Zygmunt Żuławski
Miłość ojczyzny
[1938]
W ostatnim czasie nasłuchałem się dużo o miłości Ojczyzny. Mówią o tym różni ludzie – i to tym więcej i piękniej, im wyżej postawieni są na drabinie hierarchii społecznej – tak, że miłość ich zdaje się rosnąć zawsze w stosunku prostym do rozporządzanej władzy. Tak było zresztą zawsze. Najbardziej kochały Ojczyznę wszystkie rządy bez względu na kierunek, aczkolwiek oceniały siebie potem wzajem bardzo różnie i różne wyrażały opinie o swej miłości. A po nich członkowie Sejmów i Senatów, którzy nie raz w imię tej miłości doprowadzali do wzajemnych bójek lub – kierując się nią – wyrażali votum nieufności rządowi, który też równocześnie zapewniał, że jedynym motywem jego działania była miłość Ojczyzny. Kochają Ojczyznę wszyscy – zwykli obywatele i urzędnicy i policja. Najmniej może mówią o miłości Ojczyzny te właśnie masy chłopskie i robotnicze, które ponoszą dla niej największe ofiary. Ale sądzę, że jest tak właśnie dlatego, ponieważ tkwi w nich instynktowne, nieraz nawet nieuświadomione przeświadczenie, że Ojczyzna i oni – to jedno. A trudno przecież deklarować miłość wobec siebie samego. Kochają więc Ojczyznę wszyscy, tylko dziwna rzecz: jak to możliwe, by to proste hasło, złożone tylko z dwóch słów i dwóch pojęć: miłość i ojczyzna – mogło powodować takie różnorodne i sprzeczne z sobą działania. Pojęcie „miłości” jest przecież jasne i niedwuznaczne. A „Ojczyzna”? Może to właśnie w tym słowie tkwi nieporozumienie, stwarzając sprzeczność działania? Według mnie to, co tworzy Ojczyznę poza martwą ziemią – to ludzie, którzy żyją na niej, ich myśli i myśli poprzednich pokoleń. A jeżeli tak – to ci, którzy tak skwapliwie i zazdrośnie deklarują swą miłość Ojczyzny, muszą pamiętać, że kochać Ojczyznę – to kochać jej ludzi. Nie kocha Ojczyzny ten, kto – mimo zapewnień – odbiera ludziom wolność i zagrabia plon ich pracy, skazując na życie w nędzy i poniewierce, kto krępuje swobodę ich myśli konfiskatami i ograniczeniami – i kto stwarza stan sprzeczny z tym, co uważane było zawsze za polską kulturę, przejawiającą się przez wieki w wielkiej tolerancji, w wielkim umiłowaniu wolności dla wszystkich, w wielkim poczuciu równości i w wielkim poczuciu honoru. Uczucie, które przejawia się dziś w antysemityzmie, w nacjonalizmie, w sławieniu knuta totalnego, w utrwalaniu nierówności społecznej i w krępowaniu wolnej myśli polskiej konfiskatami – to nie jest miłość Ojczyzny; to raczej miłość władzy nad tą Ojczyzną. Oszczędzilibyśmy sobie dużo nieporozumień, dużo walk i wzajemnych zarzutów, gdybyśmy zgodzili się sprostować ten drobny błąd logiczny i nazywać w przyszłości rzeczy wedle ich właściwego znaczenia.
Zygmunt Żuławski Październik 1938 r.
Powyższy tekst przedrukowujemy za książką Z. Żuławskiego „Refleksje”, Wydawnictwo Komisji Centralnej Związków Zawodowych, Warszawa 1939. Zawiera ona teksty autora drukowane uprzednio na łamach dzienników wydawanych przez Polską Partię Socjalistyczną.