Ksiądz Andrzej Huszno
Chrystus a samoobrona robotników
[1924]
Jezuita Rostworowski w „Głosach Katolickich” w artykule „Co Rzym dał Polsce?”, pomiędzy wieloma zasługami Rzymu, wątpliwej zresztą wartości, nadmienia, że rzymski kler tak wychował polski lud, że ten cierpliwie znosił i znosi wyrządzane mu krzywdy. Nawet ma się czym chlubić! Omyliwszy się powiedział prawdę, czy jednak zasługa ta zgodna jest z etyką Chrystusa? Rozważmy... Księża rzymscy tak uczą: Cierp, boś zgrzeszył, cierp, abyś nie zgrzeszył, błogosławieni, którzy za życia cierpią prześladowanie, albowiem po śmierci będą w niebie. Kto cię uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugiego, a kto ci odbiera płaszcz, oddaj mu i suknię. A tak pojmując Pismo Św., w czeluście piekielne spychają robotników za ich walkę z wyzyskiem kapitalistów i obszarników, za ich wołanie o ludzkie prawa i ludzkie traktowanie dla siebie, za ich 8-godzinny dzień pracy, za związki zawodowe, za reformę rolną itd. Panie Jezuito! Takaż to miłość bliźniego, którego przecież Chrystus kazał miłować tak, jak siebie samego? Pomyśl, jakie to straszne sobkostwo byłoby ze strony robotników krzywdzonych, gdyby oni cierpliwie znosili wyzysk kapitalisty, swego chlebodawcy?! Toż robotnikom otwierasz drogę do nieba kosztem wiecznego potępienia kapitalisty! Czyż kapitalista nie jest bliźnim robotnika, ba, nawet dobrodziejem, dając mu możliwość zarobkowania? Czyż za to wielkie dobrodziejstwo nie powinien go robotnik kochać tak, jak siebie samego, i jemu też nieba życzyć, jak sobie samemu? Czyż w imię miłości bliźniego nie jest on obowiązany do samoobrony przed wyzyskiem i krzywdą? Chrystus przez usta gospodarza zapraszającego na gody weselne opornych, wyraźnie powiada: zmuście ich, by weszli. Zmuście ich, by przestali być pijawkami ludu mego, by przestali tuczyć się jego krzywdą, pracą i znojem, zmuście ich, by byli ludźmi szlachetnymi, uczciwymi, sprawiedliwymi, miłosiernymi, bo złodziejom, wyzyskiwaczom, trutniom społeczeństwa, niesprawiedliwym cześć będzie w jeziorze ognistym.
Czyż może być nazywany chrześcijaninem robotnik, który do organizacji samoobrony robotniczej nie należy, idąc samopas pozwala się wyrzucić z pracy bez powodu, pozwala się kraść i gnębić ekonomicznie i moralnie?
Zdjęcie wykonano podczas nabożeństwa odprawianego w języku polskim przez ks. Husznę w roku 1924 na placu w Dąbrowie Górniczej w czasie, gdy Huszno nie był już księdzem katolickim, lecz kapłanem Polskiego Narodowego Kościoła Katolickiego.
Wszak Chrystus powiedział „po tym poznają was, żeście uczniami moimi, jeśli miłość mieć będziecie jeden ku drugiemu”, a czyż taki „dziki” robotnik może powiedzieć, że on kocha swojego chlebodawcę i kapitalistę, demoralizując go swoją niezaradnością, głupotą i ospałością duchową? Czyż taki robotnik nie jest naprawdę śmiertelnym wrogiem kapitalisty, szatanem jego duszy?
Jak złą jest matką ta matka, która widząc złe postępki dziecka nie karci go, powodując się głupią miłością, tak głupią i złą jest miłość bliźniego takiego robotnika, który się pozwala krzywdzić.
Czyż ten robotnik nie jest podobny do onego sługi ewangelicznego, który, dostawszy talent od Pana swego, z obawy przed nim zakopał go w ziemię, niczego nie dorobiwszy się, za co go spotkało potępienie? Bo kto ma olej w głowie i rozumną miłość bliźniego, temu będzie dana nagroda w tym i przyszłym świecie, a kto tego nie ma, tego czeka bieda w tym i przyszłym świecie. Chrystus, wzywając nas do miłości bliźniego, strofuje jednak samosąd, mściwość i nienawiść, kiedy mówi, kto cię uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i lewy, aby nowe prawo miłości przeciwstawić dawnemu, które mówiło oko za oko, ząb za ząb. Wolni od ducha zemsty, miłujmy bliźnich naszą miłością rozumną, przez co wypełnimy zakon Boży i wysłużymy sobie szczęście w tym i przyszłym świecie.
Ks. Andrzej Huszno
Powyższy tekst Andrzeja Huszny pierwotnie ukazał się w czasopiśmie „Głos Zagłębia” nr 2/1924, 9 marca 1924 r. Od tamtej pory nie był wznawiany, ze zbiorów Remigiusza Okraski, poprawiono pisownię według obecnych reguł.