone bolszewizmu. W ten sposób w historii Rosji rewolucja bolszewicka ma swoją, że tak powiemy, logiczną rolę, jakkolwiek z urzeczywistnieniem socjalizmu nie ma nic wspólnego.

Ale gdy z punktu widzenia ruchu socjalistycznego spoglądamy na bolszewizm, druzgoczący jedność proletariatu i odgrywający mimowolnie jak gdyby rolę prowokatora kapitalistycznego; gdy spoglądamy na to, jak bolszewizm zaczął od myśli bezpośredniego urzeczywistnienia socjalizmu, zaś kończy na sojuszu ze Stinnesem, Lloyd Georgem i innymi wodzami zachodnioeuropejskiego kapitału; gdy widzimy tę dziwną formację społeczną, która nazywa siebie „dyktaturą proletariatu”, zaś jest sojuszem z kapitałem zachodnioeuropejskim przeciwko własnemu proletariatowi i oddaniem własnego kraju na łup burżuazji obcej, wówczas zrozumiemy, dlaczego z takim strasznym oburzeniem piszą o bolszewizmie tacy starzy, zasłużeni, osiwiali wodzowie proletariatu, jak Kautsky...

Kazimierz Czapiński


Powyższy tekst Kazimierza Czapińskiego to przedmowa do polskiego wydania książki Karola Kautsky’ego „Od demokracji do niewolnictwa państwowego. Odprawa Trockiemu”, Nakładem Ludowego Spółdzielczego Towarzystwa Wydawniczego, Lwów 1922. Od tamtej pory nie był wznawiany, ze zbiorów Remigiusza Okraski. Poprawiono pisownię wedle obecnych reguł, tytuł pochodzi od redakcji Lewicowo.pl.
↑ Wróć na górę