Zofia Daszyńska-Golińska
Co zapowiada nowy socjalizm
[1900]
Cycero
W pojmowaniu nowego socjalizmu teoria Marksa radykalnej uległa przemianie. Przestano ją uważać za uogólnienie rzeczywistych stosunków, które miało dawać nieomylne dla praktycznej działalności wskazówki, jakkolwiek pozostaje systemem filozoficznym, myślową konstrukcją genialnego umysłu jednostki, która na światopogląd całego pokolenia wywiera wpływ stanowczy, pobudza je do krytyki istniejących stosunków, do nowej oceny wartości moralnych i ściślejszego formułowania faktów, służących za podstawę uznanych prawd naukowych. Wyodrębnia się zatem teoria socjalistyczna od robotniczego ruchu. Będzie to korzystnym zarówno dla teorii, nie związanej hasłami programu, w której coraz swobodniej ścierają się zdania, coraz śmielej wkraczają nowe idee, jak i dla praktyki, która stosować się powinna do bliskich celów, dbać o częściowe zwycięstwa i przenikanie socjalizmu we wszystkie dziedziny dzisiejszego ustroju.
Gdy np. stronnictwa robotnicze wypisują na sztandarach hasło 8-godzinnego, a zatem nie tylko krótszego, lecz i jednakowego dnia pracy, teoria socjalistyczna nie jest bezwzględną zwolenniczką równych godzin pracy w każdym zawodzie. Ośmiogodzinny dzień pracy to przede wszystkim hasło robotniczej solidarności. Teoretycznym postulatem będzie ono tylko jako maksimum, ponad które zajmować robotnika nie wolno, podobnie jak dzisiejszy 11- czy 10-godzinny normalny dzień pracy stanowi prawny zakaz. Socjalizm nowy nie jest zwolennikiem jednakowych godzin pracy. [1]
Podobnie socjalizm nowy nie dąży do zrównania zarobków, lecz do ustawowego minimum płac, które odpowiadałoby przyjętej w kraju stopie życiowej. Sidney i Beatrice Webbowie ustawowe minimum płac stawiają już dziś w szeregu żądań angielskich trade unionów, uzasadniając wymownie zarówno jego możliwość, jak i konieczność. [2] Jest to przecież zasadniczo odmienne od postulatu równego wynagrodzenia dla wszystkich pracowników, które ideałem być nie może, bo nie odpowiadałoby celowi najwyższemu użyteczności publicznej, niwelując różne wysiłki i talenty. Uniezależnienie teorii socjalizmu od robotniczego ruchu nie znaczy bynajmniej usunięcia wzajemnego wpływu ani zapomnienia o ideale społecznym w codziennej walce, ale broni teorii od dogmatyzmu, działalności zaś przystosowywać się pozwala do potrzeb chwili. Teoria stosowana bezpośrednio w czynach straciłaby swój charakter filozoficzny, stając się praktyczną receptą. Stronnictwa spętane dogmatycznym, wnikającym w szczegóły programem, z konieczności wyrodzić by się musiały w sekty, co nie jest pożądane, a uczyniłoby niemożliwą dzisiejszą ich liczebność.
Socjalizm nowy różni się zasadniczo w pojmowaniu ewolucji dziejowej, odrzuca teorię katastrof, heglowską teorię negacji, a do czynników tworzących dzieje, oprócz materialnych, zalicza ludzką świadomość i wolę. W miejsce zależności rozwoju od czynników czysto materialnych, które z koniecznością prawa przyrody sprowadzać miały rewolucje, występuje akcja i reakcja wszystkich pierwiastków ludzkich. Czynniki moralne odzyskały tedy właściwe im znaczenie, a nawet wysuwają się na plan pierwszy.
