Feliks Gross
Nowe doświadczenia oświaty robotniczej
[1937]
Młody robotnik wcześnie dojrzewa. Otaczające życie, walka ekonomiczna, bieda, zmuszają go na każdym kroku do decyzji, do swoistej analizy sytuacji.
Przyzwyczaja się już od lat najwcześniejszych do szukania rady w swojej własnej głowie, książka jest dlań obca, tam nauk życiowych nie szuka.
Stąd tak charakterystyczna dla robotnika samodzielność myśli i sądów, stąd tak często spotykane „filozofowanie” już u najmłodszych.
Człowiek pracujący, żyjący w trudzie i to w „trudzie społecznym”, bo pracujący wespół z licznymi towarzyszami, reaguje żywo i samodzielnie na zagadnienia życiowe.
Praca fizyczna nie absorbuje przy tym tak silnie umysłu. Inteligent, pracownik umysłowy w czasie pracy nie może myśleć o czymś innym i dyskutować o różnych problemach. Co innego robotnik. Praca fizyczna, nawet połączona z kwalifikacjami rzemieślniczymi, niemal nigdy nie absorbuje całkowicie, zawsze jest dość roboty czysto mechanicznej, w czasie której robotnik może z drugim rozmawiać, może myśleć i zastanawiać się nad swoimi sprawami. Naturalnie nie przez całe 8 godzin, ale w czasie żmudnego dnia pracy, w pewnych kategoriach zatrudnienia, (np. w górnictwie itp., ale nie wszędzie) zawsze parę chwil na rozmowie upływa, bez straty dla wydajności pracy. Robotnik zastanawia się więcej, myśli też więcej, niż się niejednemu wydaje. Ta samodzielność i umiejętność myślenia i decyzji jest wartościowym kapitałem, który w naszej pracy oświatowej należycie musimy oceniać.
W dotychczasowej działalności oświatowej staramy się przede wszystkim drogą odczytów powiększyć ilość wiadomości naszych słuchaczy. Narzucamy przy tym nasze poglądy i myśli, bez udziału słuchacza. W ten sposób robotnik staje się w pracy oświatowej elementem biernym.
Zdajemy sobie doskonale sprawę ze znaczenia kształtowania umysłowości proletariatu drogą odczytów. Kolosalne powodzenie akcji odczytowej T. U. R. w terenie świadczy niezbicie, że akcja nasza w pełni odpowiada istotnym potrzebom mas.
Brak zasadniczych wiadomości u wielu robotników (a spotykamy się, niestety, z tym tak często), nakazuje nawet rozszerzenie i pogłębienie naszej akcji wykładowej i to we wszystkich kierunkach.
Ale z drugiej strony akcję naszą rozwinąć musimy także w innym, dotychczas niemal nietkniętym, kierunku. Chodzi mi mianowicie o rozwijanie zdolności do obserwacji, myślenia i decyzji, jest więc to działalność natury wychowawczej i oświatowej. W tym dziale otwierają się też możliwości kształtowania charakterów i poglądów etycznych.
Jak to jednak technicznie przeprowadzić?
***
Tzw. myślenie naukowe składa się z dwóch procesów – obserwacji, a więc ustalania faktów, oraz z wnioskowania, które prowadzi do uogólnień i praw. Tego rodzaju system myślenia określamy często jako myślenie przyrodnicze.Ten schemat posłużył nam dla wytworzenia pewnej metody wychowawczej.
Pierwsze doświadczenia w tym względzie poczyniliśmy lat temu cztery. W nowo założonej krakowskiej szkole nauk społecznych Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego utworzyliśmy specjalne seminarium socjologiczne. Po zapoznaniu uczestników z ogólnymi zasadami nauk społecznych, stawiałem pewien problem stosunkowo prosty. Oto przykład: Proletariat fabryczny miejski i wieś. A więc związki społeczne i krewniacze robotników fabrycznych ze wsią, ewentualne antagonizmy i ich tło. Kilku uczestników otrzymuje zadanie napisania referatu. A więc pierwszy, pracujący w „Kablu”, pisze, jak układają się stosunki między robotnikami mieszkającymi w mieście a wiejskimi na terenie fabryki kabli.
Drugi, piekarz, referuje znowu, czy robotnicy piekarscy mają rodziców, krewnych i przyjaciół na wsi, czy utrzymują ze wsią stosunki etc.
Referaty polegają tylko na spisaniu osobistej obserwacji, a więc na ustaleniu faktów.
Nad referatami rozwija się żywa dyskusja, w toku dyskusji, kierowanej przez wykładającego, dochodzimy do ogólnych wniosków, dotyczących antagonizmów między wsią i miastem, i wreszcie ustalamy z drugiej strony silny związek, zachodzący między wsią a miastem, z tym, że proletariat polski, miejski – młodego jest pochodzenia, a związki ze wsią są jeszcze żywe.
Dyskutujemy teraz nad usuwaniem antagonizmów i konfliktów wiejskich i miejskich.
***
Seminarium nasze dysponuje więc przede wszystkim materiałem naukowym, zebranym przez samych robotników-uczestników. Uczą się oni obserwować, ustalać pewne fakty społeczne w sposób naukowy, ścisły – a potem w dalszym ciągu dyskusja wytwarza samodzielny sąd, uczy wnioskowania.Seminarium nasze kształci zatem samodzielne myślenie i wnioskowanie, umożliwia odpowiednie naświetlanie zjawisk społecznych. Przedmiotem dyskusji są codzienne zdarzenia społeczne, z którymi każdy robotnik styka się w życiu.
***
Szkołę naszą otwieraliśmy w czasach dla polskiej klasy robotniczej ciężkich. Utrzymujemy ją po dziś dzień z opłat za kursy – subwencji żadnych nie mamy. Dziś, po czterech latach szkoły i seminarium, mamy już pewne doświadczenia i wyniki.Seminarium okazało się wielce pożyteczne i to nie tylko z punktu widzenia wychowawczego. Zebraliśmy przy tej sposobności wiele ciekawego materiału socjologicznego, dotyczącego stosunków społecznych proletariatu, rodziny, psychologii pracy itd.
Tego rodzaju metoda daje bowiem znakomity wgląd w psychikę robotnika, w jego problemy, uczy nas bezpośrednio poznawać proletariacką rzeczywistość.
Uwzględnialiśmy przy tym postulat rozwijania i kształcenia samodzielnego myślenia i wnioskowania u robotników, zebraliśmy już wiele doświadczenia.
Krakowska szkoła zgromadziła w roku bieżącym 160 słuchaczy – w naszych warunkach jest to wielka liczba. Na seminarium socjologii uczęszcza przeciętnie 80 słuchaczy.
A trzeba widzieć zapał uczestników i żywość zainteresowań. Robotnicy przychodzą z odległych przedmieść, nieraz dojeżdżają (np. ubiegłego roku z Tarnowa (!), Wieliczki itd.). Robotnicy z Bronowic, mimo mrozów i zawiej, przychodzili do szkoły, idąc w jedną stronę po 1 1/2 godziny.
Metoda nie tylko jest celowa, ale odpowiada także w pełni wewnętrznym potrzebom robotników. Przekonuje nas o tym każdorazowo żywość zainteresowań i dyskusji.
Towarzysze-uczestnicy znajdują pierwszy raz zadowolenie w twórczej pracy naukowej, w pracy czynnej.
Bo czymże jest zbieranie materiałów, obserwacja, wnioskowanie, jak nie twórczą pracą naukową robotnika-słuchacza? I ta twórczość naukowa otwiera przed nami znowu nowe perspektywy dla naszej oświatowej roboty.
A przy tym wszystkim, jest ten nowy dział pracy wynikiem własnych, TUR-owych, doświadczeń.
Feliks Gross
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w socjalistycznym miesięczniku „Światło” nr 3/1937, od tamtej pory nie był wznawiany, ze zbiorów Remigiusza Okraski, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł.
Feliks Gross (1906-2006) – profesor socjologii, doktor prawa, badacz kultury robotniczej, działacz ruchu socjalistycznego. Przed wojną pracownik naukowy Uniwersytetu Jagiellońskiego, działacz krakowskiego Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego, kierował jego Szkołą Nauk Społecznych. Był wówczas autorem pracy naukowej „Proletariat i kultura” (1938) oraz inicjatorem i wydawcą – wraz z Z. Mysłakowskim – książki „Robotnicy piszą”, będącej zbiorem autobiografii robotników. W trakcie wojny wyjechał do USA, skąd nie wrócił do Polski. Związany z niepodległościowym, antysowieckim emigracyjnym ruchem socjalistycznym, nie uznawał legalności władz komunistycznych. Był pracownikiem naukowym kilku uniwersytetów, m.in. Columbia, badał społeczności rezerwatów indiańskich. Wszedł w skład jednego z ciał doradczych prezydenta Lyndona B. Johnsona. Współpracownik paryskiej „Kultury” i londyńskich „Wiadomości Literackich”, autor wielu rozpraw naukowych.