Stanisław Posner
Jakim powinien być socjalista?
[1921]
Nieraz w rozmowach z młodszymi, a najczęściej z najstarszymi towarzyszami pada pytanie – jakim powinien być socjalista?
Towarzysze, w szczególności starsi, skarżą się na młodzież. Wedle ich zdania, młodzież dzisiejsza nie jest do nich podobna. Dzisiejsze pokolenie jest inne, niepodobne do ich własnej młodości.
Młodzi nie powinni zbyt boleśnie odczuwać tych gorzkich słów. Starzejący się człowiek widzi młodość własną w barwach różowych. Zapomina, że kiedy był młody, byli w jego otoczeniu ludzie starsi, którzy go sądzili podobnie, jak on obecnie sądzi własnych synów lub wnuków, przyjaciół tych synów lub kolegów tych wnuków.
Nie znaczy to jednak, aby w skargach, w żalach, w polemikach, w surowych sądach nie było słuszności. Stare pokolenie ma i powinno z natury rzeczy mieć wiele słuszności, kiedy się krytycznie o poczynaniach młodzieży wyraża. Starsze pokolenie ma wiele doświadczenia, jak Adam w biblijnym raju gryzł „jabłko poznania dobrego i złego” i przyznał, że „gorzkie jest”. Znaczy to, że stosunek jego do życia stał się krytyczny: opadły łuski z oczu, rozpłynęły się w niwecz iluzje, co niby mgły unoszą się wczesnym rankiem nad wilgotną ziemią. Starsze pokolenie miało czas zapłacić za wszystkie iluzje własne. Oparzyło sobie, jak mówią, palce. Chciałoby oszczędzić młodzieży bolesnych doświadczeń – i zrzędzi, gdy ta młodzież słuchać nie chce i nie oglądając się na starszych, własną sobie toruje drogę.
Starsze pokolenie zdobyło nie tylko doświadczenie, ale miało czas zdobyć i naukę. Czasu na to trzeba było w szczególności, gdy nauce tej oddawać się można było z rzadka, w chwilach wolnych od pracy zarobkowej. Fakt jest jednak niezaprzeczony, że starsze pokolenie przeczytało, przemyślało, przeżyło w sobie różne dzieła naukowe, różne teorie naukowe. Te doświadczenia, te owoce myślenia, te przeżycia są wielce cenne i powinny być zużytkowane. Nie zawsze bywają zużytkowane. Młodzieży wydaje się, że ona świat odkryła, że ona tylko wie, co to jest socjalizm, czego chce, dokąd dąży. Ponosi ją temperament, młoda krew, co w żyłach się gotuje. Wszystko wydaje jej się tak proste, tak jasne. Trzeba ręką sięgnąć i wszystkie zagadnienia będą rozwiązane, trzeba pchnąć tylko, a padną wszystkie przeszkody, trzeba w trąby uderzyć mocno i padną mury Jerycha, mury przesądów i burżuazyjnego łajdactwa.
Młodzież tedy uważa, że trzeba tylko mocno chcieć, mocno we drzwi stukać, a będzie nam otworzone. Gdy starzy odwołują się do rozumu, do rozwagi, młodzież uśmiecha się złośliwie i mówi: Rozwaga? Nie trzeba rozwagi. Rozwaga głuszy zapał, skrzydła podcina. Nie oglądaj się wstecz, kto się wstecz ogląda, kto w przeszłości szuka wskazań, jak postępować należy, ten jak „żona Lotowa będzie zamieniony w słup soli...”.
Młodzieży! Ty nad poziomy!..., dawno już powiedział największy poeta polski. Nie znaczy to jednak, aby młodzież zawsze miała rację. Młodzież nie miała po prostu czasu przemyśleć, co i jak czynić należy. Nie chce słuchać jednych, ale słucha drugich, którzy także należą do starszych, ale dla tych czy innych powodów więcej mają u młodzieży posłuchu, niż inni te same lata liczący „starsi” towarzysze. Nie rządzi się tedy własnym rozumem. Powoduje się przy tym przypadkiem albo sympatią osobistą, albo modą po prostu. Z teoriami tak bywa, jak z sukniami: przychodzi po prostu czas na suknie długie albo na suknie krótkie. Tak i z teoriami. Zdawałoby się jednak, że w tych sprawach, w tych upodobaniach powinien decydować rozum i nauka, nie zaś przypadek i sympatia. Przypadek jest jak miłość – ślepy. Ciężkie i bolesne prowadzi za sobą rozczarowania.
Mówiliśmy dotychczas tylko o poznaniu, o szukaniu dróg, poglądu na świat, o przystawaniu do partii. Ale oto staje przed nami drugie zagadnienie, na które starsze pokolenie często zwraca uwagę: jak powinien postępować socjalista? Starsi towarzysze mają usta pełne nagan, gdy mówią o młodych. Zarzucają im przeróżne przewinienia. Lekkomyślność, powierzchowność, karierowiczostwo, egoizm, myślenie o sobie, o swoich małych sprawach życia, o zabawie.
„Nasze pokolenie było inne”, mówi siwowłosy towarzysz... Dla nas socjalizm był religią, był bohaterską religią. Za moich czasów, gdy młodzieniec zostawał socjalistą, zostawał apostołem, męczennikiem. Wiedział, że czeka go więzienie, nędza, poniewierka. Charakter jego musiał być mocny, a w ciężkim, partyjnym życiu umacniał się jeszcze. Wiara głęboka w słuszność i w wielkość Sprawy przypinała skrzydła. Dusza stawała się czystą, wolną od miłości własnej, od egoizmu, od pychy. Nie wiedziałeś sam, gdzie spać będziesz wieczorem; nie wiedziałeś, co jeść będziesz na obiad; nie wiedziałeś, skąd buty weźmiesz. Pracowałeś w tajnej drukarni, nie wychodząc całymi tygodniami na miasto. Byłaś dromaderką: nosiłaś dniami i tygodniami pudy całe bibuły partyjnej, robiłaś po sto pięter dziennie. A za całą „nagrodę” pewnego dnia szedłeś i szłaś do kozy, na długie rozmyślania w Cytadeli, w Serbii [Serbią zwano oddział żeński więzienia na Pawiaku – przyp. redakcji Lewicowo.pl] lub na Pawiaku...
Co dzisiaj zostało z tych bohaterskich czasów? Partia jest jawna. Zatrudnia wielką ilość urzędników partyjnych. Wydaje pisma, ogłasza broszury. Staje do wyborów. W tych czynnościach – mówi sędziwy towarzysz – nie ma nic bohaterskiego. Toteż dzisiejszy socjalista jest zgoła inny: myśli o sobie, o swoim powodzeniu, o swojej karierze. Rozpycha się w życiu i myśli, że im mocniej będzie pracował łokciami, tym dalej zajdzie. Nie uczy się, nie rozwija się. Uczy się sztuki podstępu partyjnego, dialektyki, czyta gazetki, zbiera plotki. Często mówi nieprawdę. Przymila się silnym. Uczy się demagogii, tj. stara się przypodobać się masie bezkrytycznej wyborców. Nie ma nic bardziej sprzecznego, niż demagogia a idea. Demagog to zaprzeczenie Prawdy, to zaprzeczenie Miłości, to zaprzeczenie tego wszystkiego, czym jest, czego chce, dokąd dąży Socjalizm...
Sędziwy towarzysz jest trochę zgorzkniały. Ale trudno odmówić słuszności jego zarzutom. Najlepiej nie kłócić się z nim, a postępowaniem własnym zaprzeczyć mu. Precz z demagogią! Precz z kłamstwem, precz z podstępem, precz z faryzeizmem! Służymy wielkiej, dziejowej sprawie przeobrażenia, odrodzenia ludzkości. Dzieło olbrzymie, przerastające siły człowieka, siły pokolenia całego. Krok za krokiem trzeba posuwać tę sprawę naprzód. Krok za krokiem, tak jak w niebotycznych górach szwajcarskich pokolenia odważnych i cierpliwych górali szwajcarskich wybudowały drogi, które dziś stanowią ich dumę i podziw budzą inżynierów nowoczesnych. Dzieło to wymaga olbrzymiej nauki, olbrzymiej energii, całego zasobu miłości, ofiary, poświęcenia, jakie spoczywają w duszy ludzkiej.
...iść, działać, wkoło rozsiewając życie
Szczęśliwy znojem, walką, trudem i cierpieniem,
Energią duszy własnej darząc świat obficie.
Mędrzec grecki. Arystoteles, dowodził przed paru tysiącami lat, że cnoty rodzą się i rozwijają wraz z działaniem. To znaczy, że gdy budujemy dom, stajemy się dobrymi budowniczymi, gdy postępujemy sprawiedliwie, stajemy się sami sprawiedliwi. Tak bywa z każdą cnotą, z każdą, jak byśmy dziś powiedzieli, właściwością dobrego socjalisty. Trzeba pracować poczciwie, ofiarnie, z zaparciem się osoby własnej – a będziemy się stawali coraz lepszymi socjalistami.Trzeba być szlachetnym, postępować szlachetnie, a będziemy dobrymi socjalistami.
Trzeba ukochać wielki Ideał Odrodzenia Ludzkości na zasadach Równości, Sprawiedliwości, Braterstwa, a będziemy dobrymi socjalistami.
Trzeba do tego ideału kroczyć drogami Prawdy i Uczciwości, odrzucić precz demagogię i kłamstwo – i będziemy dobrymi socjalistami. Trzeba ukochać Człowieka, Naród, Ludzkość całą, jaka w nas jest miłością, nie gardzić żadną pracą, służyć wszystkim, co wołają, co cierpią, a będziemy dobrymi socjalistami.
Stanisław Posner
Powyższy tekst Stanisława Posnera pierwotnie ukazał się w „Kalendarzu Robotniczym PPS na 1921 rok”, Nakładem Księgarni Robotniczej, Warszawa 1921. Od tamtej pory prawdopodobnie nie był wznawiany, ze zbiorów Remigiusza Okraski, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł.
- Kategorie:
- Młodzież i dzieci
- Publicystyka
- Teksty