Dzisiejsze pojęcie dziejowej ewolucji wyklucza odrębność wyraźnie odgraniczonych epok historycznych, które by stanowiły kontrast i w jednym momencie krwawej czy bezkrwawej rewolucji stwarzały nowe społeczeństwo. Było to możliwe o ile chodziło o zmianę prawnej podstawy, ale niepodobna sobie przedstawić ekonomicznego i moralnego przeobrażenia, życia jednostek na nowych zasadach, które by się stworzyć dało przy pomocy kilku prawodawczych aktów. Odrębna organizacja ekonomiczna, wymagająca świadomego współdziałania całego społeczeństwa, dokonać się musi stopniowo, choćby dlatego, że towarzyszyć jej będą zmiany w świadomości i uczuciach ludzi, w moralnym ich stosunku. Socjalizm dąży nie tylko do usunięcia wpływu prywatnego kapitału, ale i do przeobrażenia wszystkich stosunków ludzkich, które z ustrojem dzisiejszym są związane; z samej natury rzeczy musi być tedy powolną ewolucją. Zresztą nie możemy zaprzeczyć, że się ta ewolucja dziś już dokonywa. Demokratyzują się wszystkie dziedziny: od praw politycznych począwszy, aż do instytucji społecznych i ekonomicznych przedsiębiorstw. Demokratyzują się również pojęcia: klasy pracujące pozbywają się przekonania o swej niższości, nabierając wiary we własne siły, ujmując w ręce stosunki ekonomiczne i polityczne, które dotąd opierały się na nich, jako na biernej i niezachwianej podstawie. Socjalizm nowy nie mówi o przebudowie, lecz o przeobrażeniu społecznym (transformation sociale), którego cel stanowić będzie kolektywne przywłaszczanie środków produkcji i przewozu przez stopniowe ograniczanie praw spadkowych i swobody testamentów. Środki produkcji przechodzą na własność ogółu tylko tam, gdzie znikła już drobna własność oparta na pracy i gdzie tego wymaga użyteczność publiczna.
Z teorii ekonomicznych Marksa pozostały dziś tylko tendencje oraz podstawa filozoficzna, która nadaje kierunek nowym badaniom. Podobnie rzecz się ma z podziałem społeczeństwa na klasy. Najgorliwsi adepci mistrza uznają istnienie klasy średniej, pomimo nowych podstaw, na których wyrosła. Marksizm uległ zasadniczym zmianom w pojmowaniu swych zwolenników, a przecież przełom w socjalizmie nie dokonuje się wbrew teoriom Marksa i Engelsa, ani pomimo ich, ale stanowi interpretację ich nauki, zgodną z rozwojem współczesnych stosunków. Jeżeli dawne pewniki uznano za hipotezy, a prawdy bezwzględne za kategorie filozoficzne, to nie porażka znakomitych mistrzów, ale konieczna kolej rzeczy. Teoria socjalizmu nie jest dziś już ani tak apodyktyczną, ani tak prostolinijną, jak była przed kilku jeszcze laty, nie jest to przecież dowód jej upadku, ale przeciwnie – żywotności. Indywidualność Marksa zaciążyła na czas jakiś nad wyznawcami, którzy nie ośmielali się poddawać jego nauki krytyce. Dziś zjawiają się nowe siły, ale ruch w wytyczonym już postępuje kierunku. Dziś brak tym nowym usiłowaniom organicznej całości, a raczej zarysowują się dopiero blade jej kontury. Wobec imponującej logicznej konstrukcji „Kapitału”, socjalizm nowy występuje jako szereg teorii nie spojonych może, ale zdradzających niewątpliwie wewnętrzną jednolitość. Jest to światopogląd społeczeństwa przyszłości, które się dopiero tworzy i szuka doskonalszych form bytu. Widmo rewolucji proletariatu znika, pozostaje zaś obraz nieustannych jego prac, wysiłków i postępów.
Dotychczasowa wyłączność socjalistycznego ruchu, który utożsamiał się z dążeniami robotników przemysłowych, był walką o władzę, ruchem opozycyjnym i negatywnym, a nie twórczym, zniechęcały doń warstwy stojące poza robotniczą klasą. Pierwiastek negacji nie może wystarczyć jako program wielkiego stronnictwa, burząc trzeba tworzyć, a raczej stwarzać nowe doskonalsze formy życia, aby dawne utraciły rację bytu. Dlatego też wszystkie stronnictwa socjalistyczne posiadają plan reform społeczno-politycznych, jako program na dziś.
W socjalizmie nowym widzimy dążność do pogłębienia i rozszerzenia tego programu. Socjalizm dziś już żąda czynnego udziału w rządach i ekonomicznym życiu. Socjalistyczne rady miejskie we Francji (w Paryżu, Roubaix i Dijon) przeobrażają typ społecznego życia w kierunku humanitarnym, angielski socjalizm miejski usuwa coraz nowe dziedziny ekonomiczne spod wpływu prywatnego kapitału, socjalizm belgijski dąży jednocześnie w kierunku kooperacji ekonomicznej i politycznych reform. Praktyczna działalność nie pozostaje w tyle za teorią i w niej zachodzą doniosłe zmiany, a socjalizm przestając być czystym marksizmem, nie traci, ale zyskuje na sile. Jako idea ustroju przyszłości nie występuje w formie gotowego planu działania, ale w postaci siły moralnej, która obali przeszkody rozwoju dla jednostek. Społeczeństwo dzisiejsze przez rozpęd własnego swego rozwoju coraz szersze warstwy dopuszcza do głosu, demokratyzacja staje się prawem powszechnym. Możemy zatem spodziewać się wzrostu socjalizmu, przybierającego konkretne życiowe kształty, o ile zechce tworzyć a nie nie niszczyć, do masy przemawiać w imię nie tylko własnych jej interesów, lecz i ogólnospołecznych zadań, a nie zamykając się w sferze klasowych dążeń uwzględniać każdy pierwiastek życia i kultury, słowem
Zofia Daszyńska-Golińska
Powyższy tekst stanowi ostatni rozdział książki Autorki pt. „Przełom w socjalizmie”, Nakładem Towarzystwa Wydawniczego, Lwów – Warszawa – Poznań 1900, od tamtej pory nie wznawianej, ze zbiorów Remigiusza Okraski, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł i pominięto jeden przypis stricte bibliograficzny.
Przypisy:
W socjalizmie Fabianów [Towarzystwa Fabiańskiego] nie ma postulatu jednakowych godzin pracy, a górnicy angielscy mają już dziś dzień krótszy niż 8 godzin.
„Teorie und Praxis der englischen Gewerkvereine”, t. II, s. 283 i nast. Destree i Vandervelde L. C. przyjmują konieczność wyższego wynagrodzenia za pracę wykwalifikowaną.
Zofia Daszyńska-Golińska (1866-1934) – nazwisko panieńskie Poznańska, pochodziła ze zubożałego ziemiaństwa, początkowo nauczycielka francuskiego, od ok. roku 1883 weszła w krąg polskiego ruchu socjalistycznego (grupa „Solidarność”). Ukończyła studia z ekonomii politycznej i historii na uniwersytecie w Zurychu, gdzie następnie się doktoryzowała. Tam związała się z emigracyjnymi działaczami Proletariatu. Wyszła za mąż za działacza socjalistycznego Feliksa Daszyńskiego (starszy brat Ignacego Daszyńskiego), po jego śmierci wróciła do Warszawy. Wykładała w Uniwersytecie Latającym, działała w ruchu socjalistycznym, za co została uwięziona i wydalona z zaboru rosyjskiego. W Berlinie uzyskała tytuł docenta, współpracowała z tamtejszymi socjaldemokratami, następnie wyszła ponownie za mąż za S. Golińskiego i osiadła w Krakowie. Członkini Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej, wykładowca Uniwersytetu Ludowego im. A. Mickiewicza i szkoły partyjnej PPS, założycielka robotniczego stowarzyszenia abstynenckiego „Trzeźwość”, współpracownica prasy socjalistycznej (m.in. „Naprzód”, „Prawo Ludu” i „Gazeta Robotnicza”). Współtwórczyni i aktywna działaczka lewicowego ruchu kobiecego. W czasie I wojny światowej związana z obozem piłsudczykowskim, kierownik Biura Prac Ekonomicznych Naczelnego Komitetu Narodowego, działaczka Ligi Kobiet Pogotowia Wojennego. Po odzyskaniu niepodległości pracowała w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej oraz kontynuowała działalność naukową, otrzymując tytuł profesorski Wolnej Wszechnicy Polskiej – jako wybitna ekonomistka oraz twórczyni podwalin polityki społecznej w Polsce. Po przewrocie majowym poparła Piłsudskiego, wchodząc w skład lewego skrzydła sanacji, zwolenniczka reform socjalnych i etatyzmu, w latach 1928-1930 senatorka z listy BBWR. Autorka wielu prac naukowych i rozpraw politycznych, m.in. „Przełom w socjalizmie”, „Współczesny ruch kobiecy wobec kwestii robotniczej”, „Zarys ekonomii społecznej”, „Przez kooperatywy do przyszłego ustroju”, „Przyczynki do kwestii robotniczej w Polsce”, „Prawo wyborcze kobiet”, „Praca. Zarys socjologii, polityki i ustawodawstwa pracy”, „Polityka społeczna (ekonomia społeczna)”. Początkowo ortodoksyjna marksistka, dokonała rewizji swego światopoglądu pod wpływem teorii Edwarda Abramowskiego (świadectwem tego jest cytowana wyżej książka „Przełom w socjalizmie”, napisana m.in. pod wpływem lektury „Zagadnień socjalizmu” Abramowskiego), następnie zwolenniczka etatyzmu i silnej roli państwa w przeobrażeniach społeczno-gospodarczych, jednak przy zachowaniu możliwie największych swobód obywatelskich.
- Kategorie:
- Historia lewicy
- Teksty
- Teoria