Lucjan Blit
Gdy przemówiły masy
[1939]
Pomimo bardziej niż poważnej sytuacji międzynarodowej – wybory samorządowe wywołały w całym kraju wielkie i żywe zainteresowanie. Dotąd jakoś czynniki powołane nie kwapią się z ogłoszeniem wyników cyfrowych wyborów, pozostawiając ozonowej „Iskrze” pełną swobodę w dowolnym operowaniu jej tylko dostępnym materiałem. A czas już najwyższy na całkowity i obiektywny obraz woli, którą przez kartkę wyborczą wypowiedziało społeczeństwo. Bo, w gruncie rzeczy, okres wyborczy do samorządów w Polsce jest już zamknięty. Te kilka mniejszych miast, które wyborów dotąd nie przeprowadziły, nic tu nie są w stanie zmienić.
A znaczenie wyniku wyborów jest niemałe. Okazało się, że, jeśli idzie o polskie społeczeństwo, Ozon jest tylko jednym z czterech wielkich stronnictw mających oparcie masowe. A jest przecież partią uprzywilejowaną, popieraną, i to nie byle jak... Nie tak dawno jeszcze publicyści obozowi marzyli na jawie o monopolu partyjności, o polskim totalizmie. I oto wybory, nie wszędzie znowu przeprowadzane bez zarzutu i wedle okólników, wykazały, że polskie społeczeństwo co najmniej w 70 proc. nie ma zamiaru poddać się komendzie totalistów swojskiego chowu. Nie bądźmy gołosłowni. Podajemy poniżej (za „Dziennikiem Ludowym”) tabelkę głosów i stosunkowy podział we wszystkich polskich miastach wydzielonych (powyżej 25 tys. mieszkańców):
PPS – 1255 tys. – 26,4%.
OZN – 1388 tys. – 29,2%
Stronnictwo Narodowe – 895 tys. – 18,8%
Stronnictwo Pracy 77 tys. – 1,6%
ONR – 60 tys. – 1,3%
Blok OZN SN – 48 tys. – 1,0%
Bund – 448 tys. – 9,4%
Żydowsko-mieszczańska – 424 tys. – 8,9 %
Ukraińcy – 43 tys. – 0,9%
Niemcy – 44 tys. – 0,9%
Bezpartyjni – 25 tys. – 0,5%
Różni – 41 tys. – 0,8%
Wymowa przytoczonych cyfr jest zbyt wyraźna, by istniała potrzeba wzmocnienia ich komentarzami.
PPS odniosła cały szereg wielkich zwycięstw. W całym szeregu miast (tak np. w całym Zagłębiu Dąbrowskim) zdobyła większość sama, w wielu innych ma ją wraz z Bundem (Łódź, Radom, Radomsko, Grodno, Piotrków) lub Stronnictwem Ludowym. Stronnictwo opozycyjne, które zdobywa niemal tyleż głosów co cały obóz... przywilejów, może z dumą spoglądać na wyniki osiągnięte w ciężkiej, ofiarnej walce.
„Narodowcy” wraz ze swoją dynamiczną przybudówką oenerowską zajęli w miastach zaledwie trzecie i ostatnie miejsce wśród wielkich ruchów masowych. Wzrost Ozonu odbył się kosztem narodowców. Ich klienci polityczni nie są skorzy za cenę trochę bardziej krzykliwego antysemityzmu karmić się gorzkim suchym chlebem opozycji.
Cieszy nas rozszerzenie się zasięgu wpływów polskiego socjalizmu. Ale ze szczególną radością i prawdziwą dumą sumujemy rezultaty wyborcze, osiągnięte przez nasz ruch – przez Bund. Cały szereg warunków, których nie możemy teraz omówić ze względu na szczupłość miejsca, złożył swą na to, że żydowskie partie klerykalne (Aguda, Mizrachi) i nacjonalistyczna (ogólni syjoniści, Poalej-Syjon) straciły swoją siłę atrakcyjną wśród szerokich warstw społeczeństwa żydowskiego. Ale przyznamy to dziś z całą szczerością, że nigdy byśmy w przeddzień wyborów nie zaryzykowali proroctwa o takim zwycięstwie „Bundu”, którego świadkami i uczestnikami jesteśmy teraz. Nasz ruch, będący emanacją dążeń najbardziej uświadomionych warstw robotniczych do pełnej wolności politycznej i społecznej i swobodnego rozwoju kulturalnego, uzyskał przytłaczającą większość w wielkich skupieniach żydowskich ludzi pracy oraz we wszystkich znaczniejszych miejscowościach kraju. Rozgromiliśmy na głowę obskurantyzm i nacjonalizm żydowski w Warszawie i w Łodzi, w Wilnie i Lublinie, Białymstoku i w Piotrkowie, w Grodnie i we Włocławku, w Radomiu i w Tarnowie oraz w całym szeregu innych miast. Mieliśmy wszędzie przeciwko sobie tzw. bloki narodowe, łączące całą reakcję od Agudy do Poalej-Syjonu. I wszędzie nam właśnie powierzyli żydowscy ludzie pracy odpowiedzialny mandat do reprezentowania ich na jedynej dziś w Polsce dostępnej trybunie publicznej, w Radach Miejskich. Mimo przeszkód stawianych nam przez rozmaite „wielkości” miejscowe...
Wybory samorządowe musiały siłą rzeczy, przy obecnym stanie parlamentaryzmu polskiego, stać się barometrem politycznym całego społeczeństwa. Na to nie poradzi żadna agencja ani też usłużny publicysta. Ludzie, szczególnie w większych miastach, chcieli w ciężkiej chwili, którą kraj nasz przeżywa, dać wyraz swoim pragnieniom i dążeniom. Potrzeba takiego wyrażenia swej woli szczególnie nabrzmiała w społeczeństwie żydowskim. Hitleryzacja duchowa pewnych ośrodków w kraju, zupełna bezradność i bezpłodność polityczna mieszczańskich grup żydowskich otrzeźwiły do końca całą wielką masę żydowskiego świata pracy. Robotnik i pracownik biurowy, będący i przedtem rdzeniem naszego ruchu, zyskał sympatię wielkiej masy chałupników, biednych rzemieślników i znacznej części inteligencji pracującej, tworząc w ten sposób wielki i zwycięski blok w społeczeństwie żydowskim. Bund, jego program, prognoza polityczna i postawa duchowa stały się naturalnym punktem krystalizacyjnym w przełomowej chwili. Istnieją, oczywiście, nadal te lub inne kapliczki żydowskiego klerykalizmu lub nacjonalizmu. Ale wszystko to żyje bez wiary i bez nadziei zwycięstwa.
Bund, ruch nasz, stał się wyrazicielem dążeń, pragnień i żądań tej części społeczeństwa żydowskiego, która w pocie czoła zdobywa suchy kawał chleba, a chce go spożywać w świadomości, że jest równouprawnionym obywatelem swego kraju. O tym muszą dziś pamiętać wszyscy.
A na nas, członków tego wielkiego ruchu żydowskich mas pracujących, spada obowiązek wytrwałej pracy i nieugiętej walki.
Lucjan Blit
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w piśmie „Wolna Młodzież” nr 6(17)/1939, czerwiec 1939 r. Pismo to było jednym z organów Cukunftu – młodzieżowej organizacji żydowskiej socjalistycznej partii Bund. Od tamtej pory nie był wznawiany, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł.