„Głos Kobiet”
Głos matki. Żądania matki-proletariuszki
[1929]
Dąbrowa Górnicza. Na terenie Zagłębia Dąbrowskiego odbył się w październiku Tydzień Dziecka. Na ten temat zabrała głos jedna z matek.
Kończy się Tydzień Dziecka. Dzień ten poświęcony jest matce. Niechże mnie, jako matce, wolno będzie w dniu tym zabrać głos.
We wszystkich pismach wychodzących na naszym terenie znaleźliśmy niemało miejsca poświęconego sprawie dziecka, jego wychowaniu. Rad pełno dobrych, rozumnych od ludzi stojących na wysokich stanowiskach, sytych, zabezpieczonych, których dzieciom nie brakuje nic – chyba mleka ptasiego. I dlatego rady te są nieżyciowe.
My dostrzegamy zło czyhające na dzieci nasze z każdego kąta naszej izby mieszkalnej, położonej na dusznym poddaszu lub w wilgotnej, ciemnej suterynie, do której słońce nie dochodzi, nadmiernie przeludnionej, przepełnionej wyziewami, i wołamy do was: ludzie dobrej woli, walczcie z nami o ludzkie warunki mieszkaniowe, by w każdej rodzinie każdy osobnik i każde dziecko mogło mieć własne łóżko.
Walczcie z nami, poprzyjcie żądania nasze, gdy wołamy o chleb dla nas, dla naszych rodzin, dla naszych dzieci – gdy wołamy o znośne, godziwe zarobki, które słusznie nam się należą za naszą pracę, aby nabyć chleba.
My doceniamy ważność wychowania fizycznego dla dzieci naszych o nędznej, słabej budowie ciała, o zgasłych przedwcześnie rumieńcach, o zapadniętych klatkach piersiowych, wiecznie zgarbionych – my poślemy dzieci nasze na ćwiczenia, my zapełnimy dziećmi naszymi nasze organizacje sportowe, chcemy jednak, by ćwiczenia te odbywały się w zdrowych warunkach, na odpowiednio przygotowanych terenach – nie na wertepach pokrywających się tumanami kurzu za każdym poruszeniem, za każdym podmuchem wiatru. Kurzu nam nie brak przed naszymi domami, dymu dostarczają bezpłatnie dyrektorowie od Renarda, Huldczyńskich, Katarzyny itd.
Wy dajcie znośne warunki bytowania rodzinie robotniczej, a zniknie spośród nas gruźlica, zniknie typ dziecka przedwczesnego kaleki, który stać się ma w przyszłości ciężarem społeczeństwa, zamiast być naszą podporą i pociechą, i żywicielem w latach naszej starości, i naszą dumą.
Wy nam tylko dajecie rady i umywacie ręce swe...
Za was lepiej mówią czyny wasze...
Przyzwyczailiśmy się już do tego, że dbacie najczęściej o siebie samych i dla siebie i swoich dzieci wygód szukacie. Dla was obojętne jest w jakich warunkach sanitarnych znajdują się dzielnice zamieszkałe przez robotników. Wy nie zajrzycie w jakich warunkach bawią się dzieci na Konstantynowie, na ul. Robotniczej, na Wiejskiej, na Dębowej Górze. Wy nie liczycie, ile, wraz z codziennym pożywieniem w postaci kęska suchego chleba – dziecko robotnicze zjada kurzu ulicznego. Czy w tych warunkach brudu i kurzu ulicznego może kształtować się należycie charakter przyszłego obywatela? Czy w ohydnym wyglądzie ulic Robotniczej, Dolnej, Wschodniej, Wiejskiej mogą kształtować się estetyczne uczucia dzieci naszych?
Czy w tych warunkach wyzysku codziennego, beznadziejnego patrzenia w przyszłość, pogarszających się z dnia na dzień warunkach życiowych, może zrodzić się piękno? Czy stać przeto robotnika na coś więcej jak na przekleństwo i złorzeczenie. Jeśli w dodatku widzi niesprawiedliwość życiową w postaci pięknych pałaców, w postaci pięknie zabrukowanych ulic śródmieścia, pięknie odnowionego placu 11 listopada?
Przecież świadkami tego oszustwa codziennego jesteśmy my, żyjący.
Za naszą krwawą pracę, za nasze pieniądze budujecie te place i te piękne kwietniki przed dworcem, wówczas gdy ulice nasze toną w brudach, ciemności i błocie. Poczynania i wysiłki naszych przedstawicieli robotniczych z poprzedniego zarządu niweczycie na każdym kroku.
Rady wasze – macie na dni uroczyste.
Dzieci nasze, zanim się chodzić nauczą po równych, pięknych pozbawionych kurzu placach 11 listopada, u progu młodocianego ich życia zniszczy je choroba proletariatu – gruźlica, zanim nauczą się cenić piękno kwietników sprzed dworca, zanim nauczą się estetycznych wyrazów – ulegną zatruciu przez wyziewy z kominów Huldczyńskiego, hałd Renardowskich i rynsztoków na ulicach dzielnic zamieszkałych przez robotników.
I jeśli wy panowie, prócz dobrej rady – nic dla dzieci naszych nie zdziałacie – jeśli głośno i otwarcie nie wskażecie, gdzie leży przyczyna złego – i z nami do usunięcia zła nie będziecie dążyli, będziecie odpowiedzialni przed Ojczyzną za przyszłość narodu na równi z tymi, którzy zła tego są przyczyną. W trosce o przyszłość młodego pokolenia bolesne słowa te kreśli
Matka
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w dziale „Listy czytelniczek” w piśmie „Głos Kobiet”, wydawanym przez PPS, nr 12/1929, listopad 1929 r. Od tamtej pory nie był wznawiany, poprawiono pisownię według obecnych reguł. Ilustracja w tekście pochodzi z pisma „Głos Kobiet”.