Kazimierz Czapiński
Dążenia Socjalistycznej Międzynarodówki
[1925]
Dużo jest przyczyn, które spowodowały, iż wielka idea sprawiedliwości społecznej, idea socjalistyczna, tak ściśle jest związana z braterstwem międzynarodowym. Przede wszystkim sam ideał socjalistyczny jest tak wielki, tak potężny w swoim rozmachu moralnym, iż niepodobna, aby część ludzkości pozostawił poza swoim obrębem. Ten ideał ma w sobie coś z potęgi religijnej. Nie darmo jeden z uczonych socjologów (Tuhan-Baranowski), badając istotę socjalizmu, przyszedł do wniosku, że moralność socjalistyczna jest w ogromnym stopniu zbliżoną do głębokich fundamentów moralności chrześcijańskiej. Chrystus bowiem nawoływał do braterstwa między „bliźnimi”, a więc nie wykluczał nikogo, żadnego szczepu, żadnego narodu. W każdej istocie ludzkiej widział przede wszystkim CZŁOWIEKA – i wszyscy ci ludzie dla Chrystusa byli RÓWNI wobec Boga. W ten sposób Chrystus jak gdyby proklamował zasadę równej wartości każdej jednostki ludzkiej, każdej istoty ludzkiej. A potem wielki filozof niemiecki Kant, opierając się na tych przesłankach chrystianizmu, uczył, iż każda jednostka ludzka winna być „celem w sobie” (Selbstzweck) i że nie wolno wobec tego żadnej istoty ludzkiej używać jako „środka”. Otóż ta moralność Chrystusa i Kanta – wielka moralność wartości jednostki ludzkiej – powiada Baranowski – stała się podstawą moralności socjalistycznej. Albowiem ustrój kapitalistyczny nie uznaje równej wartości jednostek ludzkich: w tym ustroju nieraz najgorsi posługują się innymi ludźmi, właśnie jako „środkiem”, i robią z nimi, co zechcą – gdyż mają kapitał, mają pieniądze. I oto socjalizm, nawołując wszystkich ludzi do braterskiego współżycia na zasadach równości, braterstwa, chce złamać tę głęboką podstawową niemoralność kapitalizmu. Jak Chrystus, chce przywrócić człowiekowi – bez różnicy ras, wyznań, narodowości – sponiewieraną godność ludzką.
W ten sposób sam charakter naszego ideału socjalistycznego, same wymogi natury moralnej już stawiają nas na gruncie międzynarodowym. Jakże to dziwne, że właśnie ci (klerykałowie), którzy nazywają siebie spadkobiercami nauki Chrystusowej, czynią z naszego zasadniczego stanowiska międzynarodowego – zarzut. Zapomnieli widać doszczętnie o tym, że Chrystus nie był propagatorem „egoizmu narodowego” i szowinizmu wszelkiego rodzaju, lecz znał tylko „bliźnich”, czyli ludzi w ogóle. Ale ci klerykałowie z nauką Chrystusową zerwali doszczętnie, przystosowując ją do marnych potrzeb swych klasowych interesów w kapitalistycznym społeczeństwie.
Ale nie tylko zasadnicze względy moralne i potrzeby praktyczne prowadzą nas na drogę między narodowości. Jeśliby tylko jeden naród zaprowadził u siebie w domu najbardziej postępowe formy życia społecznego, a sąsiednie narody byłyby pogrążone w mroku reakcji – wcześniej czy później ci sąsiedzi reakcyjni zniszczyliby oazę socjalistyczną. Ileż to razy w dziejach widzieliśmy, jak reakcja niszczyła zdobycze rewolucyjne. W roku 1848 wojska cara Mikołaja zdusiły rewolucyjne Węgry. W roku 1871 Bismarck pomagał zdusić Komunę Paryską. Któż nie przypomina sobie, jak nad wszystkimi zdobyczami demokratycznymi zachodniej Europy ciążył w XIX stuleciu ponury cień caratu, tego żandarma Europy? Toteż musimy iść razem. Ludy winny pomagać sobie nawzajem, jeśli nie chcą, aby reakcja u sąsiadów zniszczyła ich zdobycze.
