„Robotnik”
6 sierpnia
[1916]
Myśl o żołnierzu polskim zrodziła się w krwawych oparach rewolucji.
Robotnik polski wykołysał w podziemiach spisku Warszawy myśl, iż carat może być pokonany tylko siłą zbrojną; on również po ćwierć wieku podnosił hasło niepodległej Polski, pośród urągań i szyderstw mieszczańskich i szlacheckich „patriotów”. Dzisiaj wszyscy widzą, że „marzyciele” mieli słuszność.
Z naszych szeregów wyrósł ów mąż, czczony dzisiaj i słuchany przez wszystko, co w Polsce młode, żywe i twórcze... Józef Piłsudski.
Wiekopomny dzień 6 sierpnia 1914 roku, to dzieło jego.
Jeszcze wojna światowa szaleje, jeszcze jesteśmy pogrążeni w wirach oszałamiających wypadków a już dzisiaj dzień ów wyrasta w naszych oczach do ważności chwili dziejowej, która będzie rozstrzygała o przyszłości narodu.
Wśród powszechnej bierności narodu, kilka tysięcy „strzelców”, rekrutujących się ze sfer robotniczych i gorącej młodzieży dwu polskich dzielnic, podniosło sztandar bojowy przeciwko Rosji.
Bierność od razu została przełamana. Naród pojął, iż kiedy wojna toczy się na polskiej ziemi, nie wolno mu być tylko krwawą podściółką pod przewalający się huragan wojny.
Liczebnie było niewielu tych „strzelców”, niemniej cała treść potężnego momentu dziejów zamykała się w ich czynie. Była to iskra tylko, lecz iskra, co pożary nieci w sercach.
Z nieposkromioną siłą z owego dnia płomiennego wydarł się ogień, trawiący dotąd w Polsce wszelkie pozostałości niewoli: bierność, gnuśność, niewiarę, słabość. Minęły dwa lata wojny, lecz myśl polska, błądząca w niewiedzy, wciąż zwraca się do dnia onego, szukając w nim wskazówki i energii, a twórca jego, Józef Piłsudski, coraz silniej przyciąga ku sobie oczy i myśli całej Polski. Wśród zmiennych losów wojny – on jest niezmienny. Wśród trudnych okoliczności, oplatających mu nogi niby kłębowiskiem wężów, potrafił on ustrzec czystości sztandaru, umiał w czasie wojny zawsze znaleźć słowo, trafiające w myśl narodu, świadomie czy bezwiednie zawsze jednak pragnącego jednego: wolności! Ilekroć myśl rozpatrująca straszliwe dzieje ludu polskiego, okrutne znęcanie się uciekającego Moskala, męki wysiedleńców, nędzę, waży w zwątpieniu i waha się, zawsze wraca do 6 sierpnia i do Piłsudskiego: „ach gdybyż to wówczas zrozumiano go – o ile krótsze byłyby udręczenia narodu!”. Lecz jakkolwiek dzień ów nie wszyscy zrazu zrozumieli, taka w nim jest siła i mądrość, iż dotąd wszystko, co się stało i każdy krok naprzód narodu – uderza w takt zgodny z pobudką 6 sierpnia 1914 r.
Godził on prosto w cel, niosąc ludowi polskiemu myśl zbawczą i nieśmiertelny czyn. Każdy widzieć w nim musi klucz do rozwiązania zagadki dziejów polskich, każdy ujrzeć w nim może bramę wiodącą do wolności ludu i niepodległości narodu. Głosząc wojnę Rosji, był on zarazem hołdem dla wszystkich bojowników robotnika polskiego, od Waryńskiego do Okrzei i Kopisia, był zapowiedzią wolności politycznej i umożliwieniem celowej walki o prawa człowieka. Dlatego też mieszczaństwo i warstwy posiadające dotąd z niechęcią powtarzają tę datę przesławną. W głupocie swej i zacofaniu nie widziały one, że dzień 6 sierpnia 1914 r. nawet dla nich niósł zapowiedź wyzwolenia. Bowiem, jak we wszystkich dziedzinach życia, tak samo i w dniu 6 sierpnia 1914 roku wykazało się znowu, iż każda sprawa w Polsce, która wprost lub pośrednio wyszła z proletariatu, albo o ruch ten się opierała, przynosiła i będzie przynosiła korzyść nie tylko proletariatowi, lecz i całemu narodowi. Proletariat polski z wolna zaczyna przejmować na siebie historyczną rolę warstwy prowadzącej, warstwy kierowniczej i twórczej. 6 sierpnia 1914 roku nie ujrzałby światła bez bojówki naszej z lat 1905-08, bez działalności PPS od r. 1893. Toteż rzeczą jest zrozumiałą, iż ci, których przed laty dziesięciu ścigał Moskal jak dzikie zwierzęta, dzisiaj walczą w pierwszych szeregach o urzeczywistnienie swoich celów politycznych. Bowiem wre w duszach bojowników krew żądna czynu, nienasycone pragnienie wolności, serce niespokojne, które nie spocznie, póki krainy polskie nie będą rządzone przez polski lud.
Powyższy tekst ukazał się pierwotnie w „Robotniku – organie Polskiej Partii Socjalistycznej” (Dąbrowa Górnicza, wydawca dr Feliks Perl, redaktor odpowiedzialny Władysław Goździkowski) nr 280, sierpień 1916. Od tamte pory nie był wznawiany, ze zbiorów Remigiusza Okraski, poprawiono pisownię wedle obecnych reguł.