Warszawski Komitet Wyborczy Ogólnego Żydowskiego Związku Robotniczego w Polsce (Bundu)
Do żydowskiej inteligencji pracującej!
[1924?]
Może się wydać rzeczą niezrozumiałą, iż partia żydowskiej klasy robotniczej, stojąca zasadniczo na gruncie bezwyznaniowości, tylokrotnie przez rabinat żydowski wyklinana, postanowiła wziąć udział w wyborach do Gminy Żydowskiej, tzn. do instytucji w tej chwili przede wszystkim – wyznaniowej.
W rzeczy samej sprzeczność ta jest tylko pozorna. Stając do wyborów do Gminy Żydowskiej, Ogólny Żydowski Związek Robotniczy w Polsce pozostaje wierny swym zadaniom: walce z obskurantyzmem, dążeniu do sekularyzacji życia żydowskiego i obronie uciśnionych przed wyzyskiem możnych.
Gmina Żydowska nie jest dobrowolnym zrzeszeniem religijnym. Jest to instytucja publiczno-prawna, posiadająca szereg funkcji i prerogatyw państwowych. Przynależność do niej jest przymusowa dla wszystkich żydów, zarówno wierzących, jak i bezwyznaniowych.
Gmina ta była dotychczas siedliskiem sfanatyzowanych rabinów i bogaczy: asymilatorów lub nacjonalistów. Przyczyniła się ona wydatnie do utrwalenia wśród społeczeństwa żydowskiego władzy kleru, opartej na średniowiecznych zabobonach. Zamiast pomocy społecznej uprawiała upokarzającą bezsensowną filantropię, zamiast szerzenia oświaty współczesnej popierała system ogłupiania umysłów i paczenia dusz dziecięcych w chederach i talmud-torach. Gmina stała się miejscem, w którym panuje mrok, dokąd nie przedostaje się żaden powiew nowego życia.
Udział robotników żydowskich w wyborach do Gminy jest ciosem wymierzonym w twierdzę wstecznictwa w społeczeństwie żydowskim. Na miejscu dotychczasowej Gminy wyznaniowej chcemy zbudować współczesną świecką organizację żydowską. Dążymy do zrealizowania w życiu żydowskim zasady oddzielenia religii od państwa. Niechaj ludzie wierzący tworzą inne, dobrowolne związki i sami opłacają koszty rytuału religijnego. Po wydzieleniu spraw religijnych Gmina Żydowska winna pokryć Warszawę siecią szkół ludowych i zawodowych, bibliotek, kursów dokształcających, które by zburzyły mur dzielący znaczną część masy żydowskiej od współczesnej kultury i cywilizacji.
Chcemy wypędzić z Gminy rozpanoszonych bogaczy, którzy tam dotąd rej wodzą. W Gminie, jak i w państwie, dążymy do rządów rzesz pracujących. Chcemy, by lud pracujący żydowski pozbył się ogłupiającej opieki cadyków i cudotwórców i zdecydowanie a śmiało wkroczył na drogę europeizacji życia żydowskiego.
Pod tymi hasłami idziemy do wyborów, wywołując dziką nienawiść ortodoksów. W ciągu lat ostatnich wzmogła się niesłychanie buta i pycha naszych religijnych wsteczników. Objazdy triumfalne cadyków, niedawne „uroczystości” lubelskie z okazji założenia kamienia węgielnego pod „jeszybot”, stanowiące hańbę społeczeństwa żydowskiego i jaskrawy dowód jego zacofania kulturalnego, świadczą dobitnie o niepokojącym wzroście wpływów wojującego klerykalizmu żydowskiego. Czarna chmura średniowiecznej reakcji rzuca coraz bardziej ponury cień na całe życie żydowskie w Polsce. Społeczeństwu żydowskiemu grozi zalew dzikiego, barbarzyńskiego klerykalizmu, popieranego przez „miarodajne czynniki” polskie.
Zdawać by się mogło, iż walka z tym niebezpieczeństwem jest obowiązkiem nie tylko socjalistów, nie tylko robotników żydowskich, ale każdego inteligenta, każdego mniej więcej kulturalnego człowieka w społeczeństwie żydowskim. Lecz cóż widzimy w rzeczywistości?
Nie ma w społeczeństwie żydowskim poza klasą robotniczą ani jednego odłamu, ani jednego ugrupowania, które stawiłoby czoło reakcji żydowskiej.
Zasymilowana część społeczeństwa żydowskiego nie interesuje się w ogóle życiem żydowskim; zaś przemawiający dotychczas jej imieniem ostatni Mohikanie wygasłego rodu „asymilatorów” byli i pozostali jedną z najtrwalszych podpór klerykalizmu żydowskiego. Dopiero co podczas wyborów do Gmin Żydowskich w Małopolsce, a gdzieniegdzie i w byłej Kongresówce, odrodził się odwieczny sojusz asymilatorów z klerykalnym wstecznictwem żydowskim.
I nie pomogą tu żadne „zastrzyki”. „Neo-asymilatorzy”, jak i asymilatorzy czystej wody, to ludzie obcy masom żydowskim, to reprezentanci finansjery żydowskiej, którzy na równi z cadykami traktują masy żydowskie jak bydło wyborcze i nic poza tym.
Lecz nie lepiej czynią tak zwane „narodowe” ugrupowania mieszczańskie. Żydowskie partie mieszczańskie i ich prasa systematycznie przemilczają nikczemności ortodoksów. Wszystkie pisma mieszczańskie rozpisywały się o podróży cadyka z Góry Kalwarii. Ani jeden z polityków żydowskich nie ośmiela się wystąpić przeciw chederom, żaden z nich nie podniósł głosu w skandalicznej sprawie klątwy („Chajrem”), rzuconej na pismo robotnicze „Folkscajtung”, żaden nie odezwał się podczas ohydnego zlotu kruków w Lublinie. Ba, „radykał” i „demokrata” żydowski, wódz ludowców, pan poseł Pryłucki, stanął po stronie tłuszczy ortodoksyjnej w jej walce z akademikami o dom akademicki!
Syjoniści i inne żydowskie stronnictwa burżuazyjne chętnie rozprawiają o braku liberalizmu wśród partii nieżydowskich, o wstecznictwie w społeczeństwie polskim, deklamują niekiedy o walce z reakcją. Ale wewnątrz społeczeństwa żydowskiego zawierają sojusze z klerykałami, tolerują zuchwałe panoszenie się kleru i idą stale na rękę reakcji żydowskiej, najbardziej ordynarnego pokroju. We wzroście wpływów średniowiecza na ulicy żydowskiej niemały udział mają również syjoniści i ludowcy!
Dziś, w przededniu wyborów, pan poseł Grynbaum dostrzegł istnienie reakcji klerykalnej w społeczeństwie żydowskim i na łamach „Hajntu” wypowiada jej wojnę. Dotychczas, siedząc razem z ortodoksami w „Kole Żydowskim”, reakcji tej nie zauważył. Lecz jakże może pan Grynbaum wojować z klerykalizmem, gdy klerykalizm w jego własnej gnieździ się partii! Bo kimże są tzw. mizrachiści – najsilniejsza frakcja w syjonizmie – jeśli nie ortodoksami, opłacającymi składkę na rzecz organizacji syjonistycznej?
Zresztą klerykalizm żydowski może nie lękać się nawet pana Grynbauma, gdyż zamierza on wojować z cadykiem z Góry Kalwarii w sojuszu... z rabinami z Ostrowia i Aleksandrowa!
Jedyna siła, która w społeczeństwie żydowskim stawia opór obskurantyzmowi – to zorganizowani robotnicy żydowscy. Walka Bundu z ortodoksją – to walka kultury i cywilizacji z fanatyzmem i zabobonami. Toczy się ona w warsztatach, na zgromadzeniach publicznych, w Radach Miejskich, na ulicy. Walka ta toczyć się będzie również i w Gminie. Jest ona częścią naszej ogólnej walki z reakcją polityczną i społeczną, walki o wolność i światło, o zniesienie wszelkiego ucisku, o nowy ustrój społeczny, o socjalizm.
Po czyjej stronie stanąć winna w tej walce żydowska inteligencja pracująca? Wiemy, iż inteligencja nie jest grupą społecznie i politycznie zwartą i jednolitą. Część jej, ekonomicznie i ideologicznie związana z obozem klas posiadających, pójdzie z reakcją. Lecz większość inteligencji pracującej nie jest zainteresowana w utrwaleniu panowania bogaczy i wsteczników. Ci wszyscy inteligenci żydowscy, którzy chcą, by masy żydowskie osiągnęły wyższy szczebel kultury, by ich własne życie nie było nadal krępowane narzuconymi przepisami religijnymi i zabobonami; którzy rozumieją, że walka z obskurantyzmem musi być prowadzona konsekwentnie i zdecydowanie, ci muszą iść z Bundem.
Każdy głos oddany przy wyborach do Gminy ortodoksom, syjonistom, ludowcom lub którejkolwiek z powstałych ad hoc efemeryd wyborczych, oznacza bądź bezpośrednie – jawne, bądź pośrednie – tchórzliwe poparcie klerykalizmu.
Każdy głos oddany Bundowi na listę nr 4 będzie wyrazem woli do zdecydowanej walki przeciwko obskurantyzmowi, przeciwko wszelkiemu wstecznictwu – politycznemu i społecznemu.
Warszawski Komitet Wyborczy Ogólnego Żydowskiego Związku Robotniczego w Polsce
Powyższy tekst to ulotka, niedatowana, prawdopodobnie pochodząca z maja lub czerwca 1924, gdyż pod powyższym tekstem znajdowała się adnotacja, aby w wyborach 15 czerwca na stanowiska pełnomocników Żydowskiej Gminy Wyznaniowej oddać głos na kandydatów Bundu. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa chodziło o wybory w roku 1924. Od tamtej pory tekst nie był wznawiany, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł. Grafika wykorzystana w tekście pochodzi z PPS-owskiego pisma „Tydzień Robotnika”.