Codzienne walki zarobkowe dają też wymowny przykład. Sprowadzanie tanich, niezorganizowanych, niewymagających robotników utrudnia albo zgoła uniemożliwia walkę miejscowym robotnikom o lepsze warunki pracy. Dlatego żywotnym interesem robotników jest to, aby organizacje robotnicze i zdobycze robotnicze posuwały się mniej więcej równolegle – tak aby zacofany robotnik na wschodzie nie mógł stać się szkodliwym konkurentem robotnika na zachodzie. Dlatego też taki odgłos w sercu robotnika całego świata znalazło wielkie hasło Marksa: „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się!”.
Oto są główne przyczyny – idealne i zrodzone z potrzeb walk codziennych, które postawiły socjalizm na gruncie międzynarodowym. Ludzie ślepi, którzy dużo widzieli niby, ale niczego się nie nauczyli, powiadają z ironią – ale gdzież wasza międzynarodowość w praktyce Europy dzisiejszej? Oto wojna rozerwała stare związki i stosunki, szowinizm zalewa poszczególne narody, przygotowuje się nowe wojny – zapewne stokroć straszniejsze od wojny z 1914 roku. W niesłychanym tempie są wynajdywane coraz to nowe i coraz okropniejsze gazy... Tak mówią ci ślepi, którzy myślą, iż są wielkimi praktykami i wielkimi patriotami. Nie widzą tego, iż właśnie w Europie powojennej kwestia ustalenia pokoju i normalnych stosunków międzynarodowych stała się KWESTIĄ ŻYCIA I ŚMIERCI narodów, kwestią po prostu istnienia zdobyczy ducha ludzkiego, kwestią istnienia kultury. Nie darmo coraz częściej z obozu burżuazyjnego rozlegają się ponure glosy, przepowiadające „schyłek kultury zachodu” (Untergang des Abendlandes – Spenglera). Jeśli zapłonie nowym wojennym pożarem Europa – nie wiemy, co się stanie z tym wszystkim, co ludzkość nagromadziła w ciężkich mękach i pracy przez tysiąclecie... Dlatego też powstają takie instytucje jak LIGA NARODÓW – instytucje zapewne niedoskonałe, ale świadczące o tym, iż dalej istnieć w tych szaleństwach wyuzdanego szowinizmu niepodobna.
Europa powojenna jest rozdarta na tysiące sprzeczności. I jeden jest czynnik, który naprawdę może ją wybawić z tych okropnych perspektyw nowych wojen, zniszczeń i ruin – to socjalizm. Ze zdwojoną siłą robotnicy wszystkich krajów przystępują do odnawiania swych związków międzynarodowych. W roku 1922 na pokojowym kongresie międzynarodowym w Hadze robotnicy wszystkich krajów postanawiają strajkiem i bojkotem walczyć z widmem wojny. W maju 1923 na kongresie w Hamburgu łączą się obydwa wielkie odłamy międzynarodowego socjalizmu – londyński i wiedeński – tworząc zjednoczoną Międzynarodówkę Socjalistyczną. A jednocześnie wzmaga się na siłach zawodowa Międzynarodówka robotnicza w Amsterdamie. Jednocześnie wzmacnia się Międzynarodówka kooperatywna. I powstaje nowa instytucja międzynarodowa – Międzynarodówka oświatowa.
Rzecz jasna, iż międzynarodowość socjalistyczna nie jest bynajmniej tak zwanym „kosmopolityzmem”, obojętnością dla spraw swego narodu i dla spraw swej kultury narodowej. Pięknie kiedyś mówił Jaures, że narody są tymi wielkimi naczyniami, w których się przechowuje kultura. Wszystkim nam zależy na tym, aby te dobra swej kultury pomnażać i pogłębiać, ale zarazem chodzi o to, ażeby nie niszczyć dóbr kulturalnych narodu sąsiedniego, ażeby nie tępić zdobyczy kulturalnych ludzkości, ażeby przeprowadzić wielką zasadę, że każdy naród ze swą organizacją, ze swoją kulturą jest jak gdyby poszczególnym pięknym kwiatem w wielkim bukiecie całej ludzkości. I tak jak w życiu poszczególnych ludzi pokojowe współżycie z nim we wspólnych sprawach nie tylko nie są zaprzeczeniem miłości dla własnego ogniska domowego, lecz raczej gwarancjami pomyślnego rozwoju tegoż ogniska – tak i w życiu międzynarodowym utrzymanie pokoju między narodami i współdziałanie nie są zaprzeczeniem miłości dla swojej ojczyzny, lecz odwrotnie, najwyższym wyrazem tej miłości. Pokojowe stanowisko PPS w Polsce i realny interes Państwa Polskiego są jednakowe: albowiem i w interesie robotnika polskiego i w interesie Polski jako państwa jednako tkwi potrzeba utrzymania pokoju.
Demagodzy burżuazyjni starają się dowieść, że przynależność do Międzynarodówki jest zaprzeczeniem polskości. Ale sami NALEŻĄ DO NAJROZMAITSZYCH WŁASNYCH MIĘDZYNARODÓWEK. Kapitaliści łączą się w syndykaty międzynarodowe i tworzą międzynarodówkę ZŁOTĄ. Klerykałowie łączą się w ścisłej hierarchii kościelnej i tworzą międzynarodówkę czarną. Chłopskie partie obecnie organizują międzynarodówkę zieloną. Nawet monarchiści organizują swoją własną międzynarodówkę... Tylko robotnikom, tym upośledzonym, tym pasierbom społecznym, nie wolno wspólnymi siłami domagać się zmiany ciężkiego losu.
PPS zawsze utrzymywała ścisły kontakt z międzynarodowym ruchem robotniczym, łącząc międzynarodowość z państwowym stanowiskiem polskim. Musimy tu przypomnieć, że jeszcze w dobie rozbiorów PPS proklamowała na Kongresach Międzynarodówki zasadę niepodległości Polski i Międzynarodówka z całym uznaniem przyjmowała to stanowisko PPS do wiadomości. Gdy hamburski zjazd 1923 r. przy współudziale PPS zjednoczył na nowo siły socjalistyczne, Kongres PPS w styczniu 1924 r. w Krakowie w uroczystym akcie, przy demonstracyjnych oklaskach, jednomyślnie ratyfikował przyłączenie się do Międzynarodówki. W ostatnich latach PPS czyniła wielkie wysiłki celem nawiązania jak najściślejszego kontaktu ze wszystkimi częściami Międzynarodówki.
W rozdartej Europie powojennej, w której faszyzm i komunizm zadały silne ciosy ruchowi robotniczemu, w której wyziewy szowinistyczne zatruwają atmosferę – międzynarodowy ruch robotniczy jest jednym z najpoważniejszych czynników twórczych, konstruktywnych. Wspólnymi wysiłkami zorganizowanej klasy robotniczej na nowo organizują się wielkie dobra kulturalne, zakwestionowane przez wojnę i wypadki powojenne. Tak np. w danej chwili wre walka w Europie o utrzymanie 8-godzinnego dnia pracy. Dla dzisiejszego bowiem robotnika Międzynarodówka stała się z pięknego słowa i wielkiego hasła – REALNOŚCIĄ, to znaczy żywym czynem, twórczością, realizowaniem coraz to nowych wielkich dóbr kulturalnych w drodze do ideału.
Kazimierz Czapiński
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w „Kalendarzu Ludowym na rok 1925”, Nakładem Księgarni Ludowej w Chicago. Od tamtej pory nie był wznawiany, ze zbiorów Remigiusza Okraski, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł.
- Kamil Piskała: O nową kulturę (o Kazimierzu Czapińskim)