Lewicowo.pl – Portal poświęcony polskiej lewicy demokratycznej, patriotycznej i niekomunistycznej

Logo Lewicowo

Edward Szymański

Bezrobotni a literaci

[1932]

Przedwczoraj ukazał się w „Robotniku” artykuł, podpisany przez Mariana Buczkowskiego, w którym, po trosze zawadzając o krytykę, po trosze o zagadnienie socjalne, proponuje autor półmaterialnie, półsymbolicznie ulżyć nędzy bezrobotnych w ten sposób, że wszyscy literaci świata, od prawych do lewych, w każdym państwie, wydadzą zbiorowe antologie (może tam być i literatura dla bezrobotnych), a zrzekając się honorariów, zbiorą pewien fundusz, ściślej mówiąc pieniądz, który „wsiąknie wprost w serca ludzkie, krzepiąc je wielką PRAWDĄ, codziennych przeżyć twórców-pisarzy”.

Jako jeden z tych twórców-pisarzy, niewielki co prawda, a jednocześnie bezrobotny, pozwolę sobie odpowiedzieć p. Buczkowskiemu, szczerze dziękując za trochę humoru, jakim pokrzepił mnie „w tych czasach bezceremonialności i rewizjonizmu”.

Według p. Buczkowskiego powinni się literaci cieszyć, bo gdyby na świecie nie działy się wielkie krzywdy, to o czym pisaliby tak wzruszająco? I zaraz wycofuje się krytyk z tej syntezy „stosunku twórców do terenu, materiału, obiektu i modela”, gdyż „jest to zagadnienie zbyt poważne i rozległe”.

Słusznie.

Gdyby mierzyć literaturę ilością wzruszeń wzruszających, zsyłanych na ludzkość, okazałoby się, że największymi literatami są: Zarzycka, Mniszkówna, Leblanc, Pittigrilli. Za kolejność nie gwarantuję.

Nie wiem, czy Barbusse, Sinclair, Toller i Kisch piszą wzruszająco. Wiem, że piszą prawdziwie. Dla nich i dla innych krzywda nie jest sine qua non warunkiem twórczości. Nie zabraknie im nigdy terenu, obiektu i modela. Bezrobocia nie traktują jako aktualnego tematu do powieści wzruszającej, jak potraktowałby je Claudel, jak potraktował je w dramacie dawno temu wielki Hauptmann.

Nie o to idzie. Nie idzie o sympatię z bezrobotnymi – idzie o jedność. Bezrobotni – to jakby wzięci w niewolę i rozbrojeni żołnierze walczącego proletariatu. Kto wie, o co idzie – będzie walczył z nimi, a nie pisał wzruszające książki dla drobnomieszczaństwa czy dla tych samych bezrobotnych. Dość wzruszająco przemawiają do nich kazania z ambon, listy redukcji [zwolnień z pracy] i lufy karabinów. I o tym właśnie wzruszającym przemawianiu pisać należy możliwie bez wzruszeń. Literatura – jak Pan powiada – jest świadoma doli współczesnego człowieka i czyni wszystko, aby pomóc mu wybudować lepsze jutro.

Literatura – odpowiem Panu – w ogromnej większości swych przedstawicieli oficjalnych pracuje bardzo, aby dalej tak było, jak jest. I jeśli wielu ludzi w Polsce namówiłby Pan do napisania wzruszającej powieści o bezrobociu, to niewielu do napisania prawdziwej.

Pisarze rozumiejący dolę bezrobotnych, uczestniczący w walce proletariatu, płacą za to konfiskatami, dostaniem się na indeks oficjalnej krytyki, odsunięciem od wszelkiego rodzaju żłobków, a często więzieniem. Istnieje przecież, jak Pan powiada, taka znamienna sprawa: bezrobocie a wzrost czytelnictwa. Warto by ją głębiej zbadać. Co zaś do projektu zbiorowej antologii na jakiś nowy, specjalnie cenny fundusz bezrobocia – ile taka impreza światowa mogłaby dać? Powiedzmy: pięć milionów dolarów w ciągu roku lub dwóch. Bezrobotnych na świecie jest dwadzieścia siedem milionów (bez rodzin). Słusznie, powiada Pan, że pieniądz wsunięty w opadłe ręce, będzie malał, nikł, tracił cyfry. A koszta administracji to nic?

Ci wielcy, uznani twórcy, panowie sumień i wzruszeń, i tak parę groszy czasem dadzą. Resztę zaś i wszystkich bezrobotnych najlepiej pozostawić ICH WŁASNEMU losowi. Jakże długo zresztą będzie się miało śmiałość mówić o datkach? Ci ludzie MUSZĄ dostać pracę. I teraz już tej pracy nie dostaną. To wszystko, co na ten temat WYPADA mi napisać.

Na zakończenie pragnę podzielić się z panem Buczkowskim wrażeniem, że przecenia Remarque’a. I wcale ciekawe nie jest, co czyni ten pisarz, gdy na ulicy wyciągnie do niego rękę głodny inwalida. Mogę Panu powiedzieć, czego Remarque nie czyni: Nie daje inwalidzie pół marki na obiad lewą ręką, a prawą nie daje mu rewolweru i nie powiada mu: „Jesteś żołnierz. Umiesz się zabić, a możesz się i nie zabić”.

Edward Szymański


Powyższy tekst pierwotnie ukazał się w PPS-owskim dzienniku „Robotnik” 24 sierpnia 1932 r. Następnie wznowiono w książce Edward Szymański – „Dzieła zebrane”, tom II, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1971. Przedruk za tym ostatnim źródłem, na potrzeby Lewicowo.pl przygotowała Aleksandra Zarzeczańska.

 

Edward Szymański (1907-1943) – poeta, prozaik, publicysta, dziennikarz, działacz społeczno-polityczny. Pochodził z robotniczej rodziny z warszawskiej Woli, o silnych tradycjach socjalistycznych. W roku 1928, po rozpoczęciu studiów polonistycznych, wstąpił do PPS. Był autorem licznych wierszy, publikowanych w prasie dla dzieci, w pismach socjalistycznych i spółdzielczych, m.in. w „Robotniku”, „Płomieniach” (organ Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej; był członkiem jego redakcji), „Głosie Kobiet”, „Spólnocie”, „Społem”, „Kolejarzu Związkowcu”, „Głosie Tytoniowca”, „Tygodniu Robotnika”, „Chłopskiej Prawdzie”, „Lewym Torze”, a także w satyrycznych „Szpilkach”. Autor kilku tomów wierszy: „20 milionów” (skonfiskowany przez cenzurę), „Do mieszkańców Marsa”, „ABC” (wiersze dla dzieci), „Słońce na szynach” (wiersze o tematyce związkowej), zredagował także tom „Piosenki robotnicze”. Autor przekładów utworów klasycznych: „Lenora” A. G. Bürgera i „De rerum natura” Lukrecjusza. Zarobkowo pracował m.in. jako nauczyciel, urzędnik pocztowy, redaktor pisma „Przegląd Futrzarski i Kuśnierski”, bywał bezrobotnym. Jego utwory budziły uznanie m.in. Juliana Tuwima, Władysława Broniewskiego i Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Pod koniec lat 30. wraz z rodziną przeniósł się z Warszawy na Podlasie, gdzie zastała go wojna. Podczas ucieczki na wschód przed hitlerowcami uległ wypadkowi, którego skutkiem było pęknięcie czaszki. Ciężko chory, operowany i poddany rekonwalescencji, został w czerwcu 1943 r. aresztowany przez Gestapo w niejasnych okolicznościach, przebywał na Pawiaku, a następnie został uwięziony w Auschwitz, gdzie zmarł pod koniec tego roku.

↑ Wróć na górę