„Wolność”
Nie dajmy się ogłupiać!
[1943]
Gdyby chodziło o nadanie krótkiej, treściwej, a charakterystycznej nazwy wiekowi, w którym żyjemy, jednym z najwłaściwszych określeń byłoby chyba: „wiek propagandy”. Wszystko, co w obecnej dobie uzyskało sukces, zawdzięcza swój rozkwit reklamie, która w dziedzinie politycznej zwie się propagandą. Jednym słowem, ten kto ma dobrze postawioną propagandę, zwycięża mimo tego, że wszyscy, dla których jest przeznaczoną z góry ustosunkowują się do niej z niewiarą i uprzedzeniem, nawet w wypadku, gdy cel danej propagandy jest nam miły. W efekcie więc nie usiłuje się zupełnie obalać logicznie twierdzeń przez daną propagandę wypowiadanych, nie buduje się, choćby między sobą w prywatnych rozmowach, kontrargumentów, lecz przyjmuje wszystko jako czczy frazes, godny jedynie pobłażliwego uśmiechu wyższości.
Zapomina się jednak o tym, że siła propagandy nie leży w logice i subtelności, ale w systematyczności, częstotliwości w barwie i hałasie. Najlepiej dowodzi tego propaganda hitlerowska. Od czterech lat systematycznie, wprost z uporem maniaka stale powtarza te same brednie ich prasa, na każdym kroku głoszą ją megafony i w coraz jaskrawszych barwach ilustrują masowo rozlepiane afisze. Każdy dzień nie przynosi nic innego, lecz ciągle to samo. Rano idąc do pracy słyszysz przez megafon, że Roosevelt karierowicz, że Churchill pijak i awanturnik, że Anglicy… że Żydzi… że bolszewicy… To samo czytasz południem w prasie, to samo oglądasz na afiszach i w ten sam sposób odprowadza cię wieczorem do domu uparty głos megafonu, że Anglicy… że Żydzi… że bolszewicy… Zawsze się uśmiechasz z wyższością, zawsze wyśmiewasz w duchu głupotę autorów, ale dlatego nigdy nie usiłujesz zasłyszanych twierdzeń obalić, rozumowo się im przeciwstawić i na każde przypadkiem usłyszane tak – powiedzieć po trzykroć nie, i zaraz dodać, dlaczego nie!
Dlatego też społeczeństwo w masie zostało jednak przez propagandę niemiecką opanowane. I tak z wielu stron słyszy się dziś zdanie i to od ludzi, którzy 30 czy 40 lat stale powtarzali, że jedynym systemem rządzenia jest demokracja, twierdzenie, że jedyną deską ratunku dla upadającej Europy jest dyktatura. Mało, że w to wierzą, ale jeszcze kategorycznie twierdzą, że jest to wynik ich własnych procesów myślowych, że nic i przez nikogo nie zostało im tu narzucone. Inny przykład: w roku 1940 nawet przeciętny antysemita oburzał się na postępowanie hitlerowskie w stosunku do Żydów, dziś jego zdaniem są Żydzi za wolno mordowani – również samodzielnie i bez pomocy hitlerowskiej propagandy wymyślona zasada!
Przed Katyniem hitlerowiec był wrogiem, a bolszewik przyjacielem, którego każdy sukces wielu bezkrytycznie cieszył. Po Katyniu znaleźli się znów tacy, którzy twierdzą, że należy oprzeć się na Niemcach przeciwko bolszewikom. I nie rozumieją zakute pały, że hitlerowskiej propagandzie tylko o to chodziło. W żaden sposób nie mogą zrozumieć, że zawiedzenie się na sprzymierzeńcu nie daje jeszcze powodu, aby rzucać się w ramiona drugiego wroga. Ale oczywiście taki polityk z Bożej Łaski wymyślił wszystko sam, hitlerowska propaganda nic a nic na powstanie tej przemądrej koncepcji politycznej nie wpłynęła, i człowiek ten absolutnie nie zdaje sobie sprawy z tego, że niejednokrotnie jest on niebezpieczniejszym od zdrajcy, gdy rozsiewa dobrowolnie śmiercionośny bakcyl wyhodowany przez wroga na naszą zgubę. Jesteśmy u kresu walki. Przeciwnik mobilizuje ostatnie rezerwy i z całą precyzją przygotowuje się do ataku, starając się przede wszystkim swoją propagandą rozbić naszą jedność, wprowadzić jak najdalej idące zamieszanie i dezorganizację, a tym samym sparaliżować i stępić naszą wolę walki. Tej akcji wroga musimy przeciwdziałać, i to przeciwdziałać w sposób stanowczy i zdecydowany. Apelujemy zatem do wszystkich niewystarczająco ostrożnych, aby zbytnio w swoje siły nie ufali – aby propagandę hitlerowską potraktowali jako naprawdę niebezpiecznego wroga.
Apelujemy do wszystkich, aby naiwne, a w efekcie szkodliwe jednostki starali się wyławiać i tłumaczyć im, na czym ich błąd w postępowaniu polega.
Wojna kończy się. Zbliża się wielkimi krokami chwila, w której znów o losach naszych zdecydować trzeba będzie z karabinem w ręku, dzień ten nie może zastać nas nieprzygotowanych do ogólnego i jednolitego działania, które jest niewątpliwie warunkiem naszego zwycięstwa. Wróg przez cztery lata, posługując się olbrzymią machiną agitacyjną, wprowadził wiele elementów hitlerowskich w umysłowość przeciętnego Polaka. Ten osad obcej myśli i wrogiego nam ducha bezwzględnie usunąć musimy, aby w dniu rozprawy i rozrachunku nie było wątpiących czy niezdecydowanych, ale aby wszyscy myśleli po polsku.
Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w piśmie „Wolność” nr 37 (262), 9.07.1943. Było to jedno z konspiracyjnych czasopism PPS-WRN. Od tamtej pory tekst nie był wznawiany, poprawiono pisownię według obecnych reguł. Na potrzeby Lewicowo.pl tekst przygotował Michał Maleszka.