„Światło”
Bój z antysemityzmem na arenie gospodarczej
[1937]
Pośród różnego kalibru i autoramentu antysemitów, trafiają się i tacy, którzy – odrzucając wszelkie zaciekłości i przesądy rasizmu – „ograniczają się” do czysto gospodarczego podejścia do sprawy żydowskiej. Owi tzw. kulturalni antysemici zmierzają w ostatecznym rozrachunku do tegoż samego, co i najbardziej zażarci żydożercy z ONR. Różnica polega jedynie na tym, że ci ostatni, w bezrozumnej nienawiści do wszystkiego, co żydowskie, głoszą hasła otwartego pogromu – podczas gdy „kulturalni” oglądają się za jakimiś – łagodnymi w ich pojęciu – metodami masowej banicji Żydów.
W imię swej „kultury” nie zadowalają się również płytkimi argumentami rasizmu i nienawiścią, lecz szukają gospodarczego uzasadnienia dla swej tezy o konieczności wygnania Żydów.
Tym wszystkim apostołom cichego pogromu daje odprawę tow. Wiktor Alter w książce pt. „Antysemityzm gospodarczy w świetle cyfr”. Założeniem autora jest „...zapoznanie czytelników z niektórymi podstawowymi danymi o roli Żydów w życiu gospodarczym Polski, o tendencjach gospodarczych wśród Żydów oraz o wypływających stąd wnioskach. Wnioski te wydadzą się może wielu czytelnikom sensacyjnymi i nieprawdopodobnymi – zaznacza autor – ale tylko dlatego, że zagadnienie żydowskie w Polsce od lat zaśmiecane jest fałszywymi, szarlatańskimi pojęciami i poglądami”.
Takim np. wytartym liczmanem zdawkowego frazesu jest pogląd, że Żydzi są w przeważającej większości elementem nieproduktywnym. W sprawie tej autor stwierdza, że już „spis ludności z roku 1921 w Warszawie wykazał, że wśród ludności polskiej ilość gospodarczo czynnych wynosiła połowę całej ludności, a wśród ludności żydowskiej tylko jedną trzecią”.
Ale winę przypisuje autor bynajmniej nie samej ludności żydowskiej, lecz okoliczności, że „siły wytwórcze ludności żydowskiej stolicy zostają znacznie mniej wykorzystane niż siły wytwórcze ludności nie-żydowskiej”. I podkreśla fakt, że „poza oficjalną liczbą bezrobotnych Żydów, istnieje jeszcze ukryta liczna pozycja niezatrudnionych, choć zdolnych do pracy Żydów. Analogiczne zjawisko do milionów tzw. zbędnych ludzi na wsi polskiej”.
A zjawisko to nie jest związane specjalnie ze sprawą żydowską, gdyż jest w chwili obecnej troską wszystkich ekonomistów świata i nie ma nań lekarstwa w ramach ustroju kapitalistycznego.
Ciekawe są dane przytoczone przez autora w sprawie udziału Żydów w handlu. Oto spośród gospodarczo czynnych Żydów zajmuje się handlem 34,6% – podczas gdy wśród ludności nieżydowskiej procent ten wynosi 1,5. A więc 23 razy mniej.
Ale zestawiając te cyfry z cyframi zatrudnionych w przemyśle, autor dochodzi do wniosku, że „na każdą gospodarczo czynną jednostkę w handlu przypada przeciętnie 3 (dokładnie 2,8) jednostek gospodarczo czynnych w przemyśle” – co jest normalnym stosunkiem w szeregu krajów najzupełniej normalnych gospodarczo.
Wniosek? „Skoro ilość pośredników (kupców) nie jest nadmierna w stosunku do potrzeb, to nie można powiedzieć, że są oni elementem szkodliwym, albo że rola ich jest anormalna, niezdrowa”.
Rozważając tendencje rozwoju gospodarczego ludności żydowskiej, autor wysnuwa, na podstawie statystycznych danych, wnioski zgoła rewelacyjne.
