Kazimierz Czapiński
Istota faszyzmu
[1934]
Faszyzm jest dzisiaj niezmiernie ważnym czynnikiem politycznym. Z punktu widzenia klasowych interesów proletariatu jest najpoważniejszym wrogiem, organizującym kontrofensywę zagrożonej przez proletariat burżuazji. W końcowych stadiach ustroju kapitalistycznego stał się ostatnią polityczną deską ratunku dla burżuazji.
I proletariat winien z całą dokładnością rozpatrzeć się w tym zjawisku. Sytuacja we Włoszech, gdzie proletariat został po prostu zduszony, pokazuje wyraźnie, czym może być faszyzm dla proletariatu. Sytuacja w Niemczech, gdzie widzimy zwycięski pochód hitleryzmu, pokazuje wyraźnie, jakie ogromne niebezpieczeństwa niesie za sobą fala faszystowska – także w polityce międzynarodowej.
Czymże jest faszyzm? Gdzie jego źródła? Gdzie jego istota?
Faszyzmem nazywamy unicestwianie przez burżuazję (ręką zbrojną) demokracji (która stała się dla niej, tzn. burżuazji, niebezpieczną, gdyż ułatwia proletariatowi walkę klasową o socjalizm) i ustanowienie zarazem dyktatury burżuazyjnej.
To właśnie istota rzeczy. W tym określaniu nie mówimy, jak ta „zbrojna ręka” ma wyglądać, aczkolwiek najczęściej są organizowane uzbrojone oddziały (Włochy, Austria, Niemcy) czarnych, brązowych itp. koszul. Ta cecha jednak nie jest istotna – zbrojną ręką może być także np. armia.
Przyjrzyjmy się bliżej naszemu określeniu. Przede wszystkim co to jest demokracja? Główne cechy demokracji są dwie: 1) wolność obywatelska (prasy, zgromadzeń itp.); 2) rząd uzależniony od większości narodu (parlamentaryzm). Otóż te cechy demokracji stały się wobec szybkiego wzrostu socjalistycznego ruchu dla burżuazji niewygodne i nawet wprost niebezpieczne. Niegdyś, gdy burżuazja walczyła ze szlachtą (wielka francuska rewolucja 1789 roku), hasłem burżuazji była demokracja, gdyż wówczas była demokracja użyteczną dla rozsadzenia władzy szlacheckiej; zorganizowanego proletariatu nie było. Skoro jednak, zwłaszcza po wojnie, siły proletariackiego obozu ogromnie wzrosły i nieraz dochodzą do (bliska) połowy parlamentów, demokracja staje się niemiła dla burżuazji; staje się nawet ideologią znienawidzoną. Proklamuje się „kryzys demokracji” i „kryzys parlamentaryzmu”. Myśl burżuazyjna szuka ratunku dla swojej klasy i znajduje go w „faszyzmie” – w haśle zbrojnego łamania demokracji; oczywiście dla dobra „państwa” i dla utorowania drogi „elicie” (śmietance).
Weźmiemy przykład. W Austrii w parlamencie socjaliści tworzą blisko 43 procent ogólnej liczby posłów. Już dziś hamują rządy klasowe burżuazji, a co będzie, gdy przy wyborach osiągną większość?... Tym bardziej, że w jednej trzeciej części 6-milionowej Austrii, w Wiedniu, socjaliści mają od dawna większość zdecydowaną, reformują szkołę, kształcą nowe pokolenie, stwarzają wielkie ognisko żywej propagandy na cały świat i co gorsza – nakładają ciężkie podatki (rękami tow. Breitnera) na luksus burżuazyjny. Trudno, aby w tych warunkach burżuazja austriacka była entuzjastką demokracji. Stąd organizowanie uzbrojonej „Heimwehry”, stąd niedawny faszystowski „pucz” (bunt) Pfriemera. A należy dodać w nawiasie, iż „trudności parlamentarnych”, na które lubią powoływać się faszyści, gdy prawią o „kryzysie parlamentaryzmu”, w Austrii jest stosunkowo mało, bo rządzi potężna partia chrześcijańsko-socjalna, zaś „wielkoniemcy” i „landbund” nie mają większego znaczenia.
W tym zniechęceniu się burżuazji do demokracji tkwi istota rzeczy. Reszta zjawisk, na które powołują się burżuazyjni „badacze” faszyzmu, ma charakter wtórny.
Gdy np. we Włoszech wskazuje się na „obrażone poczucie narodowe” w wojnie światowej i po wojnie jako na „źródło faszyzmu”, może to być prawdą, ale gdyby nie zmiana frontu burżuazji wobec demokracji, to „obrażone poczucie” nie przybrałoby formy faszyzmu.
Gdy np. wskazuje się na to, że w trudnych powojennych warunkach gospodarczych państwa, to i tu mamy do czynienia ze zjawiskiem pochodnym.
Gdy np. wskazuje się na to, że kryzys światowy przyśpieszył dojrzewanie ruchu faszystowskiego (Niemcy), to nie ulega wątpliwości, że istotnie kryzys boleśnie w Niemczech uderzył po drobnej burżuazji i chłopie, pędząc ich do obozu Hitlera obiecującego cuda – ale gdyby nie zniechęcenie się burżuazji do demokracji, hitleryzm nie byłby politycznie tym, czym jest.
A wreszcie gdy się (najczęściej!) powołuje na prawdziwe czy zmyślone niedomagania, zapytamy wraz z utalentowanym wiedeńskim profesorem Kelsenem („Zagadnienie parlamentaryzmu”, str. 20), dlaczego to zniechęcenie do demokracji „ujawniło się właśnie w momencie, w którym powstała możliwość, że pozostający dotąd w mniejszości proletariat zdobędzie większość i w ten sposób demokratyczny parlamentaryzm zwróci się przeciwko tej grupie, której dotąd zapewniał panowanie polityczne?”.
Mamy więc przed sobą istotę i zarazem pochodzenie faszyzmu. Musimy jednak do naszego określenia wprowadzić pewien dodatek. Nie należy rozumieć, że faszyzm powstaje dopiero wówczas, gdy ruch socjalistyczny grozi – w warunkach demokracji – uzyskaniem większości (jak w Austrii, która daje czysty typ faszyzmu). Nawet bowiem tam, gdzie ruch robotniczy daleki jest od większości, staje się on dla burżuazji niezmiernie przykrym przez żądanie podwyżek plac (demokratyczna wolność koalicji) i „kosztownych” ubezpieczeń; zwłaszcza w okresie kryzysów gospodarczych takie żądania i walki stają się dla burżuazji nie do zniesienia.
A przy tym – jeszcze jedno. Obok burżuazji, oczywiście, staje także ziemiaństwo, reakcyjna klasa feudalna, która przy demokracji w ogóle znika niemal z życia politycznego, a przy dyktaturze (jak dawniej przy królewskich dworach) uzyskuje nie tylko znaczenie, ale i gwarancje [ochrony] przed reformą rolną. Albowiem demokracja jest nie tylko drogą dla proletariatu w walce o socjalizm, lecz także środkiem walki chłopca o reformę rolną – zwłaszcza w krajach, gdzie pozostałości feudalnych jest jeszcze wiele (Polska). Tym się tłumaczy niezwykle gorący udział ziemian-feudałów w ruchu faszystowskim.
Kazimierz Czapiński
Powyższy tekst przedrukowujemy za pismem „Oświata – organ Polskiego Stowarzyszenia Robotniczego Oświatowo-Gimnastycznego »Siła« w Czechosłowacji”, nr 1/1934, Karwina, styczeń 1934 r. Poprawiono pisownię według obecnych reguł.