Feliks Gross
Dwa ustroje
[1964]
Istotą społeczeństwa ludzkiego jest koordynacja wysiłków jednostek. Koordynacja to pojawia się w najwcześniejszym okresie ludzkości. Koordynację w formie dobrowolnej nazywamy współpracą. Nazwijmy taką współpracę współpracą dobrowolną. Ale równie wcześnie zjawia się siła – i koordynacja wysiłków ludzkich przy użyciu siły i pod przymusem. Przez koordynację rozumiem wysiłek wspólny, grupowy. Wysiłek taki jest konieczny, bez niego społeczeństwo istnieć nie może. Tak więc, budowa łodzi, doku, uprawa roli czy też polowanie wymaga współpracy lub też koordynacji przymusowej. W społeczeństwach pierwotnych dobrowolna współpraca jest bardzo silna, widoczna – współpraca, w której człowiek drugiego nie wyzyskuje ani też siłą do pracy nie zmusza. Tak więc w pierwotnych społeczeństwach australijskich mężczyźni polują, dostarczają rodzinie mięsa, kobiety zbierają owoce, wykopują korzenie, zrywają dzikie jarzyny. Wysiłek społeczny opiera się na tej dobrowolnej współpracy. Rosyjscy teoretycy XIX wieku, nihilista Pisarew, socjalista ludowy („narodnowolec”) Michajłowski i anarchista Piotr Kropotkin w tej współpracy i pomocy wzajemnej dopatrywali się zasad przyszłego ustroju społecznego, a antropolog Bronisław Malinowski przekonywał, że bez takiej współpracy społeczeństwo istnieć nie może.
Ustroje społeczne nie na samej współpracy się opierają. Zjawia się też wcześnie i przymus. Są więc instytucje społeczne, oparte na dobrowolnej współpracy, jak rodzina (tego rodzaju typ współpracy nazywa Amerykanin consensus, używając łacińskiego terminu), są też i inne, a więc dla przykładu organizacja wojskowa, polegające na rozkazie, na przymusie, na zastosowaniu siły. W pierwszej organizacji decyduje consensus, a więc dobrowolna zgoda, porozumienie, współpraca, w drugim wypadku rozkaz, siła i przymus.
Nowoczesne państwo ma dwa typy organizacji: organizacje oparte na dobrowolnej współpracy, a więc na owym „consensus”, a z drugiej strony i inne, oparte na przymusie i zastosowaniu – w razie oporu – siły, a więc oparte na rozkazie – w języku angielskim powiedzielibyśmy „command” (polski wyraz „komenda” nie odpowiada swą treścią terminowi angielskiemu). Nazwijmy ten drugi typ „strukturą rozkazu”. Tak więc, straż ogniowa oparta jest na „command” – na hierarchii i rozkazie; nie ma czasu dyskutować zagadnienia, naczelnik wydaje rozkazy, których słuchać należy, a oporni, którzy rozkazów w czasie pożarów słuchać nie chcą, tracą pracę. Ale wśród strażaków jest też dobrowolna współpraca. Podobnie i policja oparta jest na zastosowaniu przymusu w stosunku do opornych, jeśli rozkazów wykonać nie można drogą perswazji i przekonania. Jeśli trzeba mordercę aresztować – to rozkaz musi być wykonany, a w stosunku do opornego stosuje się siłę – tu współpracy nie ma. Nie oznacza to także, że w łonie państwa czy społeczeństwa, w którym przeważa „consensus”, nie ma konfliktów – oczywiście konflikty interesów są, jest nawet i walka. Ale w społeczeństwie demokratycznym mechanizm oparty na porozumieniu się co do wspólnie obowiązujących zasad tej walki pozwala na unikanie użycia siły czy gwałtu.
W zasadzie mamy więc dwa typy „idealne”, teoretyczne, organizacje w łonie każdego państwa: organizacje oparte o dobrowolną współpracę, a więc o ów „consensus” i organizacje oparte o przymus, a więc strukturę rozkazu („command”). W państwach totalnych, „consensus”, oparty o wolę i zgodę obywateli, porozumienie oparte na opinii publicznej zanika, a struktura polityczna opiera się na przymusie. Zakres działania ludzi, stowarzyszeń i organizacji w oparciu o „consensus”, o dobrowolną współpracę, kurczy się pod naciskiem władzy, opartej o strukturę rozkazu („command”), a więc o siłę i przymus, a zastępuje go system hierarchiczny, oparty na rozkazie i posłuszeństwie. Tak więc rozkaz i ślepe posłuszeństwo wypierają w systemie dyktatorskim, totalnym, dyskusje, porozumienie, wymianę opinii i szacunek dla różnicy.
Zagadnienie równowagi między instytucjami opartymi o dobrowolną współpracę, a organizacjami opartymi na rozkazie i posłuszeństwie, jest zagadnieniem istotnym demokracji. W systemie demokratycznym oczywiście przeważa porozumienie bez użycia siły (consensus), a rozkaz i posłuszeństwo, za którym stoi władza i siła, przymus, jest ciągle ograniczony do niewielu tylko organizacji państwowych, publicznych, które się wzajemnie równoważą, by zakres władzy nie był za wielki i by prawa obywatelskie i polityczne miały należyte zabezpieczenie.
Otóż, może zasada to nie jest jasno wypowiedziana, tym niemniej w nowych programach partii socjalno-demokratycznych Zachodu kryje się właśnie obawa przed nawrotem państwa opartego przede wszystkim na przymusie, sile i rozkazie. I może w rozróżnieniu tych dwóch typów organizacji społecznych leży zasadnicza różnica między systemem totalnym a systemem demokratycznym. Oczywiście, są stopnie i gradacje owego przymusu; w bloku komunistycznym rozróżnić możemy państwa, w których nasilenie przymusu jest silniejsze – np. Chiny, niż w innych – np. w Jugosławii. Ale przecież struktura instytucji państwowych w obu wypadkach opiera się na przewadze „systemu rozkazu”, a nie o „consensus”, choć w drugim wypadku jest więcej, znacznie więcej swobody i porozumienia. W systemie nazistowskim i faszystowskim, w Hiszpanii współczesnej czy na Santo Domingo, pod rządami generała (czy też generalissimusa) Trujillo, w strukturze organizacji państwowych dominuje niemal wyłącznie system oparty o rozkaz – command. Nie twierdzimy bynajmniej, że wszystkie systemy oparte o strukturę rozkazu „command” reprezentują tę samą treść społeczną lub też że wszystkie systemy oparte o rozkaz należą do tej samej kategorii. System wartości, na którym się opierają, może być inny, cel końcowy jest zapewne inny i oczywiście inna jest treść i sens społeczny.
Nie od dziś, lecz od wieków w Europie walka się toczyła właśnie o przewagę systemu, w którym nie rozkaz, ale porozumienie obywateli i ich wolna opinia jest tworzywem państwa. „La volonti generale”, wola powszechna, na której opiera się teoria Rewolucji Francuskiej i Amerykańskiej, filozofia prawa natury, która uznaje pewne prawa człowieka – a więc wolność –za niepozbywalne, też z tego wywodzi się dziedzictwa.
Feliks Gross
Powyższy tekst stanowi rozdział pracy autora pt. „Uwagi o zmianie społecznej”, Democratic Press and Liberty Publications Ltd., Londyn 1964.
Feliks Gross (1906-2006) – profesor socjologii, doktor prawa, badacz kultury robotniczej, działacz ruchu socjalistycznego. Przed wojną pracownik naukowy Uniwersytetu Jagiellońskiego, działacz krakowskiego Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego, kierował jego Szkołą Nauk Społecznych. Był wówczas autorem pracy naukowej „Proletariat i kultura” (1938) oraz inicjator i wydawca – wraz z Z. Mysłakowskim – książki „Robotnicy piszą”, będącej zbiorem autobiografii robotników. W trakcie wojny wyjechał do USA, skąd nie wrócił do Polski, związany z niepodległościowym, antysowieckim emigracyjnym ruchem socjalistycznym, nie uznawał legalności władz komunistycznych. Był pracownikiem naukowym kilku uniwersytetów, m.in. Columbia, badał społeczności rezerwatów indiańskich. Wszedł w skład jednego z ciał doradczych prezydenta Lyndona B. Johnsona. Współpracownik paryskiej „Kultury” i londyńskich „Wiadomości Literackich”, autor wielu rozpraw naukowych.