„1) Jeżeli mierzyć produktywność ludności według ilości osób utrzymujących się z przemysłu, to wynika, że Żydzi są najproduktywniejszą częścią warszawskiej ludności, gdyż na każdych stu Żydów w roku 1931 utrzymywało się z przemysłu 46, podczas gdy u nie-Żydów – tylko 41,1;
- W przeciągu 10 lat (1921-31) nastąpiło wśród żydowskiej ludności Warszawy znaczne przewarstwowienie gospodarcze. Spadł odsetek Żydów utrzymujących się z handlu (z 41,6 na 34,2), natomiast wzrósł i to w większym jeszcze stopniu odsetek Żydów utrzymujących się z przemysłu (z 37,2 na 46,0)”.
Specjalnie obszernie omawia autor zagadnienie, czy „wypchnięcie” Żydów z Polski da pracę bezrobotnej ludności polskiej. „Wyobraźmy sobie – pisze – że wszyscy Żydzi opuścili Polskę. Jasną jest rzeczą, że opuszczenie kraju przez elementy gospodarczo bierne nie stworzyłoby dla nikogo możliwości pracy. Nikt by również nie mógł zająć miejsca elementów obsługujących ludność żydowską, której na ten czas w kraju by już nie było. Pozostaje więc jedynie grupa trzecia – grupa Żydów gospodarczo zewnętrznie czynnych, obejmująca 500 000 osób. Od tej liczby trzeba jednak odjąć 150 000 urzędników (Polaków – Red.) wszelkiego rodzaju, którzy obecnie obsługują ludność żydowską, a którzy po wydaleniu Żydów z kraju pozostaliby bez pracy. Zwolnionych placówek pracy okazałoby się więc tylko około 350 000, tj. mniej więcej 10% wygnanej ludności żydowskiej. Inaczej mówiąc, trzeba wygnać z Polski 10 Żydów, ażeby stworzyć placówkę pracy dla 1 nie-Żyda”.
Ale ubytek tak znacznej ilości konsumentów, jaką jest ludność żydowska, wywołałby nieunikniony spadek konsumpcji, a co za tym idzie i wzrost bezrobocia> i Tu cyfry mówią, że: „Wydalenie wszystkich Żydów z Polski umożliwiłoby zatrudnienie 350 000 bezrobotnym lub »zbędnym« Polakom. Na skutek utraty rynku zbytu, który reprezentuje ludność żydowska, straciłoby równocześnie zajęcie 500 000 nie-żydowskich mieszkańców Polski, a właściwie o tyle zwiększyłaby się ilość »zbędnych« na wsi. Ostateczny wynik: 150 tysięcy nowych bezrobotnych lub »zbędnych« (!)”.
Wiele jeszcze znajdujemy w książce tow. Altera cyfr i stwierdzeń, które rozbijają w proch i pył argumenty owych zatroskanych mądralów, operujących fałszami, podmalowanymi na kolor prawdy nienawiścią zgoła... konkurencyjnego, kramiarskiego kalibru. Kończy zaś stwierdzeniem, że: „Zgoła odmiennie podchodzą do tegoż zagadnienia zwolennicy socjalizmu, opierającego przyszłość ludzkości na zniesieniu wyzysku ludzi przez ludzi i na braterstwie i solidarności wszystkich narodów i wszystkich ludzi pracy.
Ta solidarność jest podstawą ruchu robotniczego. Dlatego umożliwia mu instynktownie niemal zrozumieć prawdziwą treść wszelkiego nacjonalizmu i szkodliwość judzenia jednej narodowości przeciwko drugiej.
Dlatego socjaliści wszystkich narodowości jednomyślnie odrzucają wszelki ucisk narodowościowy i zwracają się z gorącym apelem do pracujących, bez różnicy narodowości czy wiary:
Walczcie wspólnie o wspólne wyzwolenie!
Dlatego socjaliści stali się dziś jedynymi spadkobiercami starego, pięknego hasła:
Za naszą i waszą wolność!”.
(jad.)
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w socjalistycznym miesięczniku „Światło” nr 3/1937, od tamtej pory nie był wznawiany, ze zbiorów Remigiusza Okraski, